sobota, 4 stycznia 2020

W zdrowym ciele – zdrowy duch

Dla finału WOŚP "w" i "nad" Nogatem

.
Malborskie Morsy i takoż lokalny sztab Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zorganizowały wodniacko-kąpielową imprezę. Było ciepło w sercach pewnie, bo ta zimna kąpiel tej porze roku mogła budzić zdziwienie. 
Niemniej w szczytnym celu Malborskie Morsy, wraz z zaprzyjaźnionymi takimiż amatorami zimowych kąpieli z różnych stron kraju (miast, wiosek, siół i z … zagranicy) taplały się w Nogacie. 





Woda dwa z hakiem stopnia Celsjusza, humory doskonałe. Nim poczłapali do wody, złożyli serdeczne życzenia urodzinowe i odśpiewali "sto lat" Markowi Charzewskiemu, burmistrzowi miasta i zarazem Morsowi. Serdeczności były gromkie, i radosne, i ciepłe. 
W majestacie zamku, z banią (sauną) na kółkach i wśród opatulonych do czubków uszu kibiców, oglądaczy osób towarzyszących tym nieustraszonym osobnikom obojga płci w różnym wieku. 


Od małoletnich po pełnoletnich przeżywających trzecią młodość.  Wszyscy uczestnicy (i ci z taplający się, i ci opatuleni) wzięli udział w akcji zbiórki pieniędzy na rzecz tegorocznego Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. 

Jakby było mało wilgoci - strażacy z OSP Lichnowy polewali taplających się w rzece deszczykiem rozproszonej wody z sikawki, a niebiosa wtórowały kapiąc od czasu do czasu styczniowym kapuśniaczkiem. No i jakby kto chciał - mógł zanurzyć się po saunie (lub bez sauny) w zbiornikach z wodą, ustawionych nad Nogatem. 
Można, by chyba rzec, że “mokra robota” Morsów sprawiła im samym a i oglądającym niezwykłą frajdę. Sądząc z oglądu, że i bezpieczną - bowiem w asyście pokojowego patrolu, ratowników od Joanitów i strażaków.

Chapeau bas wobec wszystkich, którzy do tej wody weszli, byli mokrzy i tak dalej. Chapeau bas wobec wszystkich świetnie się bawiących i zbierających grosiki dla WOŚP. Chapeau bas wobec wolontariuszy i służb wspierających dzisiejsze wydarzenie.  Chapeau bas wobec organizatorów i Mieszkańców Malborka. 


Piszący te słowa zamoczywszy palec wskazujący solidaryzując się z kąpiącymi, wrzuciwszy grosik do WOŚP-owej puszki, napstrykawszy zdjęć - nawiał szybko do domowego ciepełka! Bo ciepłolubny okropnie. Udostępniając co zgrabiałymi pluchami upstrykał fotograficznym aparatem. 

Teraz popijając herbatę z cytryną i trzęsąc się z zimna, na samo wspomnienie bardziej dzielnych i odpornych niż on sam - udostępnia fotografie kronikarskim obowiązkiem. Życząc Państwu miłego i fajnego oglądania.
BANWI 


























































































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz