Szacunek dla pamięci przeszłości ... naszej narodowości
Obchodzić pompatycznie czy jeno szczególnie refleksyjnie pamiętać
Czy to z ulubioności współobywateli do narodowej martyrologii i samobiczowania? Ale czy tak na pewno - to wolą narodu jest a może tym można sterować?
W zależności jak dawno, coś nam narodowo się przydarzyło i czy żyją jeszcze ci, którzy przetrwali ten okrutny czas. A teraz trudno im znaleźć dystans - bo nie dziwota. Spróbowalibyście przeżyć w takim okresie, nie trzeba by było więcej tłumaczyć!
Tak czy inaczej, są kręgi osób, a może pojedynczych osobników (bo przecież nie cały naród i nacja nasza nienawiścią stoi), którzy koniecznie pragną hołdować pamięci umęczeniu narodowemu, tragediom, martyrologii, i takim tam podobnym zjawiskom i wydarzeniom. Często o wymiarze okrutnym dla naszej nacji. Hołdować pamięci tak! Ale czynić z tego “święto”?
Czy z okazji tragicznego w skutkach wypadku, kraksy tragicznej a czasem śmiertelnej w rodzinie, przez lata - ten dzień wyrywamy i uwypuklamy szczególnie? Pewnie część z nas tak.
Czasem chowamy swoje nienawiści, żale nigdy niewypowiedziane i emanujemy nimi na zewnątrz, że strach podchodzić z otwartą dłonią w geście, choćby dla szacunku pamięci, czy może pojednania.

Niestety wylewając pamięć o wydarzeniach, o które nam w gruncie rzeczy chodzi, i powinno bezwzględnie chodzić.
Przypacież się naszej krótkiej historii i naszym wnukom. Dla nich nasz świat miniony, ba nawet teraźniejszy jest niezrozumiały. Żyją innym życiem, nowym. Nie ważne czy lepszym, czy gorszym nie zatamujemy patyczkami nurtu rwącej rzeki. A wszelkie ustawy (nie tylko w Polsce, ale np. Rosji, Czechach, etc.) wyłażące z naszych starczych lęków lub oczekiwań i przekonań (oby nie chorych, ale i tak się zdarza) nie zatrzymają zmian, pędu cywilizacyjnego a czasem pędu do gromadzenia dóbr, kasy, i przez wielu mądrali mających w tylnej części ciała dobro reszty ludzi.
Może to naiwne. Gdy rozhuśtamy celebrowanie wszelakie, a zwłaszcza klęsk i niepowodzeń - to stracimy. Nie wolno o faktach historycznych zapominać, ale nie wolno bezkrytycznie im przydawać mitów, aureoli świętości i tworzyć mity wszelakie.
Nawet te w dobrej wierze. To się zemści w następnych pokoleniach. Tak mamy z Rosją, z Niemcami oni robią dokładnie po swojej stronie tak samo, no może Niemcy mają lepszy pijar. To się będzie a już się przekłada na młode pokolenie.
Tak samo jak gdzie indziej po ulicach krążą sfrustrowane “karki” - głosząc narodowe hasła. Itp.. My narodowo uwikłani w różności polityczne, wielu inaczej i po swojemu, jakby zapominając co to niesie.
Znów z pośpiechu składania wieńców bohaterskiej przeszłości zapominając o teraźniejszości. Teraz znajdzie się jaki populista, a może już ich wielu, który naopowiada ludziom różne bajki, a młodziaki pierwsze chwycą i poniosą dalej, z wszelkimi konsekwencjami – to już było i u sąsiadów, a i u nas w pewnym sensie.
Tylko czasy inne, teraz nikt dla fotografii (jak tej z 1939r.) nie będzie jej czynił od złej strony szlabanu. Wystarczą przyciski i bumm!
Historia uczy a my wszyscy słabo się uczymy. Przedkładamy pompę nad realność i pragmatyzm. Potrzeba czasu by nienawiść wygasła.
Ot chociażby czy teraz pałamy narodową nienawiścią do Szwedów?! No w osławionym czasie zginęło wielu, Rzeczpospolita Obojga Narodów doświadczyła zdrady, Król musiał się politycznie ewakuować, itp. Szwedzi mimo tego jakoś nie wzbudzają chyba w nas nienawiści - prawda?!
Ale to właśnie mowa była o tym na początku - pamiętać koniecznie, ale starać się zagoić rany, choćby dla dobra przyszłych pokoleń. I to pamiętać w oparciu o zdobyte fakty ... nie mity wydumane, lub spreparowane (na jakieś potrzeby).
Potem może się okazać, że tak naprawdę nie było tak bohaterskiej "krwawej" obrony Częstochowy, nie było kolubryny, a obraz był w tym czasie w klasztorze Paulinów pod dzisiejszym Głogówkiem. Obraz zdarzeń, który mieliśmy, a i jeszcze wielu ma w głowach - nakreślił dla szczytnego celu pokrzepienia serc narodowych Henryk Sienkiewicz. I chwała mu za to, po wsze czasy. Ale mniejsza chwała a właściwie wstyd dla niektórych posłów pewnej kadencji, co to zgłosili wniosek aby uchwalić rocznicę bohaterskiej obrony Częstochowy.
Wykorzystując swą wiedzę na ten temat … z powieści sienkiewiczowskiej “Potop”. Jednej z trylogii. Smutne – bo konsekwencje tego są po dziś dzień, a pojedcież do Częstochowy i posłuchajcie przewodników. Sami Paulini wydali kilka lat temu opracowanie materiałów historycznych m.in. na temat obrony klasztoru podczas szwedzkiego potopu i jakoś nikt do tego nie nawiązuje! Bo może nie chce?!
No, a bardziej dostępne jest to i uwypuklone, nie patyczkując się z przeszłością, w książce Andrzeja Zielińskiego “Sarmaci, katolicy, zwycięzcy. Kłamstwa, przemilczenia i półprawdy w historii Polski”
Wracając do meritum co jest w naszej narodowej dumie, że nie potrafimy przyjąć na klatę prawd. Często takich które są dla nas historycznie niewygodne. Pewnie tak mają wszystkie nacje i to od wieków, prawieków wszak to i Hetyci, i Egipscy faraonowie nawet klęski opisywali jako zwycięstwa.
Lecz czy nie lepiej w pragmatyczny i mądry sposób , trawestując końcówkę wiersza Baczyńskiego; Jeno wyjąć nam “z tych oczu
szkło bolesne - obraz dni,
które czaszki białe toczy
przez płonące łąki krwi.
Jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył”.
Może czas na wyciąganie bolesnych sztyletów z ran, które nieustannie mają krwawić. Po co? Pamiętać tak i nie popełniać błędów na nowo. Trzymać w ryzach polityków jak się da. Bo Nasze życie od nierozważnych, podyktowanych niekoniecznie dobrem współobywateli, czasem ich własnym egoizmem, lub jakąś “szajbą” - nie do nich należy a do nas i naszych wyborów.
O tym nie powinniśmy zapominać ucząc młode pokolenie - co to jest prawda historyczna. Bo zgłupieją najzwyczajniej po ludzku - rozpatrując podręczniki różnej maści, gdzie nie będzie wiadomo tak naprawdę, kto ten mur w stoczni przeskoczył, ba czy w ogóle przeskoczył a werset z biblii o prawie i sprawiedliwości (nie jeden zresztą} będą kojarzyć tylko z jednym, a na pewno nie ze źródłem.
Czas na refleksję zwłaszcza gdy zbliża się wielkimi krokami 80 rocznica wybuchu drugiej wojny w naszym pojmowaniu i rozumowaniu. Niekoniecznie już dla rozumowania innych nacji. Oni widzą inaczej. Co z tym powinniśmy zrobić? Jak się ustosunkować. Czy w ogóle? Zapraszamy do dyskusji na ten temat. gazeta-obywatelska@wp.pl
ABAH
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz