piątek, 14 czerwca 2019

Otwarte spotkanie Rady Gospodarczej przy Burmistrzu Miasta Malborka

Szkoda, że nie dopisała frekwencja

.
Przedsiębiorcy jak przedsiębiorcy osoby permanentnie zajęte działaniami biznesowymi, problematyką związaną z prowadzeniem swoich firm, relacjami z urzędami, kontrahentami, pracownikami, współpracownikami,  i Bóg jedna raczy wiedzieć co jeszcze. 

Słowem zabiegani od rana do wieczora.  Nie ma co się dziwić, że jakby się im nieco zapomniało powiadomić organizatora o swojej jakże zrozumiałej nieobecności. A może system zawiódł? 




Jak poinformowano w magistracie - umawiano się z członkami Rady, że jeśli kto nie będzie mógł - wystarczy, że powiadomi. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie to po prostu się zjawi na spotkaniu.

A z "odsłuchu" samych zainteresowanych - warto było 

Gościem spotkania była Magda Dittmer – z Pomorskiego Centrum Arbitrażu i Mediacji mediator(ka), facylitator(ka), trener(ka) biznesu, wykładowca i oczywiście mediator(ka) z kilkuletnim doświadczeniem i praktyką. Absolwentka prawa na uniwersytecie Gdańskim.  oraz studiów podyplomowych - Mediacje Sądowe i pozasądowe. 


Wpisana do wykazu instytucji i osób godnych zaufania, uprawnionych do prowadzenia postępowań mediacyjnych w sprawach gospodarczych, pracowniczych i cywilnych, etc, etc. Słowem ekspertka w swojej dziedzinie i obszarze działań.

Podczas wystąpienia mówiła o rzeczach istotnych a zarazem trudnych z którymi właściciele firm, zakładów stykać się mogą nieomal na co dzień.   

Było też podsumowanie gali i całego konkursu Malborski Mistrz Biznesu 2018. A honory prowadzącego czynił przewodniczący Rady Jarosław Filipczak wspierany przez Zbigniewa Charmułowicza. 

Kwestia ogólnego zjawiska się pojawiła 

Podczas podsumowania, "wyskoczyła niczym diabełek z pudełka",  kwestia zainteresowania "przedstawicieli naszych przedstawicieli" a więc radnych miejskich np. poprzez uczestnictwo w działaniach różnych środowisk, organizacji i instytucji Malborka. 

I tu nie chodzi o to, "by radni biegali" od imprezy do imprezy i "świecili" jedynie swoją obecnością, a raczej o to, by mieli rozeznanie co się wokół dzieje. Bowiem, według słów burmistrza Jana Tadeusza Wilka, w tej materii, to rozeznanie jakby nieco kulało. 

Tu jako przykład, burmistrz Wilk podał, że podczas gali Malborski Mistrz Biznesu 2018 radnych nie było zbyt wielu, podobnie podczas dni Malborka - korowodu chociażby. Mogli się radni zastanawiać i mieć mieszane uczucia po wypowiedzi radnego Adama Ilarza co do ubierania strojów z epoki, że wyglądają ... hm, nieco dziwnie. Ale można było i w dżinsach, jak ktoś nie lubi przebieranek i razem z ludem, mieszczanami z Malborka uczestniczyć w zabawie, i tak dalej, i tak dalej. 

Nie piszemy tego tu, by się pastwić, czy też przypodobać 

- sądzimy, że przy okazji wypowiedzi i takiej niewinnej dyskusji podczas wczorajszego spotkania Rady Gospodarczej - wypełzł był poważny problem nie tyko dotyczący Malborka. Na spotkaniu Rady Gospodarczej, był radny Ilarz. Ale ... tylko On. Podobnie podczas  Korowodu radnych miejskich na palcach policzyć było można, na wspomnianej gali również. 

Rozumiemy to tak; radni podobnie jak przedsiębiorcy - są ciągle, nieustannie zajęci i mają czasem niezależne od ich chciejstw inne priorytety. No i czasem trudno im w czymś brać udział, co może naruszać poczucie powagi, godności i stanu. Więc od przebierania począwszy a skończywszy na innych wydarzeniach raczej nie uczestniczą. To tylko teoria (SIC!) 

- Zastanawia  tylko czy to polska specjalność postrzegania rzeczywistości i powagi urzędu czy co innego. - Brzmi refleksja jednej z osób w redakcji - W Czechach, Holandii i nie tylko - pobywszy trochę widywałem i miejscowy establishment od lekarzy począwszy, przez prawników, urzędników merostw,  magistratów, itp. zarówno poprzebieranych fikuśnie i z dowcipem. Jak i poważnych na poważnych imprezach ale razem z innymi mieszkańcami. Widziałem biznesmenów na (wydawało się mało znaczących) festynach, imprezach, spotkaniach. Jakoś miałem wrażenie, że sami się garną, żyją sprawami środowiska i manifestują to.  Potrafią się bawić i znajdują na to czas. W Holandii szef internetowego polskojęzycznego portalu "Niedziela" mówił mi ongiś, że gdybym chciał porozmawiać z Polakami po polsku np. podczas karnawału, lub jakiegoś innego święta; - To wystarczy byś podszedł (podczas jakiejkolwiek imprezy) do grupy ponurych, smutnie wyglądających, czy nie poprzebieranych na przykład jegomości - z całą pewnością można zacząć mówić po Polsku. Odpowiedzą w tym samym języku.

Może to jakaś nasza narodowa przywara. Choć chyba nie jest tak źle - kiedy coraz więcej uczestniczy w rożnych przedsięwzięciach. A może to takie fatum z poprzedniej epoki. Już to gdzieś dało się słyszeć, gdzieś w Malborku, z czyichś ust.

Takie, bez względu na przekonania i światopogląd "postsowieckie" przyzwyczajenie. Znaczy być ciągle poważnymi, a ostatnio z modną martyrologią w tle. Może my jako naród lubimy się - samobiczować? To czego się czepiamy potem wszelkich masochistów? I innych razem wziętych ... z braku naszej wiedzy?

Takie, niezbyt z tematem zebrania Rady Gospodarczej, naszły refleksje.

Od kilku dni słychać "na mieście" ścierające się dwie opcje i dwa diametralnie różne poglądy.

Pierwszy mówiący z przekąsem, nie no w Malborku się nic nie dzieje ... Drugi odpowiadający "Jak, że to?! Przecież się dzieje! Tylko wy w tym nie uczestniczycie, ani też sami nic nie robicie, jeśli to co się dziej nie odpowiada".

A co Państwo o tym sądzą? Czekamy na Wasze opinie, komentarze i refleksje - poprzez gazeta-obywatelska@wp.pl lubo poprzez komunikatory FanPage blogu, itp. 
ABAH 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz