Perspektywiczne otwarcie nie tylko na młodzież
.
Szkolne Schronisko w Malborku, jak pisaliśmy już na naszych łamach, jest nieocenionym elementem w systemie schronisk młodzieżowych. Nie będzie przesadą jeśli napiszemy, że w tej jej części kraju i Europy. Wszak piszemy o Malborku. Otwiera to ciekawe możliwości i pozwala na odwiedziny w naszym mieście młodym ludziom, organizacjom i szkołom po kosztach niższych niż oferują hotele i zajazdy. Bowiem taka jest istota wszystkich schronisk młodzieżowych. Ale w zamian, w konsekwencji otwiera perspektywy w różnych dziedzinach. Ot poniżej przedstawiamy jeden z przykładów możliwości;Biwak zimowy ZHR w malborskim SSM
Nie nazwali tego zimowiskiem, chociaż pewnie się tak by kwalifikowało. Przyjechali na kilka dni. Harcerze z Gdyni, harcerki z Kiełpina. To była propozycja grupy drużynowych, a właściwie druhny Weroniki, drużynowej 13 Kiełpińskiej Drużyny Harcerek Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej (ZHR). Kadra poznała się podczas obozu letniego, z tych przyjaźni, kontaktów wynikła chęć dalszej współpracy.
W ZHR nie istnieją drużyny koedukacyjne. Tak wynika z tradycji jeszcze przedwojennych II RP, a i uznali wszyscy, że jest tak lepiej i efektywniej.
![]() |
Nad wszystkim czuwał komendant (podharcmistrz Przemysław Latarski ) - pośrodku |
13 Kiełpińska i 6 Gdyńska
(nie używają numeracji rzymskiej)
![]() |
zbiórki, komendy, ale sympatycznie |
Bo przecież nie rozpalą tutaj ogniska, ba nawet świeczki - bowiem Adam Manuszewski, dyrektor Szkolnego Schroniska narażony byłby na palpitacje serca ... a wcześniej włączyłby się system i alarm przeciwpożarowy.
Więc druhny w mundurach, w kapeluszach ustawiają się w korytarzu głośno odliczając. Zaraz wychodzą na niedzielne nabożeństwo do kościoła parafii pw. Jana Chrzciciela.
![]() |
harcerski kominek |
Przecież niczym to się nie różniło, na tym poziomie.
Owszem czas inny i kontekst polityczny. Ale sądzę i takie mam doświadczenie, że jest dużo krzywdzącego przekłamania w postrzeganiu tamtych drużynowych harcerzy, harcerzy i zuchów, którzy mieli takie same serca i tak samo wrażliwi młodzieńczo byli. Aparatczyków partyjnych owszem było trudno nie zauważyć, ale nie takie znowu mrowie. Zresztą jako i teraz faryzeuszy polityków przedmiotowo manipulacyjnie traktujących młodzież też nie brakuje wszędzie i zawsze w różnych czasach, miejscach. Piszę to w kontekście ogólnym.
Przegadaliśmy i o tym, gdy poprzedniego dnia tłumaczył mi genezę ZHR-u podharcmistrz Przemysław Latarski, komendant tego zgrupowania. Z druhem Przemysławem na ten temat rozmawialiśmy jeszcze sporo razy. Obaj różnimy się punktami widzenia, On z innego, młodszego pokolenia, ja już odczuwam niestety ciężar czasu. Pozostawaliśmy przy swoim.
Trochę mnie martwi, że wyostrzając autorytarnie historię - naginamy ją na zbyt mocne kanty. Tym można pokaleczyć nie tylko jej pojmowanie, postrzeganie, ale i samą prawdę o przeszłości. A może inaczej się nie da?!
To już rola historyków. Osób, które powinny odczuwać ciężar odpowiedzialności i robić to co robią - w sposób uczciwy i w oparciu na faktach. A nie na emocjach, czy aby się przypodobać, osiągnąć niezasłużenie, lub co gorsza zemścić się za jakieś doznanie, etc. Piszę to jako profilaktyk i terapeuta z doświadczeniem zawodowym. Bowiem zdarza się i tak. Taki nasz ludzki “urok” niekiedy.
Ojczyzna, nauka, cnota
Druh komendant tłumaczył mi wiele dla mnie nowego, nie tylko opowiadał o zwyczajach harcerzy tej organizacji, rozmawialiśmy także o ich pobycie w Malborku, o strukturze Okręgu Pomorskiego, o zasadach, o ramach i priorytetach. O tym czym się różnią od ZHP i innych organizacji skautowych. O tym na czym opierają wychowanie młodzieży.
![]() |
warsztaty rękodzieła |
![]() |
Fot. wykonane przez harcerzy |
Deklarują otwartość a jednocześnie trzymają się swoich zasad. To mi zaimponowało.
Fragmentaryczny dowód miałem okazję zobaczyć na zawołanie, na miejscu. Owoż, zaprzyjaźnieni harcerze z jednej z drużyn malborskiego Hufca ZHP prowadzili wspólnie warsztaty rękodzieła.
Z rozmowy z komendantem Latarskim dowiedziałem się między inni też, że w ZHR pracują w większości wypadków wolontariacko. Tylko tam, gdzie jest prawnie wymagane - zatrudniają osoby (np. księgowość, kierownik biura) ale to na wyższych szczeblach. Ten Biwak zimowy ogarniają jako wolontariusze w swoich strukturach organizacyjnych. On i trzej Jego zastępcy podjęli się zadania pilnując ładu organizacyjnego, natomiast drużynowi zastępowi wykonują swoje obowiązki, zadania kontynuując pracę wychowawczą z harcerkami i harcerzami tak jak przez resztę roku.
Część kadry obowiązkowo jest pełnoletnia i prawnie sprawuje pieczę oraz powinności. Niemniej też towarzyszą im, wprawiając się w harcerskie praktyki, nabierając doświadczenia młodzi, którym do tej pełnoletności trochę brakuje zaledwie. Dh kwatermistrz i dh kuchmistrz na przykład. Ale to wszak niejako normalne i w innych skatowych strukturach, a i tak było od … zawsze.
To co ujęło mnie niesamowicie, to jakby zza meandrów pamięci np. echo tekstów wypowiadanych głośno przed i na koniec posiłków.
Takie, które w innych formach jak mantry powtarzaliśmy jako zuchy, później harcerze a jeszcze później, po latach osiemdziesiątych, jako instruktorzy harcerstwa do swoich harcerzy, na swoich zimowiskach czy obozach. Tutaj obowiązkowo modlitwa, ale i ciepłe słowa druhów do druhen i odwrotnie.
![]() |
po zajęciach |
A ta potrzebuje współpracy wszystkich. I rodziców, i opiekunów, nauczycieli, drużynowych i (co jest niezwykle trudne w dzisiejszych czasach) także dorosłych w stosunku do młodych, młodziutkich osób.
To ostanie wymaga od nas wyważonych umiejętności nastawionych na skuteczność. Inaczej to się nie da, a tyko może odnieść skutek odwrotny.
Wszyscy zachowują się, zachowywali podobnie i tego samego i tej samej ogłady potrzebują. Dobrze, że jest taki obszar w wychowaniu trzymający zasady i uczący tych zasad, że są ludzie, którzy to czynią i którym się to chce! Ba … i potrafią!
![]() |
codzienność |
Dużo by pisać o pobycie tych młodych ludzi i tych nieco starszych. Fajnie, dla mnie, że miałem okazję poznać bliżej harcerki i harcerzy ZHR, przyjrzeć się ich pracy wychowawczej, porozmawiać z kadrą na ten temat, głównie z komendantem zgrupowania.
A drugiej strony przekonać się na własne oczy jak bardzo potrzebne jest malborskie schronisko.
![]() |
Kuchmistrz i owsianka rodem z Google |
![]() |
Kadra intensywnie opracowywała strategię |
![]() |
Zadaniowcy intensywnie przygotowywali przekąski śniadaniowo - kolacyjne |
![]() |
i kolejne zajęcia |
BANWI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz