Paradoks
ABAH
To co napisałem, a Wy czytacie - nie będzie odkrywcze, porażające świeżością myśli, itp. To jedynie refleksja, która czasami przychodzi i każe przez moment się zastanowić co czynimy.
Gdyby któreś z nas, ubrało długi prochowiec, i latało po jakimś najbliższym miejskim parku zaciskając dłonie na połach płaszcza. Sądzę, że w niedługim czasie mielibyśmy rozmowę, czy to z przybyłym patrolem straży miejskiej, policji. Bez względu czy coś zdrożnego nam przyświecało, czy bylibyśmy całkowicie niewinni. Nasi bliźni, by już o to zadbali, abyśmy przypadkiem nie zrobili tego, z czym to latanie w płaszczu im się skojarzyło.
Ekshibicjonizm to zaburzenie preferencji seksualnych, jednostka zaburzenia określana w.g. ICD-10 numerem F65.2 mówiąc potocznie i "nieokrągło" - proceder społecznie nietolerowany i nieprzyzwoity, ścigany, dewiacja, "fuj zboczenie".
Niemniej, taki emocjonalny (bowiem i takie pojęcie funkcjonuje jak ekshibicjonizm emocjonalny) stosunek do „swoistego obnażania się”, ale nie w parku tylko w … Internecie – wydaje się nikomu nie przeszkadzać.
Piszę tu oczywiście o portalach społecznościowych, a przede wszystkim w sztandarowym produkcie Marka Zuckerberga czyli Facebooku.
To bardzo ułudne, bowiem Facebook to nie jest narzędzie dane przez Stwórcę dla zbawiania ludzkości. To narzędzie do zdobywania wiedzy o klientach, o upodobaniach, o adresach, potrzebach, hasłach, tajemnicach najskrytszych jego użytkowników. Zastanowiliście się dlaczego jest ono „za darmo” ? Ono nie jest z darmo – codziennie płacimy swoimi jak najbardziej wrażliwymi i prywatnymi danymi. Których „za Chiny” byśmy nikomu obcemu nie powierzyli gdyby spytał wprost.
Co prawda od czasu do czasu pojawia się informacja, że będzie Facebook odpłatny, itp. Ale to równie dobrze mogą być sprawdzania czegoś tam co głupota równoznaczna teoriom płaskiej ziemi – które możecie znaleźć też w sieci. Nie zabija się kury znoszącej złote jajka. Facebook taka kurą jest.
O szkodliwościach, niebezpieczeństwa i ich przykładach znajdziecie Państwo informacje w sieci na przeróżnych portalach czy to na YouTube (które działa podobnie jak ten jegomość w parku) Mało tego, zaczyna przejmować rolę edukatora - przy odrobinie umiejętności, można niejedną informację spreparować jako prawdziwą, naukową, lubo niepodlegającą dyskusji – a ukrytą, tajną, niejawną. Konia z rzędem temu, kto zamiast słuchać „nudnego belfra” nie pokusi się na oglądnie filmiku o wspomnianej „płaskiej ziemi”, o dziury na Antarktydzie czy innych Reptilianach.
Tak oto w radosnej, niefrasobliwej nieodpowiedzialności wstawiając wszelkie dane o sobie w internecie, upubliczniamy swoje najtajniejsze informacje. Zagryzając przy tym chipsami i z wypiekami na twarzy oglądamy film na YouTube, który coraz bardziej, wraz czasem upływem czasu oglądania, utwierdza nas w tym ... co ten nasz nauczyciel od geografii (lub historii) … no to może być np. Reptilianin!
No i on, ten Reptilianin, robi wszystko byśmy tej geografii prawdziwej czy historii nie poznali! Ba nawet już jesteśmy niemalże pewni, że ta jego twarz ma cechy gadzie. Zwłaszcza jak sobie przypomnimy, jego minę przy wstawianiu nam jedynki z odpowiedź przy tablicy, tak dziwnie podpatrzył gadzim wzrokiem, że aż ciarki przeszły … i gotowe.
Możemy sobie pogratulować oglądu świata. Co nie oznacza wcale, że nie ma on swoich białych plam, i wszystko już wiemy na jego temat. Ale opieranie się jedynie na Wikipedii, Poszukiwaniach wiedzy w przeglądarce Google, i zdobywanie wiedzy jedynie z filmików YouTube bywa złudne i niebezpieczne. Musimy nauczyć się przesiewać wiadomości, sprawdzać wiarygodność - a to coraz trudniejsze. Nie możemy też zapominać, że właściciele konsorcjów internetowych i wszelkich portali często uciekają się do sztuki manipulacji w przekazach i swoistej kontroli nad tym co chcemy czy czynimy. To jest efektem m.in zdobycia danych o nas, które tak niefrasobliwie upubliczniamy. Ale do tego nie potrzeba Reptilian, sami sobie pozwalamy. Czasem zbyt wiele a potem płacimy słone ceny, przepłacając "darmowy ekshibicjonizm".
ABAH
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz