niedziela, 12 listopada 2017

Narodowa mitoza

No to się Polska, po raz któryś, wzięła i … podzieliła 

.
Nie wiem co z tej mitozy będzie. Bo chyba nie przybędzie ... a ubędzie, jak zwykle. Mierzi mnie, gdy w politykę wplatana jest nachalnie religia. Zdaje mi się, naonczas, że nikogo to wówczas nie obchodzi - czy są obrażane przypadkiem moje uczucia np. religijne. Bo, no co tam poglądy, jakiegoś głupiego „proeuropejczyka” z Żuław mogłyby kogoś obchodzić?


A jeszcze jakieś uczucia! A może miał dziadka w Wehrmachcie?! Jak to wielu z tego rejonu, itp. 
Mam koleżankę, która się wzdryga na słuch i widok osób z uplecioną  „kitką” włosów.
 To wręcz symbol tego, czego Ona  nie lubi, „nie trawi”. Mamy odmienne poglądy, ale jakoś się nie wyzywamy, nie obrzucamy inwektywami.  Jakoś można współistnieć, nie kłapiąc nienawiścią do siebie. To kwestia relacji i płaszczyzn oraz obszarów woli wzajemnego rozumienia, tolerancji, etc. 

Wczoraj stało się, moim zdaniem to, co ongiś w latach 80-tych ubiegłego wieku. 
Gdy powstawała „Solidarność” a wokoło była wszechobecna „PZPR” i jej  Związki Zawodowe. Wtedy też zaczęła się dzielić Polska, nawet przy rodzinnym stole. Wtedy chyba też wylaliśmy dziecko razem z kąpielą. Teraz mam wrażenie, że dzieje się to samo. A może to naturalna zasada ewolucji. STOP. 

Ci, którzy mówią o ewolucji to są „be” i to „antychrysty” a właściwym jest teraz podejściem „kreacjonizm” i to co wczoraj uderzało mi po uszach we wrzasku i ryku młodych karków i starych podżegaczy” „Chrystus King” (i etc. nie chcę cytować) Brzmiało to dla  mnie w ten sam deseń co „Jesus Christ Superstar” i miało to "coś" wspólnego z Chrystusem, transcendencją tyle - co ja mniemam, że mam z lotami załogowymi w kosmos. 

Lecz nie o chciejstwie zmian w Polakach, w młodych ludziach, szukających tożsamości. Lecz tu o "starych piernikach" pociągających za sznureczki w imię swoich paskudnych interesów. Zarówno po jednej stronie jak i po wielu innych stronach sceny politycznej.  No bo to jest hipokryzja pierwszej wody.  

Więc co tam moje uczucia. A artykuł 196. KK - Obraza uczuć religijnych - Kodeks karny – to działa tylko wtedy, gdy podczas artystycznej wystawy w Zachęcie -  podobizna postaci papieża Jana Pawła II leży przygnieciona meteorytem (rzeźba "La Nona Ora" Maurizio Cattelana), etc. 


Natomiast nie wtedy, gdy ostentacyjnie i bezkarnie szasta się na ulicy i drze buzię wycierajac ją „majestatem Bożym”, skandując dodatkowo  „Naszą drogą nacjonalizm, uderzymy w liberalizm!”
Jaka to mowa nienawiści?! "Skąd"(?!) uchowaj  Boze. A to, że to o złych komunistach? To po nich można, a że jeszcze się „Bozią podeprzemy, to nikt nam nic nie zrobi! O takiego! Zrobi!”
Latałem jako młodziak z solidarnościowymi ulotkami, pełen strachu przed ZOMOwcami i nie byłem pewnie, w sposobie myślenia, lepszy od tych obecnych młodych ludzi. 
Teraz jestem bogatszy o wiedzę tego, co się dzieje przy takiej "narodowej mitozie". I gdzie się chowa całe zło odpowiedzialne za taki stan rzeczy.  

Trudno być  prorokiem „we własnym kraju” a nie twierdzę, że ja jestem. Niemniej, nie trzeba wiele, by przewidzieć co może się stawać teraz 11 listopada każdego roku w Polsce. Kliknij na link; 11 listopada coraz smutniejsze - Corocznie dla upamiętnienia odzyskania

Jak to co zamiast łączyć, zaczyna być początkiem kolejnego końca jedności,  jakże delikatnych i subtelnych nadziei. Widocznie całe życie od wieku młodzieńczego, po teraz byłem i jestem w błędzie. Powinienem uklęknąć z pokorą przed hipokryzją, manipulacją, nacjonalizmem i brakiem wiedzy. 

Bijąc się w pierś, karmić uprzedzeniami,  nienawiścią i pamiętliwością. Wierzyć (tu proszę wybaczyć za zlepek skrótów myślowych) „w husarię”, czy w zakłamaną historię Polski ( np. m.in. w potężną bohaterską obronę Częstochowy, w czystego i nieskalanego Wieszcza Narodu i podobnych tam banialuk). 


Bo to stąd już blisko do wszystkiego co nasze wnuki uwierzyć będą musiały, choćby nie było prawdziwe. I tak … w kółko Macieju. 
To ma być obraz Polaka i przyszłości Polski? 

Obyśmy nie musieli wspominać później ze smutkiem okresu, gdy mieliśmy szansę na jedność kontynentu, siłę wspólnot narodów i wypracowanie wzajemnej współpracy, pomocy.  Wystarczyłby przecież stworzyć mądre rozwiązania i nie dyktowane małością ludzi, ich uprzedzeń i podłych u podstaw małych interesowności. A mieszać do tego Najwyższego?! 
Jakkolwiek Go pojmujemy to jest  nadużycie. Ale co tam, można?! Jak widać po wczorajszym dniu, nie tylko w Warszawie … „można”. Niestety.
ABAH
Do ilustracji felietonu wykorzystano zrzuty z ekranów upublicznionych w sieci filmów ze smartfonów i relacji telewizyjnych różnych powielanych źródeł w mediach społecznościowych dostępnych w różnych konfiguracjach bez możliwości ustalenia we wszystkich źródeł pierwowzoru i własności. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz