czwartek, 12 lipca 2018

Granice jednak czynią różnice

Zakopać demony przeszłości?

.
Z pewnością tak. Pamiętać a i owszem. Wiedzieć, poznawać, na ile da się rzetelnie - fakty. Pogrzebać natomiast stereotypy i nie rozdrapywać zabliźniających się ran przeszłości. To, moim zdaniem, chyba dobry sposób, by nie popaść w różne narodowe histerie, nie budować doraźnie zastępczych płaszczyzn dla populizmu, stereotypów, ksenofobii. 


Nie „budować” przyczynków i przyczółków do rujnowania. I nie ważne czy „cali ci stamtąd” robią inaczej czasami. Bo jeśli my wychowamy  kolejne pokolenia z nienawiścią do innych nacji, to nie wróży nic dobrego. 

Czy żywicie nienawiść np. do Szwedów? 

„Szwedzki potop” minął, zginęli ludzie w imię imperialnych i  ambicjonalnych zakusów władców i im podległych w różny sposób poddanych, uwikłanych w meandry polityki tamtych czasów. 

Dziś o Potopie wie każdy Polak i Polka o kontekście i całokształcie historii (o ile jest to możliwe) tamtego czasu pewnie niewiele. Karmimy się stereotypami, które w różnych celach pojawiały się w naszej narodowej kulturze. 

Czasami do tego stopnia absurdu, że o mały włos w Sejmie RP, poprzedniej kadencji, nie uchwalono rocznicy bohaterskiej obrony Jasnej Góry. Nie pomogły protesty i wskazywanie opracowań historycznych przez samych Paulinów. Bo ani ona krwawa, ani kolubryny żadnej, ani obrazu „Czarnej Madonny” na miejscu tam nie było. No ale sprawcą zamieszania był głownie Sienkiewicz, jest na kogo zrzucić. 

Obraz jasnogórski był w tamtym czasie przechowywany w jednym z klasztorów Paulinów w okolicach Głogówka (obecnie woj. Opolskie), oblegający (głównie wojska narodowości polskiej podległe przysięgą Radziwiłłom) chodzili tłumnie do klasztoru na coniedzielne msze Św. Szwedów zginęło … dużo więcej niż Polaków. Bowiem liczba nieszczęśników sięgała prawie trzydziestki i to za sprawą "wybuchłej" w składzie amunicji. 

Polecam książki Andrzeja Zielińskiego, lub jeśli ktoś potrzebuje faktów – historyczne opracowania naukowe samych o.Paulinów.
  
Dlaczego ja o tym – a no, bo sądzę, że Szwedzi dziś w większości z nas nie budzą negatywnych skojarzeń. To dobry przykład na to jak czas pozwala zasklepiać się ranom i bliznom. 

A hołdowanie nieprawdzie i kłamstwom powoduje rodzenie mitów znaczących przyszłość pokoleniom. Jakoś w tym wszystkim „uciekło”, że wojska szwedzkie Karola Gustawa  złupiły co się dało i wiele narodowych pamiątek, dzieł sztuki, kultury wala się po szwedzkich muzeach i kolekcjach prywatnych tamże.  

No a teraz pomyślcie o … Ukraińcach i chociażby o Wołyniu

Oczywiście polityka Korony Polskiej czasów choćby okresu, które opisywał Sienkiewicz – niezbyt chlubnie wyglądała w tamtych czasach „złotej wolności”. "Mieliśmy" - hołdowaliśmy także non stop odmiennym kierunkom polityki "narodowej". Czym bardziej współcześnie – tym boleśniej.  Tak po obu stronach powstały animozje, które krwawią po dziś dzień.  Huta Pieniacka, rzeź wołyńska, etc. Dla strony polskiej Bandera i jego oddziały to zbrodniarze, dla wielu Ukraińców to bohaterowie. 

Grzebanie przy tym ciągle nie prowadzi do niczego dobrego. Trzeba wyjaśnić bez emocji, trzeba opisać bez emocji, trzeba przyjrzeć się faktom, statystykom (jakkolwiek to rozumianym jest przez czytających te słowa) i … zamknąć jak fakty minione. 
Bolące pewnie i świeże, zbyt świeże jeszcze, ale potrzebujące pogrzebu, by się otrząsnąć, dla przyszłości. „Nieustanna ekshumacja” tych historii, rozrywanie szat, pamiętliwość rodząca nienawiść … niczemu pokojowemu nie służy. 

Ukraińscy, tacy sami ludzie jak my 

Przypisujemy im cechy narodowe ale to kolejny mit, i Polacy są tacy sami. Ani lepsi, ani gorsi. Niemniej wystarczy jeden lub kilku nawiedzonych, nacjonalizmem przesiąkniętych, mających jakiś polityczny cel a zaraz zarażą się inni i ... nieszczęście gotowe. 

Jako dziecko z rodziny polskiej, wychowałem się też wśród Ukraińców wywiezionych w ramach akcji Wisła. Byli tam, gdzie mieszkałem w dzieciństwie i autochtoni Niemcy, byli Romowie, były spolszczone osoby pochodzenia żydowskiego.  Bywałem później na Ukrainie, spotykając pozostałych tam Polaków, spotykałem Polaków tutaj, którzy przezywali ogromne tragedie uciekając przed nacjonalistami UPA, aby przeżyć, etc. 

Składałem (DTP) książkę pełną wspomnień tragicznej historii rodziny Polskiej. Wspomnień, które ostatni pamiętający postanowił zachować dla swoich krewnych. Pewnie jej nigdy nie wydał. Ale cała historia pozostała i w moim sercu, "rzemieślnika DTP", przypadkowego, który tym się zajął. 

Poznawałem Ukraińców i Ukrainę. Obszar w którym ongiś wolni ludzie, tam urodzeni, czuli się wspólnotą, tożsamymi z wolnymi ludźmi w obszarze dzisiejszej Polski. Historia jest taka jak jej hołdujemy i kreujemy. Ta gdy oparta na mitach i nienawiści zła, podle zmieniająca serca zamyka bramy i nadzieje na mądrą, wspólną a dobrą przyszłość. 

Mamy wybór

Skorzystajmy z tych wyborów mądrze. Pamiętając, szanując ofiary i poświęcenie - rozumiejąc, że można złe i zło zmienić.  A w każdym bądź razie sprawić, by miało jak najmniejszą szansę powrotu kiedykolwiek.

Kiedyś miałem zaszczyt widzieć w Kołobrzegu dwóch staruszków. Było to spotkanie kombatantów, dwóch wrogich ongiś śmiertelnie - formacji wojskowych. 

Jeden z nich był pilotem drugi, cudem przeżył atak lotniczy broniących miasta w ostatnich dniach przed zdobyciem. Po ustaleniu faktów okazało się, że najprawdopodobniej ten na ziemi był narażony na ostrzał i bomby samolotu pilotowanego przez tego drugiego. Ten na ziemi, strzelał do nadlatujących samolotów ... z tego co miął pod ręką, z karabinu …

Stanęli wiele lat później naprzeciw siebie. Widziałem i obserwowałem. Wyciągnęli i podali sobie ręce … po czym, rozpłakali się i w starczym nieporadnym geście objęli. 

Stali tak i szlochali. Bez udawania, bez polityki, bez czegokolwiek fałszywego. Staliśmy (dziennikarze z lokalnych mediów)  z nimi, milczący, zadumani z refleksją o naszej ludzkiej naturze. 


Gdański IPN a właściwie jego Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa wysłało pismo do magistratu w Malborku z propozycją ustawienia eleganckiej tablicy upamiętniającej Rzeź Wołyńską. 

Zwracali się wcześniej z tym do Muzeum Zamkowego. Muzeum odmówiło. (Informacje przekazał Burmistrz Jan Tadeusz Wilk). Biuro zaproponowało, by postawić planszę przy ulicy Kościuszki, nieopodal Muzeum Miasta Malborka. Magistrat chce, jeśli już, postawić to nieopodal tablicy na murze malborskiej stacji kolejowej. Tablicy upamiętniającą przybycie pierwszych powojennych osadników z Wołynia. Ale to teren kolei. 

Tam gdzie wczoraj (tj. 11 lipca) uroczyście składano kwiaty honorując w ten sposób 75. Rocznicę Rzezi Wołyńskiej

W uzasadnieniu pisma IPN oddziału w Gdańsku do magistratu napisano; 


"Dokładne miejsce umieszczenia tablicy ustalilibyśmy wspólnie z Państwem. Proponujemy teren przy Muzeum Miasta Malborka na ul. Kościuszki.
Przedstawienie mieszkańcom Malborka i turystom historii tragicznej zbrodni ludobójstwa  dokonanej na Polakach na ziemiach południowo- wschodnich II RP jest szczególnie ważne wielu ocalałych Kresowian, mieszkańców Małopolski Wschodniej znalazło nowy dom w powojennym Malborku W Malborku rodzili się i żyją ich dzieci, wnukowie i prawnukowie".



Taaak, w Kołobrzegu turystyczny biznes oparł się głównie na gościach z Niemiec. Sanatoria i domy wczasowe nastawione są na starszych Niemców. 

Turyści ze Szwecji, choć z Koronami a mniej z Euro, też są w Polsce mile widziani. Ukraińcy jak my kiedyś do Berlina Zachodniego z masłem na handel, za pracą w „Reichu” wyjeżdżaliśmy tłumnie – tak sąsiedzi z południowego wschodu teraz do nas jeżdżą. 

Wielu Polaków traktuje ich jak … „gorszego sortu” siłę roboczą. Tak jak nas kiedyś, jeszcze niedawno  traktowano i chyba traktuje nadal „na zachodzie”.
  
Hm, hipokryzja to, czy jakieś wybiórcze myślenie historyczno – biznesowe?! Trudno chyba przy takiej polityce myśleć o prawdziwych, szczerych przyjaciołach. 

Granice jednak czynią różnice. Zwłaszcza te myślowe, wynikające z nacjonalistycznych, "interesownych postaw". A czy my się uważamy za naród hipokrytów?! 
ABAH

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz