wtorek, 27 marca 2018

Opowieść o zwykłej codzienności

Psychologiczny obszar naszego  funkcjonowania (cz. I)

Krzysztof Hajbowicz

By funkcjonować, w miarę nie potykając się często i coraz, idąc przez życie -  nie tracąc zbytnio niepotrzebnie energii -  warto o paru podstawowych prawdach psychologicznych wiedzieć.

Owszem można się na te prawdy „obrażać” 


Twierdzić, np. że ich nie ma. Ignorować je – ale to byłoby tak samo nierozważne i niemądre - co ignorowanie prawa ciążenia! Można, jeśli się człek uprze … tylko po co i z jakim skutkiem?

Przypomnijcie sobie piramidę Maslowa. Ona pokazuje co i jak nas warunkuje. Co sprawia, że postępujemy tak … a nie inaczej. Jesteśmy, "w tym kawałku bardzo biologiczni" bardziej niż … „psychologiczni”. 

To co próbujemy ubrać w woalkę racjonalizacji i takich czy innych (poza naszymi wewnętrznymi doznaniami) – jest od dawna znane, a nie aż tak tajemnicze i nie do ogarnięcia! To tak na początek dla tych, co by, z chęcią przypisali Bogu co nawet w pewnym sensie  jeśli Boskie i do Niego  - to i tak po naszej stronie do zrobienia, ogarnięcia i poznania. 

Jest wiele osób, "które sobie Bogiem" buzię wyciera 

samemu leniwiąc się na wiedzę, pracę nad sobą i inne. Znam takich i Państwo pewnie też. Są na wyciągniecie ręki, wszędzie. Mądrują się i gmatwają najczęściej to, co jest stosunkowo proste. 
Ale wymaga konfrontacji ze swoim osobistym stanem wiedzy, uważnością i pracą nad sobą. 
No i co najistotniejsze … potrafi „boleć” gdy tak konfrontujemy. A  w każdym bądź razie nie jest tak bardzo przyjemne wtedy. 

Więc stąd pewnie oddalibyśmy to Panu Bogu. No cóż, jeśli tak łatwiej … to czemu nie. Niemniej, to nie Pan Bóg ma za nas robić to - co leży po naszej stronie! To chyba by (ta nasza postawa)  w pewnym sensie uwłaczała Stwórcy, tak sądzę. Panu Bogu "dać podcieranie sobie tyłka"? Cóż – to w konsekwencji to tym trąci.  Chyba tu się wzdrygniecie. A Powinniście – bez względu jakiegokolwiek jesteście światopoglądu. 

To wielekroć po naszej stronie są zachowania

takie jak jeść, pić, siku, spać, oddychać (i inne) – tego za nas nikt nie zrobi jeśli chcemy funkcjonować. Jeśli tego nie czynimy … znaczy z nami coś jest nie tak!
A każde uczucie i emocje, stany emocjonalne związane z tymi podstawowymi potrzebami są li tylko sygnałem.

I nie ma co tu rozpatrywać czy "od diabła" czy "od Pana Boga". Bo to sygnał jak dzwonek, brzęczyk w aucie, elektrowni jądrowej, czy  komunikat w Twoim komputerze. 
Głód, pragnienie, potrzeba pójścia "na stronę", zmęczenie – senność, etc. To sygnały! Sygnały naszego własnego organizmu! A nasza dojrzałość i od naszej dojrzałości zależy to, co z tym sygnałem zrobimy. Czy postaramy się oszukać organizm czy prawidłowo i z korzyścią dla funkcjonowania własnego – zareagować.  

Tak samo jest ze złością, wstydem, lękiem 

Gdyby ich nie było w konsekwencji bylibyśmy ułomni, i nie przetrwali wiele czasu. To lęk warunkuje i warunkował, przez eony, nasze przeżycie, przetrwanie naszego gatunku. To to uczucie nie pozwala przechodzić na czerwonym świetle, wsadzać ręki do ognia, pozwalało (wręcz zmuszało) bez zastanowienia uciekać przed drapieżcą,  etc.  
To właśnie, o ironio, lęk warunkował nasze przeżycie tak w ogóle.

Wspomniana złość jest swoistym autoalarmem organizmu,  a czy wściekasz się na autoalarm w swoim samochodzie? No można … ale.

A wstyd? Cóż można go po prostu wyłączyć i przestaje działać! Bo on z naszego wyobrażenia, a i czasem zbyt przesadzonego. Ale też potrzebny - bo pilnuje nam pewnych społecznych zasad, itp. Jest on czymś innym niż nasze poczucie winy. I tak dalej i tak dalej. 

Warto znać podstawowe zasady 

funkcjonowania własnego organizmu, to łatwiej żyć. I nie ma potrzeby wściekania się, że nie potrafimy fruwać tak sami z siebie. No można … ale co to nam da?! 

Choć nie ma uczuć  złych i dobrych – wszystkie są sygnałami Można przypisywać Bogu te uczucia – można, można nazywać je „dobrymi” i „złymi”. Często przypisujemy takiemu podziałowi – tylko …  

Czy odczuwalibyście wzruszenie, miłość, radość, etc. gdy ktoś uderzyłby, napadł kogoś Waszego bliskiego? Kogoś kogo kochacie?! 
Gdyby nie pojawiła się w Was wtedy najmniej złość, itp. To może lepiej, by odwiedzić psychologa. 
Znam takie osoby co to mówią; że One „złości nie czują nigdy i ta jest im obca”. To tak jakby mówić; "ja tam siku nie robię", jest mi to obce i się nie złoszczę, UPS! znaczy ja nie sikam w ogóle, NIGDY. Ja się nie złoszczę NIGDY. 


No i dla wielu to będzie wykładnia.
Znalazłem w sieci i taki pomysł na hierarchię potrzeb :o) 
O oszukiwaniu siebie i innych to może kiedy indziej. O tym, że warto mieć dostęp świadomie do własnych uczuć, że podlegamy pewnym prawom - czy nam się to podoba czy też nie! O tym, że np. „każde z nas kłamie” - tylko co i jak - z tym robi – to też nie na dzisiaj!

Dziś na pierwszy rzut, to co wyżej do przemyślenia i chwilę refleksji nad naszym funkcjonowaniem i biologicznie-psychologicznym uwarunkowaniem. 

Dobrej lektury. A i bardzo bym chciał podziękować Darkowi – to właśnie Jego teorie nad funkcjonowaniem zainspirowały mnie, bym się podzielił wiedzą o tym - z Państwem i proponował refleksję nad żywotem człeczym, czyli naszym osobistym, każdej i każdego z nas. 

Krzysztof Hajbowicz

Żeby nie było, że się mądrzy w tej dziedzinie! Między innymi;  dziennikarz zajmujący się obszarem działań w zakresie edukacji przeciwdziałania wykluczeniom społecznym. Ongiś (i dzisiaj poniekąd też) wydawca, redaktor,  twórca branżowych miesięczników dotyczących profilaktyki i leczenia uzależnień m.in. LUMEN, Dromader. Od wielu lat zajmujący się zawodowo problematyką profilaktyki, terapii uzależnień, infrastrukturą AfterCare i działaniami w tym zakresie.  
Profilaktyk, zarazem z zawodowej  praktyki również  twórca autorskich programów i projektów  psychoprofilaktycznych, terapeuta - instruktor terapii uzależnień, m.in absolwent warszawskiego Centralnego Ośrodka Metodyki i Upowszechniania Kultury, Studium Pomocy Psychologicznej, Studium Terapii Uzależnień oraz Szczecińskiego Studium Socjoterapii oddziału ETOH.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz