piątek, 1 października 2021

Hawking i cała reszta …

Poniekąd esej o determinacji i potrzebie

Upraszam, jeśli nużyć zacznie, aby nie czytać dalej! - autor

Postanowiłem przeglądnąć i przypomnieć sobie trzy książki Stephena  Hawkinga; „Krótką historię czasu” (1988r.), „Wszechświat w skorupce orzecha” (2001r.) oraz „Teorię wszystkiego: powstanie i losy Wszechświata” (2002r.). Oczywiście to tylko trzy pozycje w jego bogatym dorobku popularyzatorskim nauki, naukowych opracowań ba a nawet książek dla  … dzieci.

Dlaczego te trzy książki? Owoż proste, były po polsku i stanowią podstawę przekazu najnowszej wiedzy na temat kosmologii, fizyki, fizyki cząstek, astrofizyki, matematyki. Etc., etc.,etc. Oczywiście w widzeniu Hawking`a. 

Miał wielu swoistych adwersarzy wśród naukowców. Przypominał nieco, w pewnym sensie Alberta Einsteina, twórcę szczególnej teorii względności, która ulepszyła mechanikę Newtona i zastąpiła w tej korekcyjnej roli teorię eteru Lorentza. Podobnie jak on, Hawking był nieprzejednany i trwał w wielu koncepcjach z którymi inni niekoniecznie się zgadzali. Niemniej nikt by nie śmiałby podważyć jego zasług, podobnie jak  Einsteinowi jemu współcześni. Obaj byli uparciuchami w pewnym sensie.

To co mnie fascynowało w Hawkingu, to determinacja i ta myśl, żeby przekazywać wiedzę innym, dzielić się nią, edukować jak najszerzej. 

Nie przeszkadzała mu w tym jego choroba. Której odmianę poniekąd znam w innej formie. Zmarła na nią moja Mama. Może ta jego choroba warunkowała i determinowała. Nie wiem.

Wydawać by się mogło, że był ateistą, ale chyba (co skłonny jestem przychylić się do opinii wielu naukowców z nim zaprzyjaźnionych, którzy wyrażali takie opinie - co było można też „wyczuć” z książek, ba filmów z jego udziałem) co bardziej chyba był agnostykiem. 

Dla mnie Hawking był w pewnym sensie dla mnie „kamieniem milowym” mojego pojmowania świata w obszarze o którym wyżej wspominałem. 

Ten brytyjski uczony, Stephen William Hawking – kiedy żył (zmarł w wieku 76 lat 14 marca 2018) był i jest po dziś jeszcze postacią znaną i jakże rozpoznawalną dla wielu. 

Nawet tych, którzy niezbyt interesowali się i interesują nauką. Nawet klocki lego przedstawiały (w którymś oryginalnym zestawie) tą postać. Wiele napisano o nim książek, nakręcono filmów jeszcze za jego życia. A i on sam nie stronił od mediów i popularyzował naukę, jej dziedziny, którymi się zajmował. Niemalże na każdym kroku i wielu odmianach i postaciach. 

Przede wszystkim zajmował się teoriami fizyki i kosmologią, matematyką. Założył Centrum Teorii Kosmologii przy University of Cambridge. Od jego nazwiska pochodzi nazwa energii wypromieniowywanej przez czarne dziury (promieniowanie Hawkinga – Hawking radiation zwane też promieniowaniem Bekensteina–Hawkinga - Przyp.Red.).

Był postacią nietuzinkową i posiadał wyjątkowy umysł – był aktywnym przez ostanie lata życia, aktywnym naukowo mimo przykucia do wielozadaniowego wózka robota i komputera zarazem. 

Ten człowiek zmagający się z ze stwardnieniem zanikowym bocznym, na które m.in. cierpiał. O którym wyżej wspominałem, większość życia skazany był na wózek inwalidzki, a ze światem porozumiewał się za pomocą syntezatora mowy. Wspomniana choroba atakuje podstępnie i nie ma na nią lekarstwa. Po jej zdiagnozowaniu lekarze dawali mu dwa lata życia … Stephen Hawking przeżył ich jeszcze pięćdziesiąt pięć. Zmarł jak napisałem wyżej, w wieku 76 lat. Bogacąc zasób ludzkiej wiedzy formułując wiele przełomowych koncepcji i hipotez naukowych dotyczących zwłaszcza astrofizyki.

Wiele odkryć i teorii, które obecnie obowiązują w obszarach nie tylko wspomnianej dziedzinie. Bowiem i w kosmologii, i w matematyce, i fizyce m.in tej związanej z grawitacją kwantową. 

"Hawking urodził się w Oxfordzie (Anglia) 8 stycznia 1942 roku. Przez 30 lat na Uniwersytecie w Cambridge obejmował katedrę Lucasa (w l. 1979–2009). Pracę naukową kontynuował jako dyrektor ds. badań na Wydziale Matematyki Stosowanej i Fizyki Teoretycznej Uniwersytetu Cambridge. Odznaczony Orderem Imperium Brytyjskiego oraz Order of the Companions of Honour. W 2009 został odznaczony najwyższym odznaczeniem cywilnym USA Medalem Wolności. W  2012 otrzymał Nagrodę Fizyki Fundamentalnej". *

Piszę o nim myśląc o całej reszcie postaci świata nauki. Różnych dziedzin, których publikowane prace popularnonaukowe, wykłady, i co tam jeszcze wpadało mi w ręce a co umiałem zrozumieć, lub natrudziłem się rzetelnie by tak było – zmieniły mój stosunek do otaczającej mnie rzeczywistości. Wyrwały z okowów, pęt obezwładniającej niewiedzy i kompletnie złudnych przekonań. Przekonań, którymi karmiono ... ba i karmi się po dziś dzień nas wszystkich. W imię różnych motywacji a czasem knajackich i podłych w swej istocie głupich. podłych wymysłów.  

W mojej sytuacji a i pewnie nie tylko ja mam z tym problem, a wielu mi podobnych – mówienie i głoszenie sympatii dla nauki, wiedzy i ciągle zmieniającym się je zasobie głośno i z przekonaniem, naraża nas na różnego rodzaju odrzucenia, szykany od takich "głupiomądrych" po perfidne. Czasem od najbliższych pobratymców, ludzi z habitatów w których funkcjonujemy. To nie ważne. że wielokroć możemy mieć rację, baaa często ją mamy. 

Niestety ci „najbliżsi” często robią "wiednie" lub bezwiednie nam swoiste, w imię swoich przekonań, interesów lub zwykłego ograniczonego widzenia, myślenia, oglądu taką „drogę krzyżową”.

Nie bez kozery wspominam o drodze na Golgotę. Bowiem wielu z ans w swoich środowiskach wyrosło w takiej a nie innej kulturze, przekonaniach, zachowaniach, „normach”, „tradycjach” i  „Bóg raczy wiedzieć w czym to tam jeszcze”. Każde naruszenie ich w jakimkolwiek stadzie, środowisku, społeczności, habitacie – utartych przekonań, przyjętych jako normy, itp. jest piętnowane, grozi wydaleniem, odrzuceniem, potępieniem – nawet nie wiem jakby można było mieć i mamy rację. Żadne racjonalne przesłanki nie będą stały w naszej obronie. Środowiska nie lubią tak naprawdę rewolucji i rewolucyjnych myśli nieuczesanych. 

Wiem teraz, że jedyną drogą jest edukacja we wszelkich dziedzinach. We wszelkich sposobach by tylko odpadły klapki z oczu, beton z mózgów, by naukę nie traktowano jako coś złego, tylko pragmatyczny stan wiedzy na tu i teraz, która pewnie i nie raz (oby) się zmieni, byśmy mogli wiedzieć i więcej, mądrzej i praktyczniej dla naszego dobra, przyszłości, etc.

Owszem można zaprzeczać, że np. „nie obowiązuje tu na Ziemi, w takich „typowych warunkach” prawo ciążenia. Że nie ma grawitacji i konsekwencji z tego wynikających.  Można, … ale czy sama negacja i myśl, że jest inaczej spowoduje że „wychodząc” przez okno z któregoś tam piętra – nie zlecimy w dół?! A tak się często zachowujemy. 

To dotyczy zjawisk z biologii, neurologii i wszelkich przyrodniczo – medycznych „logii”, jak i innych dziedzin. Wielu uważa psychiatrów i psychologów i wiedzę którą powinni posiadać za … „diabelstwo” itp. no można … tylko… to nierozsądne i szkodliwe dla naszego i innych życia.

Bóg chyba nie pragnie byśmy byli głupi! A często się tak wielu z nas zachowuje jakby reprezentowali zło i  tegoż interesy a nie dobro. Długo by o tym pisać. Chodzi mi tutaj o to, że zdobywanie wiedzy, uczenie się, pojmowanie i cały pragmatyzm, ba filozofia z tego wynikająca nie jest złem a potrzebą byśmy mogli dobrze funkcjonować. Nie mordować planety, ludzkich uczuć, relacji i być dla siebie braćmi (czy siostrami). 

A nie traktowali innych istot (zwierząt), naszej planety jak piaskownicy bez konsekwencji wyborów, bez konsekwencji tego co w niej zrobimy. A przecież to wystarczy wyjść wieczorem i popatrzeć w niebo gdzie jeszcze niej jest zapaskudzone sztuczną poświatą lamp i ich światła. Gwiazdy, galaktyki i cały ogrom kosmosu może uczyć pokory, jak kiedyś a i po dziś dzień góry, szczyty górskie masywów.   

Dlatego warto poznawać koncepcje wielu naukowców ( tu uparłem się pisać o fizykach) przede wszystkim o Stephenie Williamie Hawkingu. A przecież jest jeszcze cała rzesza wielkich umysłów takich jak  sir Roger Penrose, ba i na naszym podwórku rodzimym, krajowym światowe umysły m.in.  Krzysztofa Meissnera, księdza Michała Hellera oraz wielu innych. 

To osoby, których dorobek oraz zasługi choćby dla popularyzacji nauki wypada znać. Nie da się funkcjonować we współczesnym świecie bez podstawowych cegiełek wiadomości z dziedzin. których wielu z nas nie kochało w szkołach. Astronomii, matematyce, fizyce etc. i innych. Można się zatrzasnąć wewnątrz swojego myślenia i przyjmowania jedynie tego co nam by pasowało, wynikało jedynie jakże z wielokroć fałszywych przekonań, zapóźnionego i nieodświeżanego stanu  wiedzy. No można ale to raczej przypomina zachowanie dziecka które zasłania oczy przed nowym, niewiadomym, wydającym mu się groźnym. Zasłania rączką oczy udając, że nie widząc może się nie troskać, nie lękać, itp. 

Wielu z nas tak się zachowuje nie chcąc wiedzieć twierdząc, że mu to wszystko nie jest potrzebne. „Ucieka” w religię, ucieka w agresję, ucieka w wydumane przekonania niezgodne lub mijające się z prawdą i rzeczywistością. Wierzy i ufa hochsztaplerom i wszelkim cwaniakom nabijającym naiwnych i ufnych w przysłowiową butelkę. Nie jest ważne czy to politycy, czy dobroduszni nawiedzeni i przekonani, odrzucający naukę twierdząc autorytarnie, że Bogu się to nie podoba. A skąd to wiedzą…? I tu całą listę można otworzyć „dowodów”. Często o zabarwieniu, które mija się z prawdą lub wynika z różnych wewnętrznych lęków, fobii, przekonań niesionych jak relikwie – które są niestety często kajdanami zdrowia psychicznego. Etc. etc.     

Ale przecież to nie tylko np. fizyka, astronomia, astrofizyka, kosmologia i matematyka. Tam w kolejce stoi biologia, historia i cała reszta mniej lub bardziej znanych obszarów wiedzy. 

Cała utkana wielkimi nazwiskami współcześnie żyjącymi naukowcami i tych co odeszli a po sobie zostawili gigantyczny dorobek. I jeszcze jedno – ten dorobek nie jest wcale czarno biały w kategoriach zły czy dobry. Wielu uczonym rezultaty ich dokonań, wynalazków i myśli zabrano i przekompilowano na potrzeby wojska, zagłady i mordowania innych ludzi. W majstrowaniu przy wirusach – bo wbrew pozorom potrzebne, ale nie po to by stworzyć broń bakteriologiczną. 

Czasem wyścig technologiczny na potrzeby polityczne usprawnia postęp – tak było z wyścigiem w kosmos ZSRR i USA. Czasem modyfikacja genetyczna może wykarmić coraz większą populacje ludzi. I opowiadanie, że to ma tylko złe strony – jest bujdą na resorach mającą coś niedobrego obudzić w ludziach. A tak naprawdę wiąże się bardziej z manipulacją potrzebami handlowymi określonych korporacji, polityki rządów państw, etc.   


Dlatego wybrałem na początek aby Państwu a i sobie przypomnieć o wspomnianych na wstępie trzech książkach Stephena  Hawkinga; „Krótkiej historii czasu” , „Wszechświata w skorupce orzecha”  oraz „Teorii wszystkiego: powstaniu i losów Wszechświata”. To dobry zestaw na początek podróży przez krainę wiedzy. Przypomnieniu jacy jesteśmy mali w otaczającym nas uniwersum i dlaczego powinniśmy nabrać więcej pokory do niego i dystansu do siebie, swoich możliwości, pochodzenia oraz myślenia.  

Z poważaniem
Krzysztof Hajbowicz
część zdjęć z https://pixabay.com/pl/illustrations/search/ oraz zasobów własnych oraz tak jak poniżej.

*   - Wikipedia - dorobek Stephena_Hawkinga  -  https://pl.wikipedia.org/wiki/Stephen_Hawking
** Błażej Charzyński - "Książę astrofizyki – Stephen Hawking. Krótka biografia brytyjskiego naukowca". Strona https://scroll.morele.net/

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1972652,1,czlowiek-na-krancach-swiata-wyjatkowy-esej-olgi-tokarczuk-w-polityce.read

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz