Teatralna uczta na scenie Klubu 22`BLT
.
Uwielbiam teatr ruchu. Wczoraj mogłem nasycić duszę, umysł i oczy. Zresztą Bóg raczy wiedzieć, co jeszcze. Bowiem chłonę całym sobą, całym jestestwem, co ze scenicznych desek dostaję. Taki teatrochłon jestem. I szlus! Wczoraj na scenie Klubu 22. Bazy Lotnictwa Taktycznego, m.in. z okazji międzynarodowego dnia teatru - spotkały się dwie trupy (nie na miejscu byłoby mylić słowo “trupa” np. z nieboszczykami).
Więc spotkały się przed malborską publicznością dwie trupy teatralne. Jedna Voletty Jankowiak (“Dwa Słowa” z Malborskiego Centrum Kultury i Edukacji) druga Dominiki Grendy (“No i Dobra!” z Klubu 22. Bazy Lotnictwa Taktycznego).
Razem wspólnie no i … można
Obie panie, tu instruktorki teatralne - podkreślając, że od co najmniej dwóch lat, nie konkurują ze sobą wraz z zespołami - a szczęśliwie współpracują we wszystkich możliwych teatralnych i organizacyjnych dziedzinach.
Pokazały wczoraj na scenie przeplatane gatunkowo bardzo ciekawe obrazy teatralne. W tych grupowych przeważał Teatr Ruchu, choć by się doszukał tam i innych elementów, z innych rodzajów przekazu.
Ale i mieliśmy możliwość tego wieczoru obejrzeć dwa monodramy. Pierwszy to „Wywiad” w wykonaniu Emilii Karwasz, (“No i Dobra!”).
Niesamowita Emilia
Trochę oczy wybałuszywszy, bom wrogiem ról starszych doświadczonych życiem lubo umierających - granych przez dużo młodszych. Ale to moje skrzywienie poniekąd zawodowe. Coć na kształt i w rodzaju; konkurs recytatorski a tu przedstawicielka młodszej klasy szkoły podstawowej “recytuje” ...“Czy to kula synku … czy ci serce pękło? (…).
Gdzie Baczyński się w grobie przewraca a żądza mordu na pani polonistce, która ten wiersz z pewnością wybadała, lub dopuściła do prezentacji rodzi niebezpiecznie w sercu i umyśle słuchającego. A gdy jeszcze recytatorka ma i talent, i głos, dykcję i wszystkie te fajne rzeczy?!
A tu... w wypadku Emilii Karwasz. Na początku, zapaliły mi się wszystkie lampki kontrolne i złośliwiec wredny we mnie się odezwał. Po chwili jednak, coraz bardziej zawstydzony się chował w głębi mnie samego. Bowiem reżyseria Dominiki Grendy i gra Emilii powolutku zaczęły uczyć mnie chłonącego to co słyszę i widzę … pokory. Oj tam, znalazłby złośliwiec parę rzeczy – co i zawodowcom na scenie za pieniądze, w dniu premiery się zdarzają.
A tu proszę, wykrzesała! Wróć! Emilia zapaliła cieplutki i konsekwentny wizerunek postaci. Bez zbędnych wodotrysków - na tyle by widzieć i słyszeć bez domysłów, że starowinka. Bez zbędnej i przesadnej charakteryzacji, ale akuratnej - od lekuchno pofałdowanych rajstop, po sweter przyciężki dla drobnej postaci, włosy, mimikę. Ba trzymała to równo i logicznie. Ona młoda - wiedziała kogo gra. Tak ustawione emocje, że słowa obrazami pokazywała.
Zmuszając, jak kto wrażliwy, to i do obtarcia łezki z kąta oka. No i głos cudny w ustach a z krtani młodej - monotonnie bez tego, co młodym trudno trzymać w ryzach a starszym przypisane w zachowaniu, Głos a potrafił zrobić co miał z widzem zrobić. Widownia cicho jak makiem zasiał. Słychać tylko było bezwstydne szczękanie migawek aparatów fotograficznych (w tym niestety i mojego – przepraszam).
Każdy z wczorajszych spektakli

Tu wielki szacunek dla reżyserów i organizatorów. Wielki ukłon dla pomysłów i przedstawianych form. To była uczta!
Po zakończeniu widowiska i wszelkich podziękowań, gratulacji rocznicowych i tych gdzie się kto dostał w eliminacjach – rozmawialiśmy przez chwilę z Marią Seibert.
Chwaląc i ciesząc się zdolnymi młodymi ludźmi. Nie tylko w dziedzinach teatru.
Oboje to kontestowaliśmy taki ładunek powagi wręcz smutku, który wybrzmiewał wczoraj gatunkowo w spektaklach. Z naszego oglądu wynikało, że to młodzi artyści wybierają wspólnie z instruktorami kierunki.
Owszem były momenty w których dystans do rzeczywistości wymuszał śmiech, ale był to raczej śmiech z tragedii naszego społecznego i zawodowego funkcjonowania (”Hodowla masowa” - No i Dobra!).
Czy też piekielne spojrzenie na ziemski rodzimy padołek. W świetnie ekspresyjnym monodramie „XYZ” w wykonaniu Weroniki Kosior z Dwóch Słów. Tylko dlaczego ciarki przechodziły, gdy Weronika powtarzała o kim mowa i o jakim miejscu we wszechświecie?! Swoją drogą ta osoba to ogromny potencjał. No i potrafi sobie zaskarbiać publiczność (wyłączając obowiązkowe, słyszalne również, wsparcie przyjaciół)
Nie dość że uczta to i fajne pomysły

A jeszcze, nie dość ze uczta to jeszcze fajne pomysły “Dwóch słów” w spektaklu „Wolność, Głupcze!” czy krótkiej “epopei o butach, skarpetkach na nogach” przy lekuchno podniesionej kurtynie – spektakl etiuda „Patrz pod nogi”. No wszak mógł każdy z widzów się utożsamiać bezkarnie. Trafione i zatopione a takie wydawało by się proste.
Trochę mi przeszkadzała nowomodna elektroniczna i cudowny głos informacyjny co, kto i dlaczego. Jeśli się nie mylę był to sympatyczny program do edycji głosowej tekstu. Ale ponieważ sam tak słucham książek w formatach mobi, epub - korzystając z podobnego urządzenia - może uprzedzonym jestem.
Co było "fajniaste" – to możliwość recenzowania na kartkach plansz w holu poszczególnych spektakli oraz mający w nosie RODO dotyk teatru odciskiem palca. Dzięki za ten paluch – wreszcie zapomniałem, że w przychodni wzywani nie są pacjenci z nazwiska a numerki, a w przedszkolach są i numerki, i znaczki, etc. Może to otrzeźwiło wielu z nas, by nie popadać w skrajności.
No i gratulacje dla Dominiki Grendy i całej Jej teatralnej trupy - życząc miłego zwiedzania Krakowa w przerwach finału przeglądu Konfrontacji Scenicznych w ramach Manewrów Artystycznych Wojska Polskiego.
Oboje to kontestowaliśmy taki ładunek powagi wręcz smutku, który wybrzmiewał wczoraj gatunkowo w spektaklach. Z naszego oglądu wynikało, że to młodzi artyści wybierają wspólnie z instruktorami kierunki.
Owszem były momenty w których dystans do rzeczywistości wymuszał śmiech, ale był to raczej śmiech z tragedii naszego społecznego i zawodowego funkcjonowania (”Hodowla masowa” - No i Dobra!).
Czy też piekielne spojrzenie na ziemski rodzimy padołek. W świetnie ekspresyjnym monodramie „XYZ” w wykonaniu Weroniki Kosior z Dwóch Słów. Tylko dlaczego ciarki przechodziły, gdy Weronika powtarzała o kim mowa i o jakim miejscu we wszechświecie?! Swoją drogą ta osoba to ogromny potencjał. No i potrafi sobie zaskarbiać publiczność (wyłączając obowiązkowe, słyszalne również, wsparcie przyjaciół)
Nie dość że uczta to i fajne pomysły

A jeszcze, nie dość ze uczta to jeszcze fajne pomysły “Dwóch słów” w spektaklu „Wolność, Głupcze!” czy krótkiej “epopei o butach, skarpetkach na nogach” przy lekuchno podniesionej kurtynie – spektakl etiuda „Patrz pod nogi”. No wszak mógł każdy z widzów się utożsamiać bezkarnie. Trafione i zatopione a takie wydawało by się proste.
Trochę mi przeszkadzała nowomodna elektroniczna i cudowny głos informacyjny co, kto i dlaczego. Jeśli się nie mylę był to sympatyczny program do edycji głosowej tekstu. Ale ponieważ sam tak słucham książek w formatach mobi, epub - korzystając z podobnego urządzenia - może uprzedzonym jestem.

No i gratulacje dla Dominiki Grendy i całej Jej teatralnej trupy - życząc miłego zwiedzania Krakowa w przerwach finału przeglądu Konfrontacji Scenicznych w ramach Manewrów Artystycznych Wojska Polskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz