Teatr jako zjawisko wpisane w nasze funkcjonowanie
Z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru naszło mnie, by pochylić się nad tematem i podzielić tym co wynika ze zdobytej wiedzy. Z tego co mnie uczono, z studiowania tematu z przemyśleń - z tego wynikających. Ta cała wiedza nie jest czymś szczególnym tak naprawdę.
Każdemu, kto ją by chciał posiąść ... jest dostępna. Wystarczy poszukać, przeczytać. Ba w dobie Internetu można łatwiej odnaleźć ale ... niestety trzeba się przebijać również przez warstwy idiotyzmów i koniecznie potrzebna jest rzetelna weryfikacja.
To druga część opowieści o teatrze
Pierwszą znajdziecie Państwo tutaj (z soboty, 27 marca 2021) wystarczy kliknąć.
To co wiemy ogólnie o teatrze to podstawowe, standardowe wiadomości. Niestety one się trochę mają do rzeczywistości i do istoty tematu ... jak, za przeproszeniem, hasło ... "mleko z Biedronki". Wszystko w tym swoistym skrócie myślowym jest w porządku, na pozór. No bo oznacza, że mleko zostało kupione w sklepie sieci "Biedronka" - ale z czasem dla osób "nie znających" krowy np. Mućki pasącej się na łące i procesu powstawania mleka, ten skrót prowadzi na manowce myślenia.
Przepraszam za język, którym będę tu operował, w tej opowieści o zjawisku zwanym teatrem.
Chodzi tu przede wszystkim, aby oddać wiele niuansów w miarę przejrzyście. Bo na temat teatru, jak wspomniałem wcześniej, wiele powstało już rozpraw, czasem pięknych, czasem nudnych ... ale tak ogromnie ilościowo, że nie jest proste, aby przebrnąć chociaż przez ich część.
Dodać tu też trzeba, że nie zawsze zajmują nam głowę myśli, które nie są w danej chwili potrzebne do przeżycia. Do wykoncypowania skąd wziąć i zapłacić np. za prąd, jak powiązać koniec z końcem do końca miesiąca, etc.
Wiem upraszczam, ale czy dotyczą te myśli ekonomii, czy spraw sercowych, czy relacji rodzinnych, ze współpracownikami, z szefem, etc. To już jakoś w naszym myśleniu codziennym oddalają nas od zagadnień związanych z teatrem, sztuką.
No któżby miał czas na to, kiedy życie się toczy w takim tempie?!
Telewizyjne wiadomości, przeogromne ilości giga, baa terabajtów w internecie - z których jedynie nikłą część możemy przyswoić.
A jeszcze relacje z własnymi dziećmi, teściową, partnerką/parterem.
No a jak tu się ubrać, co na siebie włożyć?! Gdzie, by w tym wszystkim znaleźć czas na jakiś tam teatr?!
No może na weekend ... Tylko wtedy padnięci ze zmęczenia nie mamy ochoty już na nic.
Teraz ten pospiech i stan umysłu można mieć na wyciągniecie ręki przed Wielkanocą, a jeszcze te obostrzenia ...
Cóż a gdybym Wam powiedział, że w tym wszystkim towarzyszy nam bez względu na wiek, chęć poprawy wizerunku, urody, tego jak chcielibyśmy być postrzegani przez otoczenie - towarzyszy nam (ogólnie rzecz biorąc) konglomerat elementów jak najbardziej związanych z teatrem!
Grą aktorską, budową dramaturgii, chęcią osiągnięcia efektów!
W to wszystko wplecione są elementy związane ze zjawiskiem teatru! Czy nam się podoba czy też nie! Czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy też nie!
Owszem możemy starać się ignorować tą wiadomość, ale zjawisko będzie działało tak czy inaczej, czy nam się to podoba czy też nie, czy my o tym wiemy czy też nie, czy się zgadzamy z tym czy też nie.
To tak jak z grawitacją. Możemy zignorować, ale w rezultacie lepiej nie. Bo źle się to zazwyczaj kończy.
Nasze podstawowe przekonania na nasz temat i otaczający świat są najczęściej niekoniecznie pełne. Czasem wręcz w większości nieprawdziwe, ale są nasze jak najbardziej prywatne i trudno je nam tak z marszu zweryfikować, mienić na już.*
Dopóki, dopóty coś się nam nie przydarzy takiego w naszym życiu, w naszym funkcjonowaniu. Momentu gdy nagle dojdzie do naszego myślenia, że może się myliliśmy i jest zupełnie inaczej niż byliśmy do tego przyzwyczajeni.
Osobiście wolałbym nie przekonywać się w takich natychmiastowych warunkach, że niestety "jest inaczej niż myślałem", wolałbym pozyskiwać wiedzę stopniowo i stopniowo przekonywać się co do ułudy, np swoich nieprawdziwych przekonań. To że ona są na przykład kompletnie nieprawdziwe.
Wolałbym niż doświadczać takiego olśnienia przeżywając szok jakiejś tragedii. Ale nikt nie jest z nas wolny od tego. Przydarza się wszystkim.
Bowiem fenomen życia jest bardzo ale to bardzo skomplikowany, a my tak naprawdę, niewiele w istocie potrafimy zrozumieć. Więcej w nas przekonań, wierzeń dających się wsadzić między mity, bajki i pobożne życzenia niż w realia ludzkiego funkcjonowania. No może nie jest tak aż źle, ale daleko nam do powiązania ze sobą wielu niuansów naszego życia.
No i właśnie do takich kategorii należy zjawisko teatru
Mamy je poniekąd wpisane (pisząc w przenośni, a może i w istocie tak jest), mamy je wpisane w geny, w naszą ewolucję. Idąc tym torem myślenia, nie dotyczy to jedynie naszego gatunku. Nie dotyczy to tylko ssaków. Wydaje się, że dotyczy innych istot żyjących.
Przypomnijcie sobie stroszenie piórek samczyków ptaków. Idąc dalej, to poniekąd takie narzędzie zdobywania i pokazywania siebie. Swego rodzaju swoista gra. Ale można iść jeszcze dalej, bo i rośliny mają w tym interes co by pachnieć, wyglądać kusząco i przyciągać owady, ptaki, itd.
Można, ale póki co niewiele wiemy o uczuciach drzew, kwiatków, robaczków. Trochę wiemy o funkcjonowaniu emocjonalnym świata zwierząt, więcej o funkcjonowaniu świata ssaków. No i mamy całą "otwartą księgę" funkcjonowania Homo Sapiens - ale przecież nie zapisaną do końca.
W tej księdze da się jednak wyodrębnić parę elementów wspólnych. Tak jak dla stroszących piórka ptasich samczyków czy ich budowę gniazd. Wyodrębnić pokaz siły samców na rykowisku, etc. No i od praprzodków naszych począwszy chwaleniem się krzepą i jej wykorzystaniem ongiś tak jak i dzisiaj.
Zakładaniem krawatów (moje pokolenie) muszek i białej koszuli, gustownej marynarki. Czy posiadanie super auta. Czy też, jeśli chodzi płeć piękną, podkreślanie swej atrakcyjności, malowaniu brwi, powiek całego makijażu, ubieraniu super ciuchów, by być atrakcyjną, zwracającą na siebie uwagę. Pokazującą swoje walory. Wielu sprowadza to do jednego i prostego przełożenia potrzeby i chęci utrzymania gatunku, przekazania genów. W całej istocie i o to w tym idzie, ale nie tylko! Byłoby to zbyt proste a życie jest bardzo skomplikowane.
Rozwój samego danego gatunku ale i cywilizacji wymaga utrzymania relacji, swoistej "kolejności dziobania" potrzebne do tego są zasady "artykułowane" na zewnątrz, by wokoło wiadomo; w obrębie stada, plemienia, etc. Tu niewiele być może "widać" zjawisk teatralnych, ale ...
Wysublimowane zjawiska, gdy działają hormony, niejako cała energetyka i chemia organizmu wpisana w nasze funkcjonowanie (tak spłycając temat - grupy estrogenów u kobiet, testosteronu u mężczyzn, czy w obojga płci wydzielanie adrenaliny, dopaminy, etc. etc.) Często i wraz upływem czasu, krzepnięcia rytuałów (tu wiemy coś na temat ludzi) powodowały w procesie rozwoju stosunków międzyludzkich zacząć coś nazywać piękniej niż w rzeczywistości miało fizyczno - chemiczne podłoże.
Bowiem całe skomplikowanie, to jak ten skrót myślowy - "mleko z Biedronki" czy "szynka z Biedronki". Niby wiadomo co oznacza a z drugiej strony ...
Kulturowo i bez zbereźności i zwykłego czegoś samczego ... pojawia się na przykład;
Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił,
Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie,
Bom wszędzie cząstkę méj duszy zostawił.**
No oczywiście to ekstremalne uproszczenie - ale w istocie mówi o tym samym.
(Ciąg dalszy nastąpi ...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz