środa, 4 marca 2020

Gdy potrzebujemy pomocy

Na kogo możemy liczyć?

.
Pewnie niniejszy tekst wzbudzi wiele kontrowersji, być może niepotrzebnych napięć i złości. Odpowiedź tu będzie brzmiała ... i to z pełną odpowiedzialnością acz wybrzmiewająca banalnie, wręcz trywialnie ... liczmy przede wszystkim na siebie. 

I to nie wynika np. z faktu, że nie mamy akurat na kogo. Tak jesteśmy skonstruowani i tak staramy sobie układać (z różnym skutkiem otoczenie, ludzie, zasoby, etc oraz to co niekoniecznie materialne)  aby to ono stanowiło wsparcie dla nas. 




Ale także chcemy wierzyć, że obowiązujące prawnie przepisy, procedury i ludzie w swym altruizmie (nie tylko w w profesjonalnym, zawodowym przygotowaniu) będą mogli w różnych okolicznościach nam pomóc, być dla nas oparciem w takim Ludzkim wymiarze naszych oczekiwań i wyobrażeń tychże. W tym wypadku również mamy wyobrażenie i nadzieję, że będą chcieli chcieć.

Natomiast wracając do pierwszego - licz sam na siebie

To według mojego pojmowania oznacza, że to na nas spoczywa obowiązek starania niesienia sobie ustawicznej pomocy. To my mamy zadbać o bezpieczną jazdę samochodem - na ile to po naszej stronie jest możliwe, to my mamy dbać o swoje zdrowie - na ile to po naszej stronie jest możliwe i realne. To na nas spoczywa obowiązek odpowiedzialności a nie zrzucania jej na innych lub zaniechania, bo mamy takie "widzimisię". 

Oczywiście pisząc kolokwialnie i banalnie - życie nie niesie w swoim zasobie instrukcji obsługi. Popełniamy rożne takie tam rzeczy, które się różnie dla nas kończą.

Ale z pewnością koncepcja życiowego przedszkolaka ... "prosę  Pani to nie ja! (nawet jak ja) To się sprawdzać w otaczającej rzeczywistości nie ma prawa.  No i nie sprawdza, bo komu pójdziemy "naskarżyć"? I co to da?

Oczywiście zaraz odezwie się chór przekonanych, że; Panu Bogu na ten przykład, czy psychologowi, "psiapiułce", przyjacielowi a jak, kto ma inaczej, to temu czemu innemu lub komu.

No to prawda - wywalając z siebie co się da, a co jest balastem - czasami łatwiej. Choć i nie zawsze skuteczne. Nie mówiąc, że nie zawsze to i najlepsze rozwiązanie w każdym przypadku, itp.

Ale jakby nie patrzeć, to w rezultacie w większości po naszej stronie leży to - aby starać się zadbać. Od prostych rzeczy wokół, które są możliwe (np. - dbanie o porządek na strychu, w kominie, w samochodzie by był sprawny, by nie używać i nie nadużywać, myć ręce, strać się być uważnymi, uczyć się nowego a i czasem starego, by wiedzieć a nie hodować w łepetynie mitów, głupot, stereotypów i tego co wynika) Na przykład z korzystania bezrefleksyjnego z facebooka, TV, propagandy polityk wszelkich, nawiedzonych duchownych, politycznych i społecznościowych łajdaków, którzy dla swoje korzyści zbijają kapitał wszelki. etc, etc, itp, itd. Szlus!

To od naszych wyborów, wielokroć, zależy komfort naszego życia

Dobrze jeśli świadomych bardziej i choć odrobinę refleksyjnych. Niemniej warto zakodować w głowie - zwłaszcza w dzisiejszej dobie; że to nie Pan Bóg umyje za nas rąk, zadba o to, byśmy nic w tym kierunku nie czyniąc, po prostu ... mieli. 

Owszem można mieć to wyobrażenie we własnej głowie i na własną odpowiedzialność. Gorzej jak tym terroryzujemy innych,  tworząc całkiem sporą społeczność hipokrytów. 

Może warto przypomnieć sobie o tym, co to jest etyka, nim wlatywać z głupawym uśmiechem na ustach w ramiona jakiejś religijnej denominacji, czy mniej lub bardziej realistycznych wyobrażeń.

Nasze chciejstwa się tu nie liczą i nie mają najmniejszego wpływu na to, co i tak jest ponad nasze wyobrażenia i jakże często wiedzę.


Nie twierdzę że jakakolwiek forma Transcendencji jest zła. Wręcz przeciwnie. Niemniej sprowadzam to do rzeczy i spraw bardzo "przyziemnych", realistycznych aż do bólu. 

Te przysłowiowe mycie rąk, odpowiedzialne siadanie za kierownicą pojazdu, dbanie o nie "mostkowanie" kabli w instalacjach, czystość i porządek ppoż np. na strychach i tak dalej nie leży po stronie ani do wykonania przez Boga, ani nawet jakiegokolwiek "Xsińskiego" ale ... wynikać powinno to z naszej odpowiedzialności. I to nie takiej, i tylko wtedy - gdy może ktoś zobaczyć! A jak nie widzi to ... i palec możemy sobie wsadzić do ... nosa tam gmyrając.  

Licząc na siebie - mam na myśli taką odpowiedzialność prawdziwą - za siebie a nie na pokaz! 

No i oczywiście nawet gdy będziemy się starali, może "zadziać się coś" nieprzewidzianego. Nie tylko z kręgu wydumanych praw Murphy’ego. Stanie się i szlus. 

Wtedy jesteśmy skazani na to, co wokół siebie i swoim wnętrzu wybudowaliśmy. To o takiej odpowiedzialności tu pisałem.

Czasem gdy jesteśmy sami, opieramy swoje nadzieje np. na służbach. Służbach, które powołane ustawowo do życia mają służyć każdemu obywatelowi kraju bez względu na ... i tu można wymienić bezwzględnie na co. 

Teoretycznie wpisać mozna wszystko od statusu po obywatelskość, polskość i "rany Julek wszelkie etcetera". To tak, jak wspomniałem wcześniej, wszelkie nasze wyobrażenia, które ostatnio, w drodze konfrontacji z rzeczywistością społeczną czy też polityczną jakby się nie zawsze sprawdzają.

Nie uwłaczając tu jakiejkolwiek grupie zawodowej, i ciężko pracującym uczciwym przedstawicielom jakichkolwiek służb i grup - które to nie wszystkie cieszą się społecznym zaufaniem - choć w założeniu  powinny. 

To w wielu wypadkach stało się lub dzieje się coś, co nie pozwala tak bezwarunkowo obywatelom, w świadomości obywatelskiej - podnosić tym służbom, grupom zawodowym, grupom wywodzących się z obszarów nie tylko zawodowych - wspomniane statusy i rankingi.

Jest na szczęście jedna, która od lat utrzymuje się mniej więcej zawsze w czołówce jeśli nie na pierwszym miejscu według różnych, różnistych badań, ankiet, itp. 



To strażacy!

I to nie tylko w Polsce. Ta grupa zawodowa ma jak najlepsze notowania i obywatele wiążą z nią jak największe nadzieje, oczekiwania, pokładają zaufanie, własne poczucie bezpieczeństwa. 

Z drugiej strony nie  potrzeba chyba zbytnio badań. Bowiem gdy czerwony zestaw w jakiejkolwiek konfiguracji zastępów z JRG, OSP na kółkach pędzący przez ulicę oznajmiający specyficznym sygnałem, wiadomo. że na ratunek! Tu nie potrzeba ankiet. 

Może masą swoich wozów bojowych autentycznie powodują zjeżdżanie innych aut z trasy pędzących strażaków. (Taka naszła mnie refleksja - może karetkom  pogotowia ratunkowego też zwiększyć masę, wyposażyć z przodu w jakiś masywny pług , itp. Spowodowałoby szybsze formowanie "drogi życia"?!)

Ale, ale tacy strażacy to i przy wypadku na drodze, i przy ratowaniu mienia, przy gaszeniu sadzy w kominie, ścierniska i domu mieszkalnego - jednako. Jednako ściąganie kotka z dachu i ratowanie ludzkiego życia. Są wszędzie tam gdzie przelazł był jakikolwiek kataklizm, jakakolwiek katastrofa, jakiekolwiek nieszczęście. W tych swoich wozach, mają wszystko. Od zestawów ratujących życie począwszy, i laboratoriów chemicznych przez liny, sznury, lewarki, drabinki drabiny po zestawy do rąbania, cięcia, przecinania, sikania pianą, gaszenia na zimno, na sucho i tak dalej.  

A każdy z nich musi być sprawny  i mieć wiedzę co i jak. Ich procedury jako nieliczne (sądzę bezwarunkowo) wzbudzają zaufanie. Chciałbym w każdym bądź razie głęboko w to wierzyć. I w to ufać tak, jak ufa im większość moich rodaków.

Idą czasy trudne. I nie pisze tu jedynie  o koronawirusie, bo i pewnie w tej materii, i tym obszarze nam się w jakimś stopniu dostanie. Jeśli nie fizycznie to w konsekwencji wszelkich poczynań na arenie lokalnej, regionalnej, krajowej czy kontynentalnej.  Piszę tu przede wszystkim o klimatycznych anomaliach, pisze tu o odpowiedzialności za habitaty, środowiska. Nie tylko ludzkie.  

Piszę tu o tym i po to, by uzmysłowić sobie i innym, że nie będzie już czasu ani mody na lekceważenie środowiska. Życia "lajcikowego" bez konsekwencji. 

Że nasza odpowiedzialność za siebie musi czasem wystarczyć. Że, gdy pojawią się służby, politycy z naręczem nakazów, dyspozycji czasem być może sprzecznych. Że wtedy jedną z najbardziej zaufanych grup zawodowych mogą pozostać tylko strażacy. 

Więc nie zepsujcie sobie Panie i Panowie tego pod żadnym pozorem! Wszystkim zaś innym służbom i sobie - obywatelowi, życzyłbym tego, byśmy nawzajem zapracowali na zaufanie i podniesienie tego zaufania ale nie na pokaz, tylko realnie. 

Bo może się okazać już wkrótce, to niezwykle potrzebne, byśmy umiejąc zachować swoją tożsamość cywilizacyjną, zachowywali się Ludzie. Jak to "mówi" pewien animowany Król Julian; jak "Człowieki".

Czego sobie i Państwu refleksyjnie życzę.
BANWI tekst i grafika
Grafika wejścia - wykorzystano zdjęcia z portalu pixabay
m.in  
https://pixabay.com/pl/photos/puzzle-jigsaw-uk%C5%82adanka-1487340/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz