środa, 5 stycznia 2022

Między dobrem a złem

Czyli, ile nas prawdziwych jest w nas samych?

fałsz, rzeczywistość, prawda
Dedykuję szczególnie
Jadwidze i Stanisławowi,
moim przyjaciołom

Ten świat nie jest takim, jakim on nam się, w większości pojmowania, wydaje! Owszem są grupy ludzi bardziej lub mniej zorientowane, ale śmiem wątpić, by istnieli tacy, co by „łapali na rozum” wszystkie rzeczywiste wątki, wszelkich dziedzin i prawideł istnienia. Czy to od nauk przyrodniczych, fizyki po reguły ekonomii wszelakich, sensownego zarządzania, iluzoryczności bankowych, etc, etc, etc. 

Najczęściej jedni lepiej zorientowani oszukują drugich lepiej zorientowanych w imię swych partykularnych (lepiej „zorientowanych”) interesów, mamiąc i wycierając sobie np. kłamliwe usteczka dobrem społecznym, religią, świętymi normami wziętymi z jakże pogmatwanej i tak naprawdę nieznanej, rzeczywistej historii czego i kogokolwiek. To tak z grubsza.

W tym wszystkim jednak błąka się altruizm, szczątki prawdy i szczerych intencji i chęci.  Zarówno tych pobożnych (od życzeń) po te pełne głębokich przemyśleń i pragmatycznej troski.  Płynące od ludzi mających przeróżne (a jakże sprzeczne i diametralnie inne) światopoglądy.

Nikt, sądzę, tak naprawdę nie ogarnia tego wszystkiego. Nawet jeśli twierdzi, że (i owszem ależ) tak - no to najprawdopodobniej łże świadomie lubo mniej. Kłamie bezwiednie lub z pełną mocą hipokryzji i z premedytacją.     

Żyjemy w świecie pełnym kłamstwa, iluzji a zarazem niewiedzy i sprzecznych interesów. Najczęściej jesteśmy pożywką na wielkiej trójwymiarowej ziemskiej szalce Petriego, dla różnych bliżej nieokreślonych grup, elit, środowisk wspólnot łączących się politycznie trwalej i mniej trwalej w czasie i obliczu zamierzeń, wspólnych potrzeb, itp. I to nie oznacza, że są one potrzebne nam wszystkim jako ludzkości. Ale i nie oznacza, że nie są tym. 

Jedne wynikają z autentycznych zakusów niesienia prometeuszowego światła innym, ale i są takie -  które wspólną przeszłość ludzkości mają po prostu w tylnej części ciała (nie piszę przecież, że w dupie).

Można by było tak deliberować filozoficznie bez końca, rozpatrując za i przeciw. Rozpatrując „co ludzkości”, nam wszystkim ludziom i każdemu z osobna jest przydatne i niezbędne. Oraz tego, co wynika z konsekwencji naszego wspólnego oszukiwania, złych intencji i koniuszków nosów wszelkich. Urodzonych teraz lub wcześniej powstałych - grup interesu, biznesu czy władzy.

Ta ponura prawda, gdy dochodzi do nas, zmusza nas do poszukiwań w tym wszystkim sensu. Byśmy nie byli skazani na szaleństwo, utratę zdrowia psychicznego. Zamykamy się często, budujemy w odruchu ratunku swojego jakieś przekonania, na użytek naszego umysłu. A właściwie to nasza świadomość, bądź umysł (nie wnikając w fizjologie, chemię, biologie, etc.) produkuje nam te rzeczy. Pozwalając przetrwać. 

Te mechanizmy uświadamiamy sobie bądź i nie. Towarzyszą nam od wieków rozwoju. Od "prostych" mechanizmów obronnych np. wyparcia, przez żal po stracie i całą gamę innych bardziej lub mniej biologicznych z krańca fizjologii ogólnie po te, dotykające krańców neurologii, psychiatrii czy psychologii.

Wierzymy w idee, myśli filozoficzne, autorytatywne wypowiedzi i nawoływania innych ludzi, itp. Wszystkie zjawiska błądzące po świadomości przekonania, w przeróżnych konfiguracjach i krańcach poglądów.

Czepiamy się wszystkiego, by w tym galimatiasie, nie utonąć! By zachować poczucie …

No właśnie poczucie czego?! Kontroli?! Poczucia jakiegoś wpływu na naszą „świadomość wyboru”, na „nasz moralny kręgosłup?! Niby wymyślony doświadczeniem a może w biologicznie i chemicznie wytworzonych procesów funkcyjności złożonego organizmu, bez zbytniego udziału naszej świadomości. 

Gdy przytłacza rzeczywistość bardzo często ludzie uciekają - znaczy my wszyscy często jakże "uciekamy" do idei siły wyższej (jakkolwiek to rozumieć). Tej danej przez tradycję i kulturę w jakiej się wychowali lub wymyślonej lubo zapożyczonej od innych, itp. Czasem wydaje mi się, że to taki nasz system obronny. Nie chcę jego elementów rozpatrywać,  robią to wszak przez eony wieków cywilizacji wszelcy myśliciele i... idioci! Wywodząc wszelkie możliwe i niemożliwe źródła pochodzenia tego zjawiska. Nie chciałbym być posądzanym o sprzyjanie tym ostatnim, lub byciem tymże, więc zamilknę.

Zamykając tą część wywodu, ku Państwa refleksji 

I tu (bo dobre to miejsce w tekście) chciałbym też zaznaczyć(!), że nie jestem zwolennikiem „płaskiej ziemi”, ogromu teorii spiskowych ani nie sprzyjam hipotetycznym „reptilianom”. Moje refleksje wzięły się całkiem na serio z lektur w temacie, ze studiowania na własny użytek oraz kontaktów z ludźmi zajmującymi się zawodowo lokalnie, regionalnie - np. antropologią kultury, psychologią, socjologią. Ba, czy politologią a i religioznawstwem, etc. Tu pragnę podziękować Tym wszystkim z Nich, którzy nie bacząc na moje naiwne (pewnie czasem bardzo) pytania, tłumaczyli cierpliwie jak komu dobremu a opornemu na wiedzę.

Udostępniając ten powstały cykl, chciałbym zaprosić wszystkich Was drodzy Państwo czytających ten tekst, do własnych przemyśleń, refleksji nad otaczającą rzeczywistością.  Poprosić Was o podzielenie się swoimi przemyśleniami uwagami, itp.  bezpośrednio pod adres blogu lub pod hajbowicz@wp.pl ( z dopiskiem "między dobrem a złem").

Byłbym niezmiernie rad i byłoby mi miło abym mógł przyłożyć koniuszek swego palca tak, co by zainspirować Was do poszukiwań intelektualnych w tej materii. No choćby sprowokowania przemyśleń.

Ufając, że warto się pochylić nad powyższymi tematami, życzę Państwu wszystkiego co najlepsze ... "nie udając, że ... tak tylko życzę".
Z poważaniem 

Krzysztof Hajbowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz