czwartek, 12 grudnia 2019

Lustra 2

Czyli jak robić świetne metafory wizualne, sztukę lotów nietuzinkowych i cieszyć się popularnością 

Malborskie Centrum Kultury i Edukacji Galeria Nova  Szpital Jerozolimski 

W butonierce poszetka oczywiście zgodnie z tematem wystawy z ... lusterka nieco zjadłego zębem czasu. W ręku jakieś szkło, z jakimś napitkiem. Pełen wigoru i uroku. Z każdym zamienił kilka słów, uśmiechnął był się. To jego druga wystawa. Żałuję, że nie mogłem obejrzeć poprzedniej. 



W wernisażowym zaproszeniu widniało; Artur Kubaszewski ur. 1966 r.  Fotografuje, rzeźbi, tworzy instalacje. Jego ulubione materiały to: drewno, złom, a także lustra. Zarówno te stare, nikomu niepotrzebne – zbyt mało dokładnie odwzorowujące rzeczywistość – jak również odpady z zakładów szklarskich. Tło muzyczne wernisażu: Jan Kubaszewski    


Zarówno sam autor, jak i mówcy mówili poniekąd o sztuce wywodzącej się ze swoistego recyklingu. 
O dawaniu życia przedmiotom, które wydawałoby się, że odeszły z kręgu zainteresowania, z naszych doraźnych potrzeb, umarły swą niepotrzebnością. Ale nie dla Kubaszewskiego. 

On je wyłuskuje, nadaje im nowe życie i to jakie! Dodaje im nową duszę lubo powiększa tą, której nie zauważaliśmy, gdy one były tuż obok. 

Teraz wypadałoby się wstydzić, że byliśmy takimi ignorantami. Mistrz Artur stwarza, tworzy,  prowokuje nowym życiem i jego odkrytymi zasobami. 

Dlaczego Mistrz?! 
Z kilku powodów i wcale nie nadmuchanych, czy jak kto woli przesadzonych.  Przechadzał się wczoraj wśród młodszych i nieco dojrzalszych gości ze swoistą sprawczą aurą! Ba, i zarazem gracją mistrza ceremonii, mistrza czarów lustrzanych. 

Nie brylował! Posądzam, że świadomie był wśród nas i swoich prac, znając wartość efektów jakie czynią. 
Z pełną świadomością tego, do czego jego dzieła, twory, mikro-instalacje recyklingowe z premedytacją zmuszają oglądających i co w nas oglądających  powodują. 





















Ot, chociażby Jego "pomysł dziękczynny" wobec przybyłych! Choć czasami Mistrz musiał tłumaczyć, jak działa, to jakby nie było ... wzbudzał bardzo duże zainteresowanie. 

Ponadto prace poprzez charakter luster były wielowymiarowe i w każdej chwili w zależności od miejsca, z którego można je było podziwiać, za każdym razem mogły dodawać, lub odejmować coś z przestrzeni w której tkwiły.

Za każdym razem inaczej obdarowywały oglądających. Czasem zawstydzały własnym odbiciem oglądającego - tak jak można było to wyłuskać przy kobiecych aktach, czasem elektryzowały i dodawały smaczku. 


Czasem ironicznie kpiły, czasem przenosiły do innych przestrzeni, nierzadko tak wydawałoby się od siebie różnych, że aż niezmiernie ciekawych w swych połączeniach metaforycznych, metafizycznych czy fizycznie gatunkowych.  

Może pokazywały to co dla nas w codzienności malują takie przedmioty np. Kurzem ... sycąc naszą wyobraźnię. Czym starsi jesteśmy, tym tracimy umiejętność zachwytu. I wtedy najzwyklej wcale kompletnie nie artystycznie ...

Chwytamy za ścierkę od kurzu i … po dziele sztuki. A gdy umysł dziecięcy (czytaj bardziej chłonny, otwarty, zafascynowany na zjawiska – wtedy ślepimy i wybałuszamy oczy. Chociaż wtedy nie mamy tylu doświadczeń, którymi obdarowało nas życie za naszego życia. Jeśli komu trudno jakby domyśleć co piszący ma na myśli, lubo sądzi, że pisze od rzeczy – to niech sobie przypomni w ciepły wieczór zmieniające się chmury na niebie. Tylko te ostanie są wielkie wiec nie trudno je zauważyć … a pyłki kurzu na lustrze pod kątem, ten przekaz pojmują najczęściej umysły dziecięce.A co my dorośli czynimy? Jak wcześniej pisałem ... chwytamy za ścierę i … po sztuce. 


Tak samo robimy z przystrzyganiem trawników, pucowaniem mieszkań (zwłaszcza pod szafami i łóżkami) na wysoki połysk (że strach w tej sterylności mieszkać i odpoczywać, etc, etc.)  

Kto był dzieckiem, to chyba wie o czym tu napisałem, nie jestem zwolennikiem brudu, ale dziecięcych fascynacji, zachwytów nikt nam nie zabierze do końca życia i je pamiętamy. No chyba, że kto był i jest teraz w swym życiu totalnym “kosmitą”.   


Artur Kubaszewski chyba nie jest! Tak się mi widzi. No bo jakby Hanna Lalak, dyrekcja I LO była zatrudniła ... kosmitę?! 
Jest, zdaje się biologiem, po toruńskim uniwersytecie, a tak w ogóle to się wziął z Suwałk. A więc nie z Proximy Centauri. 

Znają się z Markiem Charzewskim, burmistrzem tutejszego Miasta, wszak pedagodzy w jednej branży i ten ostatni, nim przypadło mu reprezentować wszystkich mieszkańców grodu uczył także w tym liceum. 


O czym między innymi można było się dowiedzieć, między wręczeniem jednego kwiatka czy wiązanki a kolejnym. Oglądaczom i podziwiaczom wczorajszo-przybyłym na wernisaż tak zwane tło muzyczne (dźwiękowe) zapewnił Jan Kubaszewski. 

Wystawę można będzie oglądać do tegorocznego … Sylwestra.  

Aby porozmawiać z Arturem Kubaszewskim, niekoniecznie trzeba zabiegać, by Wasze dziecko poszło do I LO i tam kontynuowało naukę. Bowiem mniemam, że równie dobrze spotkać możecie p. Artura w inny bardziej praktyczny sposób,  lub przeszukując strony Facebooka, lub jeszcze inaczej prościej. Z doświadczenia kontaktu z Nim, to kontaktowy człowiek, więc pewnie nie będzie problemu. 


Lecz cóż nie mogę tu pisać za Niego. Sami się przekonajcie … ale wpierw idźcie na wystawę. 

Aha, tam po stronie lewej, od wejścia, (gdzie oparte o ścianę lustro z wizerunkiem oddającego pokłon autora wiszących wszędzie tam prac). To ono, znaczy to lustro, to nie spadło ze ściany, bo kiepsko było przyczepione. 

Stańcie w miejscu śladu bucików, nie ważne czy za małe czy za duże te ślady.  Popatrzcie w lustro … i wtedy zrozumiecie “co autor chciał przez to powiedzieć”. 
BANWI 















































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz