wtorek, 22 marca 2022

I na miejscu, i na czasie

Definicja prawdy według Józefa Tischnera

"usiedli przy stole, chłop swoje i baba swoje"

Czas taki nadszedł, co nabierają wielkiego znaczenia słowa, czasem wydawać, by się mogło hm, „nie bardzo na miejscu”. Ależ tak, i na miejscu, i na czasie.

Słowami takimi (poniżej zacytowanymi) uraczył nas ongiś Józef Tischner, ksiądz katolicki, filozof, Góral, itd. Napisał On wiele jakże ciekawych i mądrych pism, książek. Kontrowersyjny dla wielu samych Polaków, katolików. Niewielu jego idee rozumiało a przez grzeczność, a i całe entourage aury, którą Jemu przypisano - nie kwestionowało.

Chyba podobnie tak samo to jest i dzisiaj ... ze swoistym, ortodoksyjnym sposobem patrzenia na otaczającą nas rzeczywistość. Włącza ona klapki na oczy wielu rodakom.

Ta rzeczywista rzeczywistość, niejednokrotnie przerasta sposoby widzenia, nie tylko wspomnianego patrzenia i to w wielu dziedzinach, obszarach. Żeby nie było co czepiam się jednego. 

W sztandarowym swoiście, wydawniczym bestsellerze Tischnera, „Historia filozofii po góralsku”,  w swoistej „góralskiej teorii  poznania” przytoczył On stwierdzenie, że są trzy prawdy: 

„świento prawda, tys prawda i gówno prawda”. 

Ten „poniekąd dla wielu osób obrazoburczy tekst” – stał się dla rzeszy czytających i inne jego dzieła, książki różnego kalibru - stygmatycznym opisem perspektywy optyki postrzegania, jako Polaka Górala, katolika, etc. 

Stał się takim algorytmem hasła „prawda” - w naszej kulturze. Nie tylko w górach ale w całej rozciągłości geograficznej, z gór po morze i ze wschodu na zachód. 

Wielu z nas, różnych światopoglądów, „kupiło” ten cytat i przyswoiło jako definicję ... prawdy. Ale czy wszyscy? 

Otóż nie. Zapewne to i widać, słychać, i czasami czuć smród podłości, kłamstwa oraz hipokryzji.   

Taka przerażająca wojna w wojnie podczas wojny. 

Mówiąc ładnej - konfliktu. Który, oby nigdy nie przerodziłby się w globalny, a pokój zapanował jak najszybciej! By nie ginęli ludzie!
Co zapewne jest w smak i na rękę... przepraszam na odnóże np. karaluchom. Bo one to mają szanse przetrwać pono, w globalnym konflikcie nuklearnym.

Ze smutkiem konstatując kontestacyjnie 
Krzysztof Hajbowicz 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz