niedziela, 23 stycznia 2022

Co Państwo sądzicie?

Prawda życia ... prawda ekranów

(smartfonu, monitora, telewizora, bilbordu)

Nie będzie to dla Was Drodzy Czytający te słowa, pewnie żadnym odkryciem. Że ta prawda, wyzierająca z powyższych ekranów, jest niestety zawsze zgoła różna od rzeczywistości. No dobra – najczęściej (zostawiając furtkę dla optymistów). 

Nie wiem jak Wy, ale ja - mimo, że poświęciłem świadomie i mniej świadomie lata, na zdobywanie doświadczenia i wiedzy, zaczynam kapitulować coraz częściej. Zaczynam kapitulować wobec absurdów, które zauważam, które bestialsko zacieśniają uścisk na krtani i zawiązują brudną szmatą oczy. Jakby gdzieś czaił się (jeszcze czaił) pluton egzekucyjny samego wrednego i podłego co w ludziach wykiełkowało a kryło się latami. Puściły zaczepy? Wiązania i umocowania trzymające w ryzach zło?  A może to tylko konfabulacja i nadinterpretacja – mające swoje uzasadnienie w stanie umysłu piszącego?!

Złośliwi przytakną, życzliwi pocieszą. Ale jak jest w istocie? 

Andrzej Pilipiuk, autor książek, które lubię czytać, ale ... nie mam w sobie zgody na przychylną życzliwość co do Jego poglądów politycznych, które On deklaruje. Mowa o zdrowym rozsądku – który m.in pono jest języczkiem u wagi w wartościach deklarowanych przez tego pisarza. Chciałbym w to uwierzyć. Bo z jednej strony wyciąga podobne i bliskie mi wnioski oraz spostrzeżenia a drugiej jesteśmy na antypodach postrzegania świata (przyczyn i zależności). 

Pisał on nie raz i "dokował to" w fabułach swoich powieści myśl o Polakach, „że wymarła w nas chęć i umiejętność oraz gotowość do walki”. Tu ze smutkiem przyznaję mu rację i muszę się z tym zgodzić. My bardzo często, lub coraz częściej przypominamy Stańczykowych gadaczy nauczycieli medyków (od „ja ciebie nauczę poczekaj ty”, „kości ci porachuję”, „ja ciebie zaraz z tego wyleczę …”, itp.). A w sumie, gdy co do czego przychodzi – no to rakiem do tyłu i w nogi! Bośmy mocni w gębie. Pozwalamy i przyzwalamy (nic nie czyniąc w praktyce przeciwko), na chamskie zachowania, praktyki. „Pogadamy” – jakże często na Facebooku czy komentarzach internetowych z anonimowego konta, „dziubuś” lub „wojownik” na ten przykład. 

Skrzyczymy, podrzemy buzię we wszystkie „internetowo smartfonowo – facebokoowe” strony, po czym usatysfakcjonowani dobrze zrobioną „pracą” siądziemy przy piwku. Wkurzając się na źle zagrany mecz, czy spieprzone skoki narciarskie przez wiatr, sędziów, kondycję zawodników lub pierwszego lepszego polityka, którego nie lubimy.   

A tu wokoło dzieją się rzeczy, które w innej rzeczywistości niż obecnie mamy, w tej  zaprzeszłej, powodowały polityczne trzęsienia ziemi. Kapitulowali ze wstydem i w niesławie prezydenci (choćby afera Watergate), premierzy, ministrowie, przywódcy partii, etc. Nawet niektórym królom się to przydarzało i abdykowali. 

Ale to drzewiej w innej konfiguracji pojmowania słowa „honor”.

I to nie w takim pojmowaniu trójpolówki rodzimej (zdezawuowanej już smutnie i niestety) „Bóg, Honor i Ojczyzna”.  Gdzie w ustach mówiących te słowa, już niewiele jeśli nie nic – cokolwiek znaczą.    

Nikt tak jak teraz do tej pory nie skłócił Polaków od czasu transformacji. Nikt tak imiennie. Ale nawet tamten czas przemian, był moim zdaniem innym – chociaż tragiczny. Teraz w obliczu pandemii, niestabilności politycznej wokół Polski i własnego podwórka. W blamażu struktur zhierarchizowanego kościoła rzymskokatolickiego i innych denominacji poniekąd tracących i nie potrafiących przeciwdziałać wiarygodnie i pragmatycznie. 

Teraz gdy posunięcia rządzących odsuwają nas coraz bardziej od UE kierując w otchłań marginalizacji i znaczenia kraju. To zaś przenosi się na obywateli nawet dalekich od polityki. Stajemy się bezradni jak niemowlaki w kojcu. Które porzucają wokoło zabawkami, podrą buźki ... a jak bardziej to przyjdzie kto starszy(silniejszy bo „dorosły”) da w dupę i będzie „święty spokój ze strachu”.

A my wpatrzeni w ekrany  smartfonu, monitora, telewizora czy bilbordu widzimy lubo, że świat jest w nowym ładzie piękny lub osiem gwiazdek ze spacją po pięciu.

Ilość informacji, które pakujemy do naszych głów w poszukiwaniu prawdy swojej niezauważalnie zaśmieca nam własne racjonalne myślenie. Często wygłaszamy już nie nasze zdania, opinie - jakby kto rano czytał instrukcje jak i co ma mówić. 

Smutne to i zatrważające. Sam nie wiem na ile tym jestem przesiąknięty czy zarażony. Wiem, że nie wróży niczego dobrego takie zamglenie ostrości myślenia i widzenia. 

Zamiast się jednoczyć w obliczu zagrożeń, my się przeciwstawnie polaryzujemy i rozwarstwiamy. Łatwiej nas przez to będzie połamać i może nawet zniszczyć. 

Niestety nadal jesteśmy uwarunkowani mitami, nieprawdziwymi przekonaniami, bzdurami i łgarstwami. Jedni z nas uprawiają politykę strusia, drudzy wyciągają szabelki i rozbiegają się do bitew w różne strony. W rezultacie nie wiadomo kto tu kogo bije, czy za łeb trzyma (jak onego Tatarzyna).

Na sztandarach mamy coraz częściej „I jakoś to będzie”. A jak się komu przydarzy powiedzieć co mądrego, przestrzec rodaków – zrazu on wróg, i jego wina, no i „musi odejść!” jak kiedyś … imć  Balcerowicz w przemówieniach oponentów, na temat działań onego.

Biada nam biada. Oj biada...!?

A może jest jakie wyjście czy może mnie katarakta na oczy spłynęła. Co Państwo sądzicie? Podzielcie się opiniami i spostrzeżeniami pod adres hajbowicz@wp.pl z dopiskiem w tytule "Prawda życia ... prawda ekranów”.

Z szacunkiem i poważaniem
Krzysztof Hajbowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz