To jest lepsze niż komputer!
.


O czym udało się opowiedzieć pani Marlenie Majka, kierownik biblioteki, przed intrygującym spotkaniem z uczennicami i uczniami „Malborskiej dwójki na Piaskach”.
Otóż, podzieliła się Pani Marlena sympatycznym doświadczeniem z pracy i spotkań. Cytowała wypowiedzi, które nam dorosłym czasem zabijają niezłego ćwieka w głowę i sposób myślenia. A to, o czym mówiła, dotyczyło tylko skrawka działań bibliotecznych i spotkań jak te, z panią Martą.
A i tu było na poziomie istotnych, ba wręcz fundamentalnych filozoficznie pytań! No bo; „Do czego potrzebny jest alfabet?!”, „Co to jest książka, bajka?”, ”No i co może Żuławska Mucha?!”
„Dzieci wszak najlepiej wiedzą!!!” Co zgodnie podkreślały Panie organizatorki oraz opiekujące się dziećmi i pomagające tego dnia wychowawczyni I"b" Magdalenie Karek - mamy małych bibliotecznych gości - Agata Krupińska, i Ewelina Grzenkowicz. Dziewiętnaście osób liczyła sympatyczna zgraja beneficjentek i beneficjentów tego wtorkowego spotkania.
Dzieci pomagały autorce w trudnym procesie tworzenia trzeciej części bajki. Fragment, świetnie sobie radząc z tremą, kolejną część bajki „O Jasiu Wędrowniku z Żuław” czytała rówieśnikom Zuzia (Brawo Zuzia!)
Tym razem wszyscy zastanawiali się co Mucha zrobi zaprzyjaźniwszy się z Żuławską Pszczółką? Oczywiście obie będą podróżowały, a dzieci swoimi umiejętnościami rysowniczymi i wyobraźnią – przeniosły bajkę na papier, dowiadując się od „Pani Bajkopisarki” co to jest ilustracja, jak powstaje i że wcale nie tak trudno zostać współilustratorem Jej bajek.
Na okładce jednej z książek autorki widnieje rysunek, ma on już osiem lat, autorem jego, jest już teraz - młodzieniec. Wówczas uczestnik spotkań w tejże bibliotece. Zresztą, co i tak nie dawało się im ukryć, obie Panie Marta Falkowska i Marlena Majka znają się od lat, a znajomość ta przynosi (tak sądzę) inspiracje i chyba wiele sympatycznej radochy.
To spotkanie też było owocne. Marlena Majka (brawo Malena) wraz dziećmi "wyprodukowała" całe stado (proste origami) zielonych żuławskich żabiat - bez fazy pośredniej. Marta Falkowska poopowiadała ciekawie (słuchały dzieciaki, że hej – brawo Marta).
Popodpisywała dzieciom autorskie dedykacje na swoich książkach. Poodpowiadała na nurtujące dzieci pytania z obszaru „a dlaczego?!”
I tak, ... nie wiedzieć kiedy, czas nieubłaganie upłynął, że trzeba było wracać do szkoły „na Piaski”.
BANWI
P.S.„To jest lepsze niż komputer!” to spontaniczny okrzyk zachwytu jednego z uczestników zajęć bibliotecznych, o których opowiadała przed spotkaniem kierownik Filii Marlena Majka. Takich perełek z całą pewnością mogłaby dostarczyć jeszcze więcej. Tym razem dzieci rysowały podziękowania i wcale nie były mniej spontaniczne niż ta wcześniejsza zapamiętana wypowiedź. Może z tych zasłyszanych i zebranych „złotych myśli” powstanie jakaś super biblioteczna książka dla nas dorosłych - byśmy się mogli też nauczyć spontaniczności. Czasem nam jej tak przecież brakuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz