piątek, 4 maja 2018

Cała "reszta" długiego weekendu i miesiąca

Maj, książki, rocznice i bieg rodzinny z myślą o małej Hani

.
I nadszedł koniec uroczyście patriotycznego świętowania, jeszcze  tylko przed nami symbolika dat zakończenia II wojny światowej i tak poniekąd wyczerpałby się zasób państwowych uroczystości na maj. 

Na szczęście nie zakończył się dla co poniektórych „dłuuugi” weekend. Chociaż nie zachwycają zimne powiewy wiatru, to wszakże słońce, zieleń i tysiące „mleczaków” kwitnących robią swoje. Jest cudownie, chce się żyć, i cieszyć tym życiem. No może nie wszystkim nam, ale chociażby większości. 

Jedni grillują, 

zakrapiając ostro ku przerażeniu własnych podrobów, inni delektują się m.in. wyjazdami, wycieczkami lub spędzaniem czasu na łonie rodziny, natury oczywiście. Czasami nie zawsze wiedząc co ze sobą zrobić … tyle tego wolnego! A tu nagle taki urlop. Natura niewolnika, natura wykonywania permanentnej pracy typowego Łyska z pokładu Idy nie przyzwyczajonych nas stawia w niecodziennej sytuacji. A jak już przyzwyczai nieco, w poniedziałek brutalnie wyśle do urobku – jak zwykle. 

A propos Łyska, część starszego pokolenia pamięta pewnie, wszak to była szkolna lektura. Więc smutnawe dzieje bez happy endu pewnie przyswojone. 

Książka Gustawa Morcinka 

mówi refleksyjnie o ciężkiej doli i wyzysku. Choć ówcześni pomysłodawcy kanonu lektur pewnie mieli skrajnie odmienne intencje od dzisiejszych „słusznych”, „prawomyślnych” kierunków społecznego myślenia to z cała pewnością dali możliwość tą opowieścią byśmy mogli się pochylić nad losem, nie tylko swoim a i przede wszystkim konia, który tyrał jak koń.  

Ta symbolika jeśli kto lubi się bawić w wyszukiwania symbolik nie była skomplikowana. „Mówiła” proste prawdy i smutne. Także te, o dobrych chęciach, i o tym, że czas mija, i o tym - że jest w naszym (i nie tylko naszym) życiu czas na to … i na tamto, i że przegapiać tego czasu nie warto. Opowieść dobitnie uświadamia, że na niektóre rzeczy bywa za późno, a dobre intencje oraz chęci nie są w stanie pomóc. Mimo smutno łzawego zakończenia  książka udowadniać się stara, że dzięki dobrym ludziom nasz świat nigdy nie zginie.

Ot taka sobie symbolika książki, chyba, że ktoś miał innego nauczyciela polonistę  lub nie ma pojęcia gdzie leży Śląsk i kto to jest górnik, koń i wyzysk, trud, etc.

Meritum 

Tym oto sposobem przechodzimy do meritum sprawy. Za moich lat młodości maj był w nomenklaturze "społecznego uporządkowania" tamtych czasów – traktowany jako miesiąc poświęcony książce. Wszak ten biedny maj, to ma jeszcze i w zanadrzu np. strażaków, świętego Floriana – czyli dzisiaj  (wszystkiego najlepszego Ochotnikom oraz zawodowcom strażakom poświęcających się służbie.  

Malborska straż pożarna będzie świętowała 18 maja. Niesie też symbolikę zakończenia II wojny światowej, ponurej karty ludzkich zachowań XX wieku – zrodzonych z braku tolerancji, politykierstwa i nacjonalizmu miedzy innymi. 

Maj w swojej radości życia 

niesie także wiele innych wydarzeń. Polecamy szczególną uwagę Państwa zwrócić na 


12 maja, na bieg rodzinny -  imprezę charytatywną na rzecz Hani


udostępnione za zgodą rodziny
Hania ma 6 lat obecnie przebywa  w szpitalu w Klinice pediatrii i hematologii i onkologii UCK w Gdańsku. Hania choruje na ostrą białaczkę limfoblastyczną. Bieg organizuje nieformalna grupa pomocowa ‎MALBORK SPRZEDAM ODDAM ZAMIENIĘ ... PO MOCNA DŁOŃ POGADUCHY ... oraz stowarzyszenie Malborskie Forum  Pomocowe (MFP), do którego wiele osób z tej grupy należy. 

Zachęcamy Państwa do kontaktu z głównodowodzącą w tym przedsięwzięciu i pomysłodawczynią biegu i imprezy charytatywnej Marią Skalana Czeszejko – e-mail czaban.adrian@wp.pl  tel. 514 236 696, oraz współorganizatorkami m.in. Wiolettą Murawska, Aleksandrą i Leszkiem Kudzma, i wielu innymi których, mea culpa, pewnie nie wymieniłem. Pomagają i inni - https://zrzutka.pl/mzc3bd 

W biegu 12 maja weźmie udział  jak zadeklarował podczas spotkania z organizatorami Marek Charzewski, burmistrz Malborka. Oraz wiele innych osób ze szczerym sercem i chęcią pomocy małej Hani i Jej Rodzinie. 


Od lewej Marek Charzewski, burmistrz, w środku Maria Skalany Czeszejko MFP,
 z prawej Wioletta Murawska MFP
Tak oto od refleksji nad miesiącem do imprezy charytatywnej. Bojąc się że  w tym wszystkim ucieknie to, co było inspiracją do napisania powyższego – a więc ... książki. One to zawsze towarzyszyły nam w życiu. 

Coraz częściej wypierane przez elektronikę i brak czasu, to jednak póki co, stanowią w dużym stopniu o naszej wrażliwości, rozumieniu otaczającego nas świata i innych ludzi.  

Więc Kochani Państwo czytajcie jeśli tylko możecie, znajdziecie na to czasu chwilkę – bo warto. Książki sprawiają że jesteśmy lepsi, chociaż w jakimś kawałeczku. Wrażliwsi i otwarci na innych. One pomagają zrozumieć nam nie tylko wspomniane uniwersum, jego współmieszkańców ale przede wszystkim - nas samych, samych siebie.

Życząc Wam, Szanowni Państwo, całej reszty długiego weekendu polecam zapach kartek lektury, spokoju i relaksu.
BANWI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz