czwartek, 14 marca 2019

Jak zegar z kurantem

Jesteśmy wszyscy wspólnie systemem 

O idei Malborskiego Forum Pomocowego

Czy nam się to podoba czy też nie. Sprowadzając to twierdzenie do środowiska Miasta, do każdego Jego mieszkańca oddzielnie, to wygląda to tak. Każde z nas coś w ten system wnosi. Oczywiście każde z nas dobrze - by było, żeby tak, jak jest przekonany – tak naprawdę wnosił samo pożyteczne dobro.  

Mechanizm jednego
                 
Jesteśmy jak chociażby mechanizm ogromnego zegara, takiego jakie można było spotkać u naszych Babć i Dziadków (mojego pokolenia hm, dla wielu małolatów - pewnie i pokolenia “dinozaurów”). 

Otóż, mowa tu o zegarach stojących, szafkowych, co, gdy wybijają pełną godzinę aż domem trzęsie i niesie po całej chałupie. Teraz pewnie takie jedynie w muzeach. Ale ten rodzaj zegara jest najlepszym przykładem. 

Więc jesteśmy jako społeczność, mechanizmem takiego zegara. Nie tylko wnętrzem, ale i całym otoczeniem. Jesteśmy w systemie. Jedni są wskazówkami, inni wahadłem, jeszcze inni ładną szafką opatulającą całość, jeszcze inni, jakimś zawiniątkiem niespodzianką schowaną w czeluściach zegara, w szafce pod lub za ikonką, za tarczą, etc. Taką niespodzianką były na przykład w moim zegarze z dzieciństwa, schowane przez babcię, na czarną godzinę, złote “rublówki”. Babcia chyba głęboko wierzyła w to, że nikt o tym nie wie. A wiedzieli wszyscy (choć oddzielnie) i dziadek, i mama z tatą, i ja. Każde na własna rękę. 

Podobnie z “niespodzianką” schowaną przez dziadka. Była to czystej i przedniej produkcji - wiśniówka. Którą dziadzia ukradkiem smakował, sprawdzając czy się “przypadkiem nie zepsuła”. Ona też była ponoć, na czarną godzinę. Ta nastała - gdy babcia dziadka “nakryła” na sprawdzaniu jakości schowanego przez niego zasobu.  

Czy pytanie "kto ważniejszy?" ma sens 

Ale wracając do zegara - można byłoby się spierać co ważniejsze, czy wskazówki, czy wahadło, czy tarcza a może mechanizm, a może wielgachny klucz do nakręcania mechanizmu a może rublówki, wiśniówka czy oboje seniorów.  

Sądzę, że gdy patrzę z perspektywy, to dyskusja co w tym systemie było najważniejsze czy wahadło, wskazówki, tarcza, czy dziadek nakręcający kluczem mechanizm zegara, itp. To jedno mi do głowy przychodzi jedno – wszystko było ważne.  

Bowiem wystarczyło, że się kiedyś wysłużył się jeden malutki trybik w zegarze i całe pudło przestało “chodzić”. Przyszedł zegarmistrz i okazało się, że dziadkowa wiśniówka przydatna była w sprawie naprawy, a w każdym bądź razie wpłynęła znacząco na jej cenę, jak później opowiadano.  

Zegar system ponownie ruszył odmierzając głośnym tykaniem czas. Znów było w domu tak bezpiecznie jak dawniej, choć bicie zegara mogło dźwiękiem powalić każdego chorego na serce, ewentualnego włamywacza. 

Jesteśmy związani z Malborkiem

Jesteśmy związani z Malborkiem w różnych konfiguracjach. Poniekąd skazani (w pewnym sensie) na siebie. jednym niczego prócz ... nie potrzeba, inni żyjąc skromnie, z trudem wiążą koniec z końcem lub nie. Jedni mają wszystko ale chcą więcej. Dla innych to DOM, wspólnoty, rodzina i tak dobrze, etc, etc. Jedni z nas tu mieszkają i psioczą, że gdzie indziej to jest lepiej. (Tamci z “gdzie indziej” pewnie też psioczą, że u nich nie da się skrzydeł rozwinąć, “syf” i takie tam rzeczy … a w takim to Malborku …! Tamtym to się żyje ... turyści z całego świata, tyle organizacji pozarządowych ze sobą współpracuje, tyle imprez..., tyle wszelkiego czegoś. zasłyszane chociażby w Chełmie, Tucholi czy Świeciu nad Wisłą.  

Przyjechałem przyciągnięty nie tylko tym magnesem … zasady wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.  A potem zostałem.  Pierwszym miejscem mojego społecznie publicznego postrzegania, było kolejne spotkanie w ramach rozdania "Baszty Maślankowej". 
Zauroczyło mnie. Wtedy o Malborku nie wiedziałem nic. Choć intuicja podpowiadała dokładnie co w każdym miejscu, że jest podobnie. 

Nie ma co się oszukiwać, jest dokładnie tak samo. Pod względem działania systemu – tak samo. Mając doświadczenie zawodowe. Pomyślałem, że skoro “złożyłem tu swój akces na pobyt w tym miejscu” – to może trzeba nad nim nieco popracować. Byłbym naiwniakiem pierwszej wody, gdybym pomyślał, że świat można idealistycznie zmieniać. 
Chociaż i chyba jestem, niemniej w takim kontekście, jak na początku podjąłem - jesteśmy wszyscy bez wyjątku cząstkami systemu. I od kondycji najmniejszego trybiku zależy dobrobyt, sprawność i powodzenie reszty. 

Kolokwializm

Brzmi jak kolokwializm i pewnie w jakimś sensie nim jest. Niemniej, gdy wspólnie razem nie weźmiemy się do rozwiązywania problemów - które nas wszystkich dotyczą (czy się to nam podoba czy też nie) to ten system, ten mechanizm zegara nie będzie sprawnie działał.  

Stąd pomysł na Malborskie Forum Pomocowe 

Tu nie chodzi tylko o to, by wesprzeć instytucjonalne działania dla najsłabszych, działać dla osób nie umiejących znaleźć się w tym miejscu z różnych powodów. Czasem dla empatii, prób zrozumienia powiązań, poznania źródeł i konsekwęcji postępowań - to zupełnie dalekie pstrzenie, a jakże niesłychanie ważne, w  przeniesieniu na bezpośrednią pomoc, Dotyczą niemal nas wszystkich.  Pracowałem z różnymi środowiskami, w różnych konfiguracjach. Jedno wiem na pewno – nikt sobie sam nie da rady. Nie wiem jak autorytarną byłby instytucją, wykwalifikowanymi osobami zarządzał. Mocą służb wszelakich, etc. Po prostu w konsekwencji "polegnie". No chyba, że nie o pomaganie w tym wszystkim będzie chodziło a o sprawy ambicjonalne, o zdobywanie pieniędzy, władzy, etc. 

Lecz gdy pragnieniem i szczerymi chęciami jest dobro społeczności - te wymienione postępowania nie służą środowisku. Strasznie psują to, co możliwe jest do zrobienia wspólnie, przez wszystkie trybiki środowiska.  
  
Tak mamy w Malborku, tak ma każda miejscowość w takiej lub innej konfiguracji. Zasada prosta - żaden kościół, żadne służby miejskie, żadna instytucja, żaden wydział urzędu czy pojedyncza organizacja, czy ich niewielki zbiór - Nne dadzą radę sami rozwiązywać wszystkich problemów. Jedynie współpraca wszystkich z wszystkimi – ma sens i daje efekty. 

To dotyczy skutków i pochodnych narkomanii, alkoholizmu. To dotyczy też więzi i tożsamości siedliska. Żadna szkoła oddzielnie, żadna organizacja i żadna instytucja. Idąc tym tropem z wieloma sprawami - samemu i samym się po prostu nie da.

Tajemnicą poliszynela jest, że Malbork ani wolny od takich ambicjonalnych eksperymentów, ani czasami od przerostów formy nad treścią, itp. Nie chciałbym posądzać, że to z głupoty, cwaniactwa - gdzie liczy się koniuszek własnego nosa i nieprzyzwoicie głęboka kieszeń...  

Z doświadczenia i wiedzy wiem, że podstawą jest umiejętność mądrej współpracy, nie “rumakowanie” pod publiczkę, pod społeczność by oczarować, nie pod kamerę lokalnej telewizji.  

Dobra współpraca opiera się na rzetelnej wiedzy o sobie m.in

Dobra współpraca opiera się na rzetelnej wiedzy i skromności, szacunku wobec innych trybików środowiska. Te można uzyskać wtedy, gdy ze sobą rozmawiamy, a nie walczymy - kto ważniejszy, kto ma władzę i co potrafi jedynie. 
Tu potrzeba przejrzystości i transparentności wszelkich społecznych działań. Ale i nie społecznych tylko! To dotyczy obszarów polityki miasta, wobec miasta. Przejrzystości tego, co robią urzędnicy, przedsiębiorcy, działacze społeczni, organizacje, itp.. 

I to nie takiej przejrzystości pod kontrole procedur, nie udawania przejrzystości i transparencji. Tu potrzeba zrozumienia, empatii i wspólnego mądrego rozwiązywania wspólnie problemów na naszym lokalnym podwórku - od klatki schodowej począwszy na ulicach, dzielnicach skończywszy. 

Potrzebna transparentność i przejrzystość

I nie może być tu mowy o “Oni”, “My” - w odniesieniu do rozwiązywania naszych wspólnych problemów. Jesteśmy jak ten zegar – systemem. 

Potrzeba mówienia o problemach, ale i o sukcesach. Nie można zamiatać problemów pod dywan. A pracownicy instytucji, służb, urzędnicy często zmuszani są do takich sytuacji. Bo chcą pracować, bo muszą zrobić coś zgodnie z procedurą - niech spróbują inaczej – jak “przyjedzie kontrola” to im się odechce tej empatii. Więc czynią to co pozwala na ich bezpieczeństwo. Potrzeba nauczyć się o tym rozmawiać z innymi – w sposób bezpieczny, prosty i przejrzysty. 

Przypomnijcie sobie wszelkie konferencje “instytucjonalne” co to kosztowały, się odbyły … i nikomu nic nie dały, prócz “odfajkowania” w urzędowych papierach, na poparcie … ze coś robią. Co sprytniejsi proszą uczestników co się podobało czy była taka konferencja potrzebna. Dziwi Was co napiszą zaproszeni urzędnicy z innych instytucji – bo mnie nie.  

Koncept
 To, dlatego powstał w mojej głowie koncept by Malborskie Forum Pomocowe z uporem maniaka, mozolnie sączyło wiedze, prowokowało do spotkań, by się poznawać osobiście – a nie mieć jakiegoś (często mylnego przekonania). W tym wszystkim jest też blog pomocowy - “Lokalna Gazeta Obywatelska” - jest narzędziem, by lepić, pokazywać paluchem, przybliżać, budzić różne sprawy – tak jak potrafi. By nie pozwalało wszystkim (w tym i samym sobie). Tyle co umiem, tyle co zdobyłem - oddaje.

Szansa

Teraz wraz z przyjaciółmi dostrzegamy szansę. Jest takie miejsce, gdzie Malborskie Forum Pomocowe za całym dobrodziejstwem inwentarza mam nadzieję znajdzie swoje miejsce i się rozkokosi dla dobra nas wszystkich. 

Mowa o Domu Organizacji przy Ulicy Grunwaldzkiej 16-18. W siedzibie COPu (Centrum Organizacji Pozarządowych), w Spółdzielni Socjalnej “Fabryka Inicjatyw”. Głęboko wierzę, że razem możemy zadbać o Nasze Miasto. To tylko od nas zależy i od naszych przejrzystych, uczciwych intencji. O tym wszystkim i o innych sprawach będziemy mogli wspólnie porozmawiać, chociaż sygnalnie – na spotkaniu w ramach Malborskiego Forum Pomocowego. 


Krzysztof Hajbowicz
twórca Malborskiego Forum Pomocowego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz