środa, 5 września 2018

Absurdy RODO

Czy raczej absurdy nadgorliwych?

zaczerpnięte  m.in z money.pl

Coraz więcej absurdów rodzi się wokół i z faktu interpretacji obowiązywania ustawy i przepisów o ochronie danych. Do tej pory absurdy one szły wykładniczo z tendencją wzrostową a teraz ... od pierwszego września ... "buchnęło". Czy to w wynikło z ilości wakacyjnych szkoleń, czy też nadgorliwości wprowadzających zmiany.  

Pewnie sami ustawodawcy i projektodawcy, zarówno krajowi jak i unijni byliby zdziwieni skutkami. Nie to mnie tak jednak niepokoi! 
Wszak sami sobie utrudniamy życie interpretując prawo, bo ani przepisy, ani potrzeba nie wymaga od nas tych absurdów - tworzymy je sami, nadinterpretując paragrafy. Bardziej niepokoi mnie to, że mogą tą samą ścieżką pójść kontrolujący i sprawdzający wdrażanie procedur RODO. 

Gdy teraz dylematy np. pedagogów, dyrektorów szkół mogą rozbawiać więcej niż smucić, to co dopiero gdy znajdą się czujący i rozumiejący inaczej (mimo szkoleń wewnętrznych wszak i wykładanych wykładni prawa) sami urzędnicy stający na straży respektowanie artykułów mówiących o ochronie danych.  Co wówczas? 

BANWI

Wypowiedź ze źródła 

Te poniższe wydadzą się wtedy doprawdy niewinnymi dylemacikami i problemami - choć tez potrafią popsować codzienną radość życia.  Niemniej cytujemy tutaj dla ostudzenia emocji wypowiedź dr Macieja Kaweckiego z Ministerstwa Cyfryzacji;

"Czy można czytać nazwiska uczniów na głos, czy można podpisywać zeszyty - i wreszcie czy da się przeprowadzić "po staremu" szkolne apele i jasełka - takie zapytania dochodzą do Ministerstwa Cyfryzacji. Resort odpowiada i prosi nauczycieli oraz dyrektorów o zdrowy rozsądek.


Pseudonimy zamiast imion i nazwisk w szkolnych dziennikach - to pomysł jednej ze szkół na ominięcie przepisów RODO. Pojawiają się inne pomysły - numerki zamiast nazwisk, niepodpisywanie klasówek przez dzieci czy nawet rezygnacja z apeli i jasełek.

Czy naprawdę RODO tak komplikuje życie pedagogom, czy może to oni w takich wypadkach podpisują się nadgorliwością? Dr Maciej Kawecki z Ministerstwa Cyfryzacji uspokaja;
- zagrożone nie są ani podpisane klasówki, ani podpisane zeszyty, ani szkolne jasełka. To, że w dzienniku szkolnym widnieją imiona i nazwiska uczniów, wynika wprost z przepisów prawnych. Co ważne, dziennika nie da się zastąpić – zatem nauczyciele mogą bez obaw wyczytywać na głos imiona i nazwiska uczniów w klasie sprawdzając obecność. 

Oczywiście niektórzy nauczyciele mogą zamiast tego wyczytywać uczniów za pomocą numerka, jeśli idzie za tym jakiś cel edukacyjny – na przykład ćwiczenie pamięci uczniów. Tylko nie można argumentować tego absolutnie przepisami RODO - mówi w rozmowie z money.pl Kawecki.

Ministerstwo uspokaja

Nie ma problemu również z podpisywaniem klasówek czy wypracowań - nawet jeśli mogą się tam znaleźć wrażliwe informacje.- Dostaję sporo zapytań, jeśli chodzi o klasówki – czy dzieci je powinny podpisywać ze względu na przepisy RODO. Odpowiadam – RODO tu nie ma nic do rzeczy.

Obowiązek edukacyjny wymaga podpisania takich prac i w tym przypadku przetwarzanie danych jest konieczne. Pojawiają się jednak bardziej skomplikowane kwestie.

Co, jeśli dziecko opisuje w klasówce swój stan zdrowia albo np. pobyt w szpitalu? I tu również odpowiadam – te informacje mogą się tam znaleźć, również z tego względu, że przetwarzanie informacji jest tu niezbędne, by szkoła mogła podejmować swoje działania edukacyjne. Niektóre szkoły mają swoje kodeksy dobrych praktyk, nakazujące nauczycielom odpowiednią ochronę klasówek, jeśli ci sprawdzają je w domach. Takie regulaminy są bardzo dobra praktyką - dodaje.

Nie warto też rezygnować z podpisywania zeszytów imieniem i nazwiskiem dziecka. - Jeśli one są odpowiednio podpisane, to można je zostawić w szkole tak by dostęp do nich mieli tylko nauczyciele i uczniowie. Warto pamiętać, że współczesne szkoły są odpowiednio zamykane i zabezpieczane. Większość ma też monitoring - zaznacza ekspert od RODO z resortu cyfryzacji.

Zagrożone nie są również szkolne apele, jasełka czy przedstawienia. Dyrektorzy i nauczyciele nie muszą też występować o zgody na wyczytanie nazwisk do uczniów czy ich rodziców. - Publiczne wyczytywanie w czasie uroczystości szkolnej imion i nazwisk uczniów np. wyróżnionych za wybitne osiągnięcia edukacyjne, uznać należy za czynności dozwolone i niewymagające uprzedniej zgody ucznia czy opiekuna prawnego ucznia - wyjaśnia Maciej Kawecki."
za money.pl
To nie RODO jest złe, tylko niewiedza
Przeczytać warto o absurdach RODO - klikając tutaj ten obrazek -


RODO a kampania wyborcza... - kliknij tutaj lub grafikę poniżej 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz