środa, 20 maja 2020

DYLEMATY - czym jest historia?!

Pojmować historię szkolną linijką ...?! 

Krzysztof Hajbowicz

Bardzo często myśląc o historii, spoglądamy na nią nieco pompatycznie, koślawo i podług pomysłów i teorii włożonych nam do głów ongiś. W dzieciństwie, w szkole, a i w rożnych innych uwarunkowaniach emanacji - mających wpływ na nasze pojmowanie i sposobu widzenia tego co było. Bliżej w przeszłości czy dalej.  




Potem, gdy grzebiemy w tym obszarze, dochodzimy do wniosku (z biegiem przeżytego czasu lat i zdobywanego doświadczenia), że obrazu historii takiego uniwersalnie prawdziwego - no to .... nie ma. 
To, że bardziej wierzymy w autorytatywne, autorytarne, au ... przekazy, umowne skróty, symbole, zbiory przekonań własnych czy przejętych od innych. Rzadziej myślimy o "faktach", bo te w historii bywają rożnie przedstawiane. 

W zależności, kto te "fakty" zbiera, grupuje, układa. Stare porzekadło, że to hm, "zwycięzcy piszą historię" jest jak najbardziej zbliżonym do tego, co nas teraz zewsząd otacza. Tak i było wcześniej ... w historii zapewne też. Co do tego jestem przekonany, metoda pojmowania czasu minionego, historii niezbyt się zmienia ... w czasie.  

Najczęściej karmimy się sami, albo karmili lubo karmią nas nadal inni - pokazując historyczne "fakty". A mimo to, wciąż to są tylko przekonania. Jedne zbliżone do prawdy bardziej lub mniej. Drugie hm ... od niej sporo oddalone, żeby nie powiedzieć, że bardzo daleko i od czapy.  My karmimy się i jesteśmy karmieni takim konglomeratem rejestrowanych opowieścią, pamięcią, dokumentami lub materiałami (np. zdjęciami i filmami) upływającego czasu - który umownie nazywamy historią.

Historią jest wszystko co minęło, mija w danej chwili. Taka strzałka czasu pędząca jednokierunkowo. Pędząca?! 
No, właściwie to nie, są teorie, które to ukazują, że czas wcale nie upływa! Baa, a właściwie podlega naszemu subiektywnemu pojmowaniu. Dla każdego z nas inaczej w zależności od miejsca, od percepcji ... do grawitacji. Chociażby. 

Kiedy jakoś wydaje się, że z tą historią najnowszą nie mamy większych kłopotów, to nagle okazuje się, że nie jest tak różowo jakby wydawać się mogło. Mimo, że zarejestrowana, opisana, ba "na oczy widziana" ... historia, to już nawet w takim prostym wypadku jest, w sumie, niejednolita. 
To tak jakby kilka osób opisywało to samo zdarzenie - stojąc bliżej, lub dalej i pod innym kątem. Chcecie sprawdzić? 

Nic prostszego ... poproście wśród członków rodziny aby opowiedzieli jakąś rodzinną znamienną historię, mającą wpływ na Was wszystkich. Prędko przekonacie się, że te opowieści będą się różniły w szczegółach! Ba czasem te szczegóły okażą się istotne. Kompletnie zmieniając na przykład znany Wam sens, istotę wydarzenia, itp. To jakby zabawa głuchy telefon.

No to, ta owa, najnowsza historia sprzed kilku tygodni, miesięcy może niewielu lat. Już ona pozwoli Wam wątpić i zbije(a być może wskrzesi) różne wątpliwości. Mimo eksperymentu, sądzę, że pozostaną jednak Wasze niewzruszone przekonania. Te mają nieco inną budowę i zadania w naszym funkcjonowaniu. A i niekoniecznie są zgodne z faktami a bliżej im - do naszych chciejstw, pragnień lub źródeł animozji.  

Spotkaliście się pewnie z tym;

Jest taka dobrze znana nam wszystkim postawa np. "nie interesuj się tym", "to nawet grzech o to pytać", itp.. To bardzo często knajackie narzędzie. Odcinające Was choćby od próby zrozumienia, ograniczające Wasz rozwój, ograniczające nie tylko obywatelskie prawa ale i takie tam inne.

Stąd tak niewygodnym jest przecież poddawanie wszystkiego (zwłaszcza w społecznym wymiarze i działań) transparentności, oglądowi, wyjaśnianiu wątpliwości, zadawaniu pytań. Czasem funkcjonuje to w we wspomnianym wyżej narzędziu - jakże wygodnym a praktycznym ... zabranianiem niezajmowania się czymś ... bo, to grzech, naruszenie prawa naturalnego, postawienie się Bogu, narodowej racji stanu, wartości moralnych, wartości wyższych ... wszystkich "słowotocznych" pięknie brzmiących acz pustych w istocie frazesów. 
Bo ani z Bogiem (w pojęciu transcendencji) nie mające nic wspólnego, ani z wartościami jakimikolwiek a już na pewno "Narodowymi" w nieokreśloności swojej nie mające nic a nic sensownego.  Prawdziwego i tożsamego z jakimikolwiek potrzebami "wyższymi" - jak tylko interesem ludzi, którzy czerpią całkiem przyziemne i swoje zyski z takiego stawiania sprawy!

Ty zaś ... Pogubiona, Pogubiony zaczynasz zachowywać się jak "jedno zwierzątko" z całej innej rzeszy "lemingów zwierzątek". System potrafi się bronić przed stawianiem niewygodnych pytań, wątpliwości i widzenia bzdur, kiedy są bzdurami. 

To hasło wypowiedziane przez niewinne i nieskalane hipokryzją dzieciątko ; "Król jest przecież nagi" - było końcem działań wszelkich cwaniaków, szalbierzy i ludzkich manipulantów. Przypomnijcie sobie bajkę. 

To działa jeno brak takich "dzieci" i odwagi u wielu dorosłych. Przykładów mamy ci bowiem dostatek, nawet w dzisiejszych czasach.

A mieliśmy zająć się oglądem czasu historii, jego rozumieniem i naukami z tego płynącymi. Więc swoisty wstęp myślowy za nami. 

A teraz jedno z ćwiczeń praktycznych by sobie uświadomić jak daleko potrafimy sięgać myślami, jak daleko znamy co działo się z naszą cywilizacją, dziejami, pradziejami i nawet latami współczesnymi.





Kiedyś znajomy, gdy rozmawialiśmy o pojmowaniu historii, o jej postrzeganiu w kontekście ludzkiego życia, rozumień wszelakich, obrazowania i nauk z tej historii płynących ... wskazał mi na zwykłą szkolną linijkę. 

Przyjmijmy, że jeden rok będzie równy jednemu milimetrowi

Taką wizualizacje czasu w miarę łatwo ogarnąć umysłem. Przypatrzcie się co Wam to robi w głowach i co uświadamia?!

jeden milimetr = jeden rok
1 centymetr = 10 milimetrów czyli to jedna dekada, 10 lat
Ile dekad żyje przeciętnie człowiek?
Ile milimetrów, w naszej umownej skali, żyje człowiek przeciętnie?

Załóżmy, że nawet duuużo zwiększając średnią powiedzmy i życzmy nam wszystkim; 
90 lat = 9 centymetrów = 90 milimetrów ...
To ile żyć człeczych uchwycisz na podziałce typowej szkolnej ekierki?
Na podstawie kątomierza?!


Przyjmijmy na potrzeby naszych dalszych eksperymentów metrową szkolną linijkę
1 metr = 100 centymetrów
1 metr = 1000 milimetrów
W rezultacie obejmuje ona jedno tysiąclecie, milenium 

Nas uczono w szkołach (moje pokolenie), że najstarszymi cywilizacjami był Egipt faraonów i gdzieś równo Sumerowie (choć nazywano to inaczej cywilizację miedzy rzekami Eufrat i Tygrys. 

To około 3500  lat p.n.e czyli 3,5 metra. Plus "nasze dwa tysiące n.e. - to razem około 5,5 metra w tył. Nasz wzrok to swobodnie ogarnia. 

Bardziej szczegółowo - jeszcze chyba do podręczników historii czy w podstawówce, czy w  szkole średniej nie wkroczyły informacje o np. Göbekli Tepe ( stanowisko archeologiczne w południowo-wschodniej Turcji, w bezpośrednim sąsiedztwie wioski kurdyjskiej Xirabreşk, w odległości ok. 15 km od miasta Şanlıurfa)  - lekką ręką licząc powstanie między; ponad 11 tysięcy lat p.n.e. plus "nasze" dwa tysiące od umownych narodzin Chrystusa  - to mamy nieco ponad 13 metrów ( jakieś 13 metrów i pięćdziesiąt  centymetrów)

Cywilizacja doliny Indusu od np. cywilizacji harappańskiej, od Harappy, pierwszej odkopanej osady, na terenie ówczesnej prowincji Punjab w Brytyjskich Indiach, która dzisiaj znajduje się w Pakistanie. To tu około 5,5 metra w tył.

Czy tamże jednego z tych miast i znanego przecież  Mohenjo-daro (Mohendżo-Daro). Powstanie około 40 miast z kanalizacją, centralnym ogrzewaniem i wodociągami miało sobie równe (z tego co na dziś wiemy) dopiero w starożytnym Rzymie. 
A data powstawania tej cywilizacji doliny Indusu ciągle i nieustannie przesuwa się w głąb dziejów, nieustannie według zmieniających się danych. Pisze tu o tych uznanych przez UNESCO za dziedzictwo cywilizacji. 

Ale to reasumując w najlepszym wypadku "tylko" około piętnastu metrów w tył za nami.

Ale i tak prawie nic nie wiemy o organizacji życia w tych skupiskach ludzkich, a na pewno nie były one prymitywne, jak przywykliśmy sądzić w swoim XXI wiecznym, pyszałkowatym egoizmie postępu cywilizacyjnego. 

Toż jak się przyglądniecie, to wyjdzie na to, że w wielu wypadkach antycznym Grekom do pięt nie urastamy jakże w wielu dziedzinach. No cóż poniekąd  wytrącają nam, naszej technicznej na wskroś cywilizacji "palmy pierwszeństwa" też w pewnym sensie w robotyce, budowie przyrządów mierniczych, etc. Nie pisząc o podstawach naszej współczesnej sztuki, literatury, teatru. Jesteśmy podobni Rzymianom w kopiowaniu Greckich wartości i filozofii.

Tak można byłoby się przypatrywać naszej "milimetrowej historii" dokąd postrzegamy i ile widzimy. Kiedy te nawet 45 metrów (45 tysięcy lat)  - okres mniej więcej wspólnego zamieszkiwania terenów Homo Sapiens z Neandertalczykiem - jest  jeszcze przez nas postrzegany wzrokiem na linii milimetrów (metrów). To już początki obu gatunków giną sprzed ostrości wzroku. 

No a jakby tak zmierzyć ile nas "różni" milimetrów od ostatnich dinozaurów? A nawet, jeśli uznać ludzkie cywilizacje, które odkrywamy w przeszłości, i je potraktować jako ciągłość ... to przypatrzcie się ile to jest metrów, i ile czego w czym (licząc w milimetrach jeden rok) może się zmieścić.
Powodzenia! 
Krzysztof Hajbowicz

Teraz powiedzenie, że coś ginie w mroku dziejów ... nabiera innego znaczenia - prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz