sobota, 4 listopada 2017

Pokłosie spotkania - refleksje

Tylko razem!

.
Wczorajsze spotkanie w ramach Malborskiego Forum Pomocowego mogło utwierdzić jak wiele problemów jest do rozwiązywania w naszym mieście i konia z rzędem temu, kto to potrafi je w pojedynkę ogarnąć. Stop! 


Z całą pewnością można było z treści spotkania, oraz tak na logikę wywnioskować  również, że nikt sobie nie da rady samodzielnie i ... nie ogarnie.  Żadna instytucja, żaden kościół, żadna administracja, żaden obywatel przepełniony dobrą wolą i chęciami czy gromada wspaniałych wolontariuszy.  Tylko współpraca. 

Ta współpraca, by mówić o skutecznej pomocy, nie może być gołosłowna, opierać się na papierach li tylko (podpisane umowy o współpracy międzyinstytucjonalnej, czy protokoły zebrań przedstawicieli administracji, instytucji pomocowych, policji, itp.)


W papierach najczęściej wszystko gra i jest poukładane, gorzej gdy te założenia, wymyślone  „procedury” zderzą się z rzeczywistością. Czym innym  innego jest wymyślać, a czym innym  być pragmatycznym i naprawdę skutecznym w pomaganiu.  

Pierwszy grzech główny instytucjonalny to przekonanie, że nasiadówy, zebrania i wynikające z nich protokoły i domówienia pomogą rozwiązać problemy lokalnie. Są wszak oparte na przepisach prawa, ustawach, etc. Ale to nie przepisy czy ustawy pomagają one wytaczają ramy co wolno a co nie – i wymyślane są przy biurkach biur ustawodawców. 


Życie jest zgoła inną przestrzenią niż beletrystyka pomysłów instytucji. Żywym przykładem są MOPSy czy GOPSy – tu ukłon dla przedstawicielki MOPSu w Malborku, która była na spotkaniu i przysłuchiwała się różnym zjawiskom, różnym punktom widzenia. Przykład Jej instytucji jest jak najbardziej adekwatny. Z jednej strony procedury, przepisy, szkolenia i pierwsza linia frontu konfrontacji z życiem. 

A z drugiej – przekonanie własne o słuszności. Często  zapewne podparte dysonansem, rozterkami – nie zazdroszczę i chylę czoło przed odwagą.  Społeczności lokalne są tak zróżnicowane, że trzeba nie lada empatycznych zdolności, by właściwie ocenić formę potrzeb i pomocy. Potrzeba też wiedzy, umiejętności i profesjonalizmu.  


Nie jest to możliwe bez współpracy między instytucjonalnej. I tak się dzieje – np. z policją, stowarzyszeniami i administracją.  Kłopot natomiast w tym, że ludzie w środowisku są jacy są. Jedni będą, pisząc kolokwialnie cokolwiek to znaczy „walić„ w rogi wszystkie instytucje. W oparciu o nabytą wiedzę o przepisach, rościć ponad przyzwoitość  bo „że się należy”. inni potrzebować pomocy a nie wiedzieć jak, co i gdzie wstydząc  się swojej sytuacji życiowej w jakiej się znaleźli. To tylko dwa przykłady skrajności nie pisząc co jest między nimi. 


Dopóki nie było ustawy o ochronie danych osobowych – w pomaganiu mogło uczestniczyć więcej instytucji, grup, kościołów współpracując ze wspomnianymi – i takie połączenie było bardziej pragmatyczne i skuteczne w pomocy potrzebującym. Sprawdzone – jeśli chcielibyście sprawdzić – prosimy przeczytać w blogu m.in. o Programie DELTA, który realizowany był na prawobrzeżu Szczecina w końcówce lat 90 ubiegłego wieku. Miałem ten zaszczyt, by go realizować i koordynować.  


Dlatego o nim piszę, bowiem chyba jego realizacja i pragmatyzm efektów naznaczyły moje myślenie  po dziś dzień. Stąd pewnie idea Malborskiego Forum Pomocowego. 

Wracając bowiem do głównego nurtu tematu – samemu nie da się być skutecznym. Ale nie o taką instytucjonalną współpracę li tylko chodzi. Przy tym wspólnym myśleniu o pomyślności w działaniach i skuteczności  środowiska jako całości potrzeba współpracy wszystkich. 


Od ludzi dobrej woli, poprzez wspólnoty społeczności kościołów różnych denominacji (użyję skrótu proszę wybaczyć – nie tylko katolików i protestantów), poprzez wspomniane instytucje, dodatkowo stowarzyszenia i takie instytucje, które w swoich statutach mają formułę niesienia pomocy, przez gros wolontariuszy wszelkich struktur i wolontariatu wszelkiego (o tych rodzajach  mówi często w swoich audycjach, wywiadach  Radia Malbork - Beata Rychcik -  orędowniczka  CSR (odpowiedzialność przedsiębiorstw za ich wpływ na społeczeństwo). 


Potrzeba tej współpracy i równego traktowania grup pomocowych np. takich jak  bardzo duża grupa facebookowa  wczoraj na Forum reprezentowana bardzo licznie ... PO MOCNA DŁOŃ POGADUCHY ... . Potrzebne jest współdziałanie wszystkich bez wyjątku i przetargów kto ważniejszy. Wtedy jest szansa na pragmatykę działań i skutecznego polepszania komfortu życia mieszkańców Malborka. Czyli nas wszystkich i tych bogatych i tych, którzy mają mniej, lub bardzo dużo mniej. 

Niestety tu wyłania się drugi malborkowy grzech główny lokalnej pomocy  -  przerost ambicji ponad wszystko, pycha i garnięcie pod siebie przy szczytnych napisach na swoich statutowych sztandarach.  
Stygmatyzowane chęcią zarobku na wszystkim jak leci. Chore są na to niestety stowarzyszenia i twory wynikłe z projektów. 

Niczym wilki w owczych skórach cześć organizacji i ludzie stojący za projektowymi tworami udają, że są dla dobra ludzkości albo chociażby lokalnej społeczności  to w oczach mają przede wszystkim chęć zarobku własnego, i bycia ważnymi wśród ważniejszych. Bowiem ambicje i  zarobek na wszelkich projektach, stał się już tak modny, że tak naprawdę w wielu wypadkach cel  jakiemu te projekty miały służyć stał się marginalny. 
Zniknął wraz tymi którym miał służyć w praktyce, bo w teorii na papierze wniosku projektu jeszcze istniejącymi beneficjentami. Beneficjentami, którzy stali się pretekstem li tylko do robienia kariery, pieniędzy, schodami do realizacji innych  mało społecznych celów.  Niestety takich w Malborku również znajdziemy. To nie jest usprawiedliwienie że w innych częściach Pomorskiego, Polski również. To bardzo niebezpieczny trend. 

Jeśli dalej mówić o grzechach głównych pragmatycznej pomocy w Malborku, to z całą pewnością nie wolno zapominać o traktowaniu siebie nawzajem jako konkurencji. To widać po organizacjach pozarządowych zwłaszcza. Miasto ma ograniczone zasoby budżetu w tym względzie, a na pewno Rada Miasta jest niezbyt skora by obdarowywać je środkami jak leci, wszak musi utrzymać swymi często partykularnymi (choć to złe słowo tutaj i nieco krzywdzące)  decyzjami szereg instytucji i tworów. I to kosztownych tworów. Stąd niechęć oddawania środków w ręce stowarzyszeń, organizacji które tą samą prace mogłyby wykonać taniej, sprawniej i mądrzej a równie profesjonalnie. Niestety urzędnicy często mówią że tylko oni mają wiedzę, kwalifikacje, certyfikaty, i spełniają wszelkie wymogi, rekomendacje, itp. Guzik prawda. 

Ale to nie temat na teraz. Wracając do wzajemnej konkurencji. Kiedy korytko jest małe dopchać się do niego czasami potrzeba łokciami. Stąd nie ma mowy o współpracy bo ktoś ukradnie pomysł, ktoś zawłaszczy, ktoś się wepcha  i nie będzie mowy że to my ale kto inny kasę i splendor weźmie. Dopóki będzie taki stan i warunki jemu sprzyjające trudno jest mówić o wzajemnej współpracy miedzy organizacjami. stowarzyszeniami. 

Tu bardzo ważną rolę ma do spełnienia z pozoru niewiele mogąca prawnie Malborska Rada Organizacji  Pozarządowych. Bowiem nie pomogą w tym; i ustawowa Malborska Rada Działalności Pożytku Publicznego (MRDPP), ani wszelkie  zespoły inicjatywno – doradcze (które z racji swej nawet nazwy są .. doradcze, opiniotwórcze podobnie jak MRDPP). Trudno przeciwdziałać zjawisku konkurencyjności kiedy życie dyktuje twarde warunki naturalnego doboru. 


Przetrwa tylko najsilniejszy, dopychający się w „aureoli anielskiej majestacie dobra ludzkości” jako społecznik (stowarzyszenie & organizacja) do korytka nieco małego. Potworzyły się niebezpieczne watahy współpracujących i przenikających członkami stowarzyszeń chcących zagarnąć społecznikowskie granty w środowisku. Niestety. 
Czasem nawet trudno to zauważyć, ale gdy się przypatrzy kto z imienia i nazwiska gdzie jest … i co twierdzi że reprezentuje!? Wtedy mogą aż oczy zaboleć. Niestety za rok wybory do samorządów. 
Można byłoby tak wymieniać i analizować więcej przeszkód. Lecz nie chciałbym i tak długiego dictum tu tworzyć. Konkluzja która ma się tu jawić, to taka że samemu się nie da nikomu ogarnąć zjawisk wzajemnej pomocy. Żadnej instytucji nawet nie wiem jak bogatej w środki i możliwości. Potrzeba tu współdziałania wszystkich trybików i trybów środowiska Malborka.  Realnych chęci a nie „deklaratywnych deklaracji” współpracy i działań na rzecz mieszkańców. Że trzeba się też przyglądnąć motywom działań różnych instytucji, stowarzyszeń i związków Pokazywanie powiazań i niebezpieczeństw. Tu potrzeba transparentności. A tego trudno się nauczyć i jeszcze trudnej realizować. Czasami wszyscy wiedzą a nikt nie odważy się powiedzieć. 


Wczorajsze forum dało w moim przekonaniu, że wielu ludzi wspaniałych jest w Malborku, potrzeba tylko takiego bodźca by mówili głośno, i realizowali czasem to co wydaje się nie do zrealizowania. Jeśli będziemy funkcjonować wszyscy (mieszkańcy Miasta) jak zdrowa rodzina, Malbork traktując jak rodzinny dom, albo mieszkanie chociażby. To mamy szansę by się nam tu wszystkim żyło lepiej i nie jest to utopia.

A Państwo co o tym sądzicie? Jak zwykle czekam na e-maile, komentarze (z podpisami z imienia i nazwiska  oczywiście a nie  zza węgła ), propozycje, opinie. gazeta-obywatelska@wp.pl 


Dziękując wszystkim za wczorajsze uczestnictwo 
Krzysztof Hajbowicz


Dziękuję także Wszystkim Współorganizatorom, Przyjaciołom  - dzięki, którym mogło dojść spotkanie do skutku. Zarówno członkom stowarzyszenia Malborskie Forum Pomocowe, jak i osobom zaprzyjaźnionym, wspierającym, wspólnie organizującym wspólne przedsięwzięcia. Chapeau bas przed Waszym zaangażowaniem i chęcią, że Wam się chce i macie zapał. Tego sądzę "Miasto jako organizm" od nas potrzebuje i tym możemy poprzez swoja parce, aktywność  służyć naszym sąsiadom, współobywatelom w przeróżnej postaci. Tak jak to wczoraj uczyniliście, i czynicie na co dzień.

















fot. Stanisław Ptak oraz BANWI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz