poniedziałek, 15 stycznia 2018

Na zatracenie - wszak "Owsiakowe to złe, niedobre, grzeszne, i o pomstę do nieba wołające!"

"Widzimy ludzi i rzeczy nie takimi, jakimi są, ale takimi, jakimi my jesteśmy"
Kiedyś zamieszczony został na łamach Lokalnej Gazety Obywatelskiej artykuł. Mowa w nim była o takiej polskiej przypadłości. Jedni pewnie pamiętają – mowa o „wiaderku pełnym krabów”. O tym, że nie trzeba ich przykrywać, bo i tak żaden krab nie wylezie – inne mu na to nie pozwolą. Zaraz go wciągną, przy próbie indywidualnej ucieczki, na powrót do środka. Nie pomogą broń Panie Boże, a „udupią”! 
A co będzie miał taki lepiej! Ne? Jeśli nadal nie wiadomo o co chodzi, to przypomnijmy dykteryjkę o „Polskim wyddziale w piekle”, że niby tam nie potrzeba czartów do pilnowania klientów smażących się kotle. Polacy sami przypilnują, by żaden rodak nie wylazł i nie uciekł. A co będzie miał mieć lepiej, nie?! No!

Kara za sukces – lepiej zmarnować niż przyznać i oddać honor

.
https://www.wosp.org.pl/final
Kiedy 26 lat temu patrzyliśmy z niedowierzaniem w ekran telewizora ile to przez dzień zebraliśmy pieniędzy w całej Polsce (choć byliśmy małą cząsteczką akcji). Czuliśmy się jednością, byliśmy dumni braterstwem. Mieliśmy przeświadczenie i czuliśmy, że oto braliśmy udział w czymś wielkim, czymś jednoczącym Polaków. 

Był to zryw, 
być może porównywalny wielkim narodowym bezkrwawym powstaniom (zawsze muszą być krwawe i najczęściej nieudane). No właśnie nic już potem nie było takiego cennego. Co teraz próbuje się wdeptać wraz z godnością i sukcesem wszystkich Polaków w ziemię. W imię karłowatej wielkości, na miarę nie wzrostu polityków, a ich małości tak w ogóle. 

Ale nie tylko polityków, bo i kler a właściwie cały system hierarchów jedynej instytucji, uzurpującej sobie rząd dusz, w tym procederze macza nie bezinteresownie przecież, palce. A spróbuj skrytykować ... jako ja teraz czynię … 

Biegaliśmy wówczas 
z ... reklamówkami (nie było wtedy, w pierwszej edycji, puszek) po jednym z wielkich dworców wojewódzkich miast. Towarzyszył nam prezydent tegoż miasta, oraz grupa "jego ludzi". Zdawało się (i tak było) życzliwych wszystkim organizatorom i wolontariuszom. Wszyscy byliśmy zachwyceni efektami.  Nie wiem, czy ktoś wtedy coś ukradł, pewnie tak a może nie. 
Nie wiem. Nikt z naszej ekipy nie miał nawet w głowie, by coś rąbnąć, nie doszacować, etc.

Zresztą, kto by się ośmielił?! Gdy do pudełka np. wpadły dwa (nawet na pierwszy rzut oka) przepiękne pierścionki. Jak się potem okazało bardzo, wiele wiele warte. Przyniosła je szacowna starsza pani. Jeden w puzderku, drugi ściągnęła z palca. Wpadały do tegoż pudełka też obrączki, wpadała zagraniczna waluta, złotówki. 

Tego dnia wieczorem 
wielu z nas "chlipało" ze wzruszenia. "Chlipał" i Owsiak przed kamerami razem mówiącym zdławionym głosem Bohdanem Maruszewskim. "Chlipały" wzruszone panie liczące wartość zebranych kwot.  
Głos się łamał tym co dawali, co zbierali i co umożliwiali. Gdy TVP ogłosiła wyniki zbiórki oniemieliśmy. Chyba wtedy cała Polska oniemiała. Prezydent tegoż miasta - ciągle  z nami był, jadł przywiezione kanapki. (Czy to był ustawiony PR - wątpię). Ten pełen powagi prezydent miasta, wyraźnie wzruszony, poruszony z powagą ściskał dłonie … wszystkim jak leci, także osłupiałym przypadkowym pasażerom 

W powietrzu unosiło się coś, czego już teraz, trudno wypatrywać. Coś, co wydaje mi się, że zmarnowaliśmy bezpowrotnie! Zamordowaliśmy wspólnie (jedni, że do tego dopuściliśmy, i ci drudzy, którzy tego dokonali w imię … no właśnie w imię czego? Bo w imię Kogo - to udało mi się już usłyszeć. 

Jak widać Pan Bóg ma tyle pobłażania, że z cierpliwością Boską pozwala swoim imieniem wycierać co poniektóre złote usta, buzie łajdaków, tych nawiedzonych i czasem tych błądzących. 

Mieliśmy niepowtarzalną okazję  
pozytywnie „zarazić” wspaniałym pomysłem i realizacją akcji całą Europę, ba cały nasz krąg kulturowy. Pokazać i nauczyć, że można wspólnie, razem, przyjaźnie. 
Lecz wszakże taka Polska natura, zgnoić rodaka niech się z wiaderka nie wychyla. Wszak to szubrawiec, złodziej, i "się nie rozliczył" a z czego - to już nie ważne. Tak powiedzieli, napisali i tak mówią. 
Nie wiem czy zauważyliście, że od pewnego czasu, pewna określona grupa ludzi posługuje się zwrotami jakby z promptera?! 
To co napisane, czyta i powtarza - nie ważne czy rozumie. Ale powtarza i toczy pianę z ust gdy się poddaje w wątpliwość sens, lub ma zgoła inny punkt widzenia. 

To pewnie przez tą przywarę za lat sto, jeśli się wcześniej nie pozabijamy wzajemnie z tej „Ktoważności” i „Czejenawierzchności” - nie będzie już wiadomo, że od Solidarności a nie od zburzenia Muru Berlińskiego – liczy się nowa era w Europie. 

Jesteśmy mistrzami 
(my Polacy) świata w umniejszaniu i zabieraniu sobie. Innych (inne nacje) to w Europie cieszy. Jeden z moich znajomych o odmiennych poglądach niż moje -niedawno (najdalej wczoraj) właśnie udowadniał jak to ten "zły Owsiak finansuje Przystanek Woodstock a tam przecież dantejskie sceny, ruja poruja i apage satanas” 

Gdy tylko przypomniałem, że to samo można by … np. o pielgrzymkach, czy o minionych światowych dniach młodzieży – to myślałem, że mnie rozszarpie a potem zejdzie na zawał z miłosiernej bratniej wściekłości. 

Moja wina, 
mogłem nie kontynuować. No, ale na usprawiedliwienie moje, że no chociażby nie wziął pod uwagę tego - co w pewnym wieku te hormony … Nawet jak w torebki by zapakował, to i tak nic z tego. Zresztą każde z nas to przechodziło, tylko zapomniało co się nasi rodziciele i z czym się musieli mierzyć przy naszym dorastaniu. 

W bardzo ulubionym Piśmie jest taki fragment, o przyłapanej na cudzołóstwie kobiecie. (...) Wtedy Jezus rysując na piasku palcem rzekł, „jeśli ktoś z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem”(..). No i tej kobiecie  nikt nic nie uczynił, bo jakimś dobrym zrządzeniem cała banda hipokrytów chcących oną ukamienować - oprzytomniała. 

Wczoraj, też robiąc zdjęcia przesympatycznym małym wolontariuszom, za zgodą i bez protestów opiekunów, wieczorem otrzymałem e-mail - by zdjęć tych sympatycznych maluchów z serduszkami na kurtkach, z puszkami WOśP i identyfikatorami nie upubliczniać. 

Zdziwiło mnie to niepomiernie, 
ale uznałem wolę rodzicielska jako nadrzędną. Niemniej kompletnie nie rozumiejąc. No bo tak; Maluchy chodzą, zbierają wszyscy - widzą wszakże, o co tu … 

Dopiero koleżanka z dalekiego Zachodniopomorskiego uświadomiła mi, że u Niej w pobliżu kościołów nie było można chodzić i kwestować. Proboszcz zabronili. A no to sobie wydumałem, że pewnie jakby na zdjęciach kto z plebanii zobaczył … Obym się mylił.  Może Kościół Katolicki jako instytucja nic do tego nie ma, a tam w tym miasteczku to tylko ewenement. 

Troszkę mną zatrząsało, bowiem każde z nas wie, że żyjemy w takiej „dwoistości”. Już takiej jak za PRLu – co innego wiemy, widzimy a co innego mówimy oficjalnie. Oby jak najmniej się to rozprzestrzeniało, ale niestety już jest. 

To dzięki naszej narodowej przypadłości 
możemy spokojnie umniejszać nawet, gdyby to miało nam zaszkodzić wszystkim. Wszak tylko jedyna i słuszna partia ma rację, jej wódz przewodzący masom, jest niemalże nieomylny i jak Putin gotowy jest przypadkowo przypadkowego tygrysa zabić z przypadkowej dubeltówki. 

Tak ten, gotów zamiast Wałęsy „wrednego szpiega SBeka” sam przeskoczyć mur stoczni, zdobyć aureolkę i wpisać się w annały encyklopedyczne. Ruszyć ziemie wstrzymać słońce, czy jakoś tak lub odwrotnie. 
Ale to nie ważne … ważne, że coś  tracimy przepierzając Owsiakowi, lub choćby na to przyzwalając. 

Znaczy nie dorośliśmy do tego 
by jako Naród być z czegokolwiek dumni, hołubić szansom, sukcesom rodaków, etc. Gdy się przyglądniemy tej znienawidzonej przez wielu Rosji, to może byśmy się czego nauczyli? 
Jeśli nie z tej strony, to może nauczmy się od Niemców. Ten mur to sam się nie zdemontował a i nie przez przypadek pani Kanclerz rządzi potężnym państwem. 

Możemy oczywiście jak zwykle wymachiwać szabelką, opłakiwać kolejne powstania – nie zauważając, że właśnie największe jakie mogliśmy wygrać – po dwudziestu sześciu latach właśnie wkładamy do trumny! 
Choć jeszcze żywe. Ale dzięki naszej hipokryzji, narodowemu łajdactwu i małości - gotowi pochować żywcem lub niezdolni, by pogonić łajdaków. To doprawdy trudne głośno powiedzieć  dorosłemu; 
„Król jest przecież nagi!!!” 
Sami sobie winniśmy, drugiej szansy takiej, moje pokolenie już nie będzie miało!  Może kiedyś, kto inny, o ile znów historia z wiaderkiem, z krabami się nie powtórzy. 

A Orkiestra (Patrz WOśP) będzie i tak grała do końca świata i jeden dzień dłużej. "Siema" i się wie. 
ABAH

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz