Krótka historia prawie wszystkiego
Dwa lata temu Bill Bryson ogłaszał odłożenie pióra, odejście na swoistą autorską „emeryturę”*. To doczytałem szukając o nim więcej wiadomości niż może zmieścić brzeg lub wewnętrzny pasek obwoluty książki. Bo postać warta uwagi. Ale … poszukajcie Szanowni Czytający ten tekst ... proszę - sami.
Nie piszę tu po to, by kogokolwiek obrazić – broń Boże! Jeno sądząc, co takie poszukiwania tylko wzbudzą w Was chęć przeczytania kolejnych i następnych książek tego autora. Tak jak to, co przeczytałem zrobiło ze mną! Wzbudzając nie tylko chęć „pochłaniania” jego książek wydanych w Polsce** .
Przede wszystkim styl, inteligencja, swoiste poczucie humoru i traktowanie czytelnika jak kogoś dobrze znajomego, przyjacielskiego. Z którym chce się rozmawiać, opowiadać, itp. Tak to, w każdym bądź razie, postrzegam w wypadku Billa Brysona.
Sięgnąłem po jego "Krótką historia prawie wszystkiego" z dystansem. Sam tytuł mnie nieco odstraszył, bo taki... mi się wydał banalny i „oklepany”.
Wiele bowiem pozycji książkowych tytuły takie podobne nosiło, nosi i pewnie nosić będzie. Niemniej „Krótka historia czasu” - Stephena Hawkinga była tym, co okazało się miodem słodkim ... w czytaniu i rumiankiem na oczy w patrzeniu na tekst, sądzę nie tylko dla mnie. Więc ociągając się nieco, tak pomimo … sięgnąłem i po Billa Brysona. No i nie żałuję! A swoje sądy o tytułach książek – to mogę sobie schować ...
No a potem już „poszło”. Bowiem spod pióra Billa Brysona wyszło kilka naprawdę fajnych, fajnie się czytających a zarazem pozwalających uporządkować rzetelnie - pobieżną wiedzę, na różne tematy. Później już łatwiej sięgnąć po coś cięższego kalibru. Wymagającego bardziej studiowania a nie tylko refleksji …
Dlatego dziennikarskie zacięcie i przekaz „Krótkiej historii prawie wszystkiego” są warte polecenia.
Nie oderwiecie się tak łatwo. A gdy przeczytajcie chociaż to co Wam proponuję - korci mnie by się założyć, że nie Będziecie żałowali. Bowiem łatwym i przystępnym językiem przekazuje on tyle wiadomości umiejętnie i solidnie a i z pasją badacza poskładanych - co godne dużego szacunku.
Widać i czuć warsztat takiego dziennikarskiego „czuja”, których brakuje jakże często naszym, nie tylko lokalnym, ale i … chciałem napisać „ogólnopolskim” (ale ten gatunek pewnie już wymarł (w pewnym sensie) wraz z minionymi epokami i uwarunkowaniami, kiedy nie było internetu, a dziennikarz był oczyma, nosem, i wszystkim tym co potrzeba - aby poznawać świat, poza własną miedzą).
Ale co ja tu będę się wymądrzał. Zacytuję Państwu notkę jednego z polskich portali sprzedających tą książkową pozycję. A i jednocześnie informuję że są dostępne audiobooki innych książek tegoż autora. To tak dla takich, hm (bez urazy) nieco „przyślepych” i jako ja nieco leniwych czytelniko-słuchaczy.
Krzysztof Hajbowicz
P.S.
Poniżej wspomniana notka i kilka odnośników co do gwiazdek w napisanym wyżej tekście.
...
"Jest świat materialny – od najmniejszego kwarka po największą galaktykę.
Wyzwanie, przed którym stanął Bill Bryson, polegało na tym, aby tematy, które zwykle u większości z czytelników wywołują śmiertelną nudę, jak geologia, chemia lub fizyka cząstek, uczynić przystępnymi dla tych, którzy nigdy nie sądzili, że nauki przyrodnicze mogą ich w ogóle zainteresować. Klucz, jaki znalazł autor, wydaje się genialny w swej prostocie: Bryson pisze nie o tym, co wiemy, lecz raczej o tym, skąd wiemy to, co wiemy. Skąd wiemy, co jest w środku Ziemi, czym jest czarna dziura lub gdzie 600 milionów lat temu były kontynenty? W jaki sposób ktokolwiek kiedykolwiek potrafił odkryć takie rzeczy?
W swoich podróżach w czasie i przestrzeni Bryson spotyka i prezentuje nam gamę niezwykłych postaci – obraca się w towarzystwie zwykłych głupców, zdumiewających ekscentryków, obsesyjnych rywali, a także pasjonatów, takich jak patologicznie nieśmiały Henry Cavendish, który ujawnił wiele zagadek i dokonał ważnych odkryć, między innymi "zważył" Ziemię, lecz nie opublikował znacznej części swojego naukowego dorobku.
Bill Bryson mówi o sobie, że nie jest entuzjastą podróżowania, ale nawet gdy siedzi bezpiecznie w gabinecie, nie potrafi opanować ciekawości wobec otaczającego go świata. "Krótka historia prawie wszystkiego" stanowi rezultat jego prób zrozumienia wszystkiego, co zdarzyło się od Wielkiego Wybuchu aż do powstania cywilizacji – jak doszliśmy stamtąd, gdzie byliśmy niczym, do tego, czym jesteśmy dzisiaj. Bill Bryson zabiera nas w fascynującą podróż, która otworzy nam oczy na świat, jakiego większość z nas nigdy nie widziała.
"Bill Bryson odniósł niezwykły sukces – udało mu się z sumy wiedzy na temat wszystkiego, co wydarzyło się od wielkiego wybuchu, uczynić pasjonujący bestseller, który czyta się niczym powieść detektywistyczną".
"Observer"
www.empik.com/krotka- historia-prawie-wszystkiego
*Otóż 68-letni wówczas autor powiedział w Times Radio : „Nie wiem, ile z tego ma związek z pandemią [ale] naprawdę cieszę się, że w ogóle nic nie robię. Po raz pierwszy od dosłownie dziesięcioleci czytam dla przyjemności i bardzo mi się to podoba. Jakikolwiek czas zostanie mi na tej planecie, chciałbym go spędzić na dogadzaniu sobie, zamiast wychodzić i próbować objąć nowe terytorium”.
** ale korzystając z tłumacza Google także przeglądając inne jego teksty dziennikarskie. (co akurat jeśli nie zna się biegle angielskiego to nie polecam z korzystania z „maszynki” tłumaczącej jeszcze nie jest tak doskonała i wyzierają z „maszynowego” tłumaczenia takie „kwiatki”, że sam Bryson, by się zdziwił co napisał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz