sobota, 9 maja 2020

Życie jest piękne ...

Nad pięknym modrym (itp.) Nogatem

Ciąg dalszy wizualno - refleksyjnych podróży po Malborku i nie tylko
fotografie 
© BANWI

Czasem nasze podróże nie muszą prowadzić przez wyspy Galapagos, aby pochylić się i zastanowić nad przyrodą, nad życiem, nad jego powstaniem, etc. 

No oczywiście przecież można usiąść wygodnie przed monitorem komputera podłączonego do sieci internetowej i … za nieadekwatne pieniądze - przemierzać świat, kontynenty ... w mgnieniu oka! Pozwiedzać zabytki, poprzyglądać się przyrodzie, krajobrazom, etc. 





Cóż można! Tak jak i można być także „posiadaczem ziemskim” ziemi w doniczce i pięknie wyrosłej w niej Prymulki. Przepraszam wszystkie śliczne jakże i barwne Prymulki. 
Takoż przepraszam wszystkich kochających wsadzać, wysadzać i pielęgnować wszelkie doniczkowe śliczności. To nie o Was Kochani i nie do Was. Babcia Wiesia Szymborska już o tym pisała. I o sercu małym jak orzeszek i naparstku. A to nie o tych pisała - co mają pasje, ale o tych co jedynie udają ... że je mają. Co sobie selfie gotowi zrobić, spadając na dobre z mostu, etc. Ale wracając do sprawy;
Wszak teraz „modne jest” niewychodzenie z domu … i niestety prawnie i zdroworozsądkowo oczekiwane. Ale samotnie i z zachowaniem wszelkich takich tam?

Niestety, czasem próbujemy ustawiać sobie namiastki. I piszę to - nie mądrując się, nie próbując kogokolwiek obrazić, ot tak … bo nam często wciska się w głowy erzac, namiastka prawdziwego – pospiech, zależności, doskwierające nam braki, itp. – wciska się, nasza taka zwykła szara codzienność. 

Stajemy się często wtedy mimowolnymi przekaźnikami, takimiż powiernikami, powielaczami czyichś przetrawionych myśli, sloganów, postulatów, reklam. Całego tego gnoju, którego nie potrzebujemy - jak się okazuje często później, gdy dochodzimy do własnych przemyśleń. 

Dochodzimy do wniosków, że nie jest żaden materiał tymczasowy, zastępczy surogat, namiastka wcale, ale to wcale do niczego potrzebny! Owszem w założeniu tych, co nam go wciskają tak … a jakże potrzebny!!! 

Jakże niezbędny, by nacieszyć się reklamową radością życia, by kupować, przynależeć, by wierzyć w to co inni nam wymyślą. Przy okazji układając nam życie i nasze potrzeby, chciejstwa podług swoich interesów  – choć nam nie potrzebne, ani "mieć za wszelką cenę", ani tak postępować itp. Bo do niczego dobrego i mądrego nam się to kompletnie nie przyda i tak dalej.

Więc dzisiaj, odrzucając owe "kuszące" namiastki, podreptałem nad wiosenny Nogat. 


Wokół rozlegało się wszelkie cirćwilenie, świergotonowanie, plumkanie, kumkanie, rechotanie, pluskanie, bzyczenie, bączenie, świerszczowanie a nawet muchokomarzenie! Kipiało życiem. 

Nie wiedziałem co fotografować, by zatrzymać czas w kadrze, by się później artystycznie i refleksyjnie podzielić z innymi. Ale jak? Przecież prześlicznych dźwięków, ba muzyki wychowywania, wysiadywania, karmienia  ani ustawicznej ilości wielości łechcących nozdrza zapachów równie pięknych - zdjęciem nie oddam. Zrezygnowałem i oczarowany "narkotykiem ŻYCIA" w każdej możliwej formie wiosennej, w końcu zaległem na łączce nieopodal wody i chłonąłem. Każdą sekundę odgłosów i zapachów życia. 

Cudownych odgłosów. Na całe szczęście nie słyszałem przekleństw pracowitych mrówek – którym właśnie powaliłem się na ich trasie – więc musiały przechodzić przeze mnie. 

Tu był zdecydowany konflikt interesów. Miały mnie pewnie dosyć - musiały obwodnicę wymyślić. Owoż, no niektóre (zdaje mi się), że w przypływie myśli inżynierskich i nagłego samorodnego geniuszu - jak czasem u polityków ludzi - wpadły na pomysł i chciały poprzecinać mnie na kawałki - im zaległego na trasie a później, z tej ścieżki znieść gdzieś na bok ..., no nie dały rady. Ale skutecznie przepędziły. Mimo wszystko było cudownie. 

To dało asumpt do dalszego pisania, dzielenia się myślami z Państwem, z Wami. Chęcią służenia innym na ile sił i pomysłów wystarczy. Dziękując Opatrzności, sobie i wszystkiemu co mnie otacza, że w konsekwencji na ten spacer się wybrałem. 

Nie gdzieś za morza, za granice miasta, powiatu, hen za pola … nie!
Jeno a przełażąc kilka przejść dla pieszych, schodząc ze skarpy w kierunku Nogatu - stałem się nagle gościem pięknej i niepowtarzalnej krainy „Wolnych Prymulek” bez doniczek. Całej rozhuśtanej majowo przyrody. 
Przepraszam wszystkie Prymulki za czepianie się ich dzisiaj. 

Wokół mnie, zaledwie kilka kroków od mojego mieszkania, rozpościerają się przestrzenie i światy o wiele piękniejsze od tych oglądanych na Discovery Channel czy National Geographic! 

Częścią zdjęć (i tak ubogich we wszystko - niż oryginały pod chmurkami) dzielę się radośnie z Państwem, z Wami teraz.
Oby nasze życie było tak zawsze wiosenne, ciepłe i wolne. 

Jak uwolnione Prymulki z doniczek! Niech żyje piękno! Niech żyje Życie. Niech żyją Wolne Niezależne, Samosiewne, Dziko Rosnące Prymulki!!!
Hura! Hura! Huuraaa!
BANWI
fot; BANWI


































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz