wtorek, 27 lutego 2018

Choroba w dom …

Czyli co robić z dziećmi jak są chore

Dla Czytelników blogu Lokalna Gazeta Obywatelska - Monika Sarnowska

Choroba to dla nas - rodziców - to ciężki czas.  Dzieciaki za to całkiem dobrze sobie radzą. Często na środkach przeciwbólowych i przeciwgorączkowych, antybiotykach - po prostu zamieniają przedszkole lub szkołę na dom.


Poziom energii - jak zwykle, czyli wysoki. Ilość pomysłów - tendencja wzrastająca. Poziom nudy - niebezpiecznie wysoki.

Często idziemy na łatwiznę - telefon, tablet w łapki i spokój na godzinę lub dwie. Ewentualnie TV.
Przyznaję - jako mama dwójki dzieci - zdarza mi się wybierać to rozwiązanie. 

Spróbujmy jednak zrobić coś, co sprawi, że zainspirujemy nasze znudzone mopsy do działania. I wychylą nos zza elektronicznych zabawek. 

Ale musi być to coś, co i nam Rodzicom sprawi przyjemność.
Inaczej nasze dzieci tego nie kupią.

Jak ja sobie radzę?

Kiedy jesteśmy wszyscy w domu - często pichcimy coś razem. Dzieci naprawdę lubią nam pomagać. Rozsypana na blacie mąka - zamienia się w obraz tworzony paluszkami. Kręcenie się łopatek miksera - hipnotyzuje. Dodawanie przypraw otwiera świat zmysłu powonienia i smaku. Wycinanie ciasteczek - tworzy bajkową opowieść.

Przeglądanie czasopism. Kto z nas nie ma w domu gazetek reklamowych, starych pism, czy też gazet? Zbierzmy je i przeglądnijmy, wycinając co fajniejsze obrazki lub artykuły. Jest to świetna zabawa dla dzieci, ale też inspiracja dla nas. Możemy zrobić z takich wycinków mapę marzeń. Czyli co nas interesuje, gdzie chcielibyśmy pojechać, co zobaczyć w najbliższej przyszłości. A tak w ogóle to zachęcam do prenumeraty magazynów o podróżach lub „zrób to sam”.

Granie w proste gry. Próbowaliście w kółko i krzyżyk? W statki? W inteligencję? Kalambury? Przypomnijmy je sobie i naszym dzieciom. Może kiedyś i one przekażą je swoim pociechom? Inne propozycje: zgaduj - zgadula, ciuciubabka, ciepło-zimno.

Mój hit. Confetti! Mamy tendencję, aby chwalić dzieci za ładne obrazki. Najlepiej aby były kolorowe, z miłą oku tematyką. A co jeśli odwrócimy tendencję i zaproponujemy zrobienie "najbrzydszego rysunku - pomazańca”? Nie dość, ze nasze dziecko wyżyje się artystycznie, to też wyrzuci z siebie niefajne emocje, które często ukrywa aby nie robić nam przykrości albo uzyskać pochwałę. Na kartce papieru ma prawo do nich. Takie rysunki drzemy potem wspólnie na drobniutkie kawałki, pakujemy do papierowej torby, podwieszamy np. pod żyrandol i uderzamy czymś na kształt kijka aby zalał nas deszcz kolorowego confetti (dla utrudnienia można zasłonić oczy chustką). A ile przy tym uciechy! 

I odpuśćmy sobie na czas choroby porządki, sprawy zawodowe, itp. 

Lub choćby je ograniczmy. Ten czas jest czasem bezcennym. Bo jesteśmy tylko my i dziecko. I choroba. Ale choroba to tylko przystanek, aby spędzić razem czas.

Monika Sarnowska 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz