poniedziałek, 16 stycznia 2023

Takie refleksyjne ...

Bogactwo którego nie dostrzegamy

.

Pragnąłbym mieć, posiadać delikatne filigranowe poczucia cieplutkie, miłe i dobre. Takie co dają się przytulić, otulić i są bezwarunkowo. Na każdą porę i na każdy czas. Lecz wiem co one się nie rodzą same z siebie i nikt ich nie rozdaje. 

Nie rodzą się same z siebie, nie rozdaje ich nikt, bo to tylko i aż - nasze wewnętrzne zawołania!
Ani dobre, ani lepsze, ani złe. Takie co ma każdy. 

    https://pixabay.com/pl/photos/emotikony-%c5%bc%c3%b3%c5%82ty-zabawa-przyjemno%c5%9b%c4%87-1731855/

Chociaż, czasem, próbujemy ich nie dostrzegać! Próbujemy sobie wmówić, co mamy tylko te, których pragniemy. A resztę, choć potrzebna – pozostawiamy osieroconymi, niechcianymi ... jakby ich nie było. Ale one się pojawiają w nas i bywają.  Czy chcemy, czy nie. Czy nam się to podoba, czy też nie.

Dlaczego tak się w nas dzieje?

Taką mamy konstrukcję a one stanowią o naszym istnieniu, przetrwaniu. Najlepiej gdy mamy do wszystkich z  nich, jakiekolwiek się rodzą – dostęp. I potrafimy je prawidłowo rozpoznać.  Chociaż to akurat potrafi każde z nas intuicyjnie ale kłopot jest niekiedy, a raczej często z … werbalizacją, nazywaniem. 

Wtedy jakże często kłamiemy (świadomie lub nie).   

Niestety najczęściej też zaprzeczamy, że się w nas nie pojawiają te, których nie lubimy.  Jakbyśmy byli tak uwarunkowani, by oszukiwać siebie samych.  To warunkowanie zaś nie pochodzi z zewnątrz! Nikt nam tego nie podarował – to wyrasta w nas i z nas samych.  Kłopot w tym, że wszystko potrafimy „wymyślić”, byle tylko nie prawdy… co tak jest i stanowi to o naszym funkcjonowaniu … czy nam się to podoba czy też nie.

Wszystkie uczucia, emocje, stany emocjonalne – są naszym dobrodziejstwem. Bowiem to są bardzo ważne sygnały! Kolokwialnie pisząc, sygnały naszego organizmu o naszych potrzebach.  Dlatego tak ważnym jest świadomy dostęp do nich, byśmy umieli prawidłowo i dojrzale je  odczytywać. Cóż często do tego ... nie dorastamy. 

I jak małe dzieci zaprzeczamy tym sygnałom.
Pół biedy, „jak potem pieluchy są tylko zasikane” czy oś jeszcze. 

Ale gdy zaprzeczamy lub nie chcemy dostrzec w późniejszych latach naszych uczuć, emocji i nie umiemy z nimi praktycznie – zdrowo sobie radzić. Bardzo często tragicznie tracimy wszystko. Radości, kreatywności i chcenie, bliskich, dalszych, przyjaźnie, spokój, pracę, rozwój (itp. itd.), a w końcu ocieramy się nawet o śmierć jeśli tylko (mając szczęście) nieodwracalnym niedomaganiem całego organizmu. 

To najczęściej nie dając sobie rady ze swoimi uczuciami, niedoborami, brakami realnymi – sięgamy po alkohol, narkotyki inne rzeczy, które złudnie nam to wszystko przykrywają. Przykrywają do czasu a potem jak bezduszny, bezlitosny lichwiarz zabierają zrazu powoli a potem bezwzględnie i nieuchronnie wszystko. Gdzie dla wielu wydaje się, co śmierć ich od tego uwolni. 

Ich może tak, nie wiem. Ale na pewno nie tych, którym na Tobie zależy, tych - którzy pozostają, których zostawisz chociaż Ciebie potrzebują. No a poza tym zabierasz sobie szansę w przekonaniu, jakże złudnym, bo  w chorym widzie wymyślonym co nie będziesz się bał, nie będzie bolało, nie będzie nic. Zrobisz tak jak w terrorystycznym wybuchu. 

Pomnożysz tragedie, nieszczęścia i wszystko czego sam byś nie chciał lub nie chciała- aby tobie się przydarzyło. Zostawisz wyrwę.  A świat będzie istniał dalej … i będzie istniał ból tych których Twa śmierć rozszarpie  nawet jakby się Tobie wydawało, żeś samotna /samotny jak palec. 

Nie czyńmy tedy gwałtu na wszystkim co nas otacza, tylko dlatego, bo nie zauważamy! 

Nie chcemy przyjąć do wiadomości tego, że każde z nas czuje, że warto mieć dostęp do swoich uczuć, emocji, stanów emocjonalnych – które warto znać i umieć nazwać.  Bo to sygnały z naszego organizmu - co potrzebujemy, czego się boimy, co pragniemy a czego nienawidzimy, itp. 

Wtedy możemy konstruktywnie (nie za pomocą na przykład flaszki rozcieńczonego C₂H₆O) poradzić sobie ze wstydem, poczuciem winy, lękiem, strachem, brakiem miłości, odwagi, złości, brakiem lub nadmiarem tego co nas przerasta, etc.

Bo każdy człowiek tak ma i każdy ssak, i każde inne zwierzę. 

To płaszczyzna, która jest współistotna dla wielu stworzeń, roślin, zwierząt. Czy dręczonego psa, kota, wyciągniętą "na wędkę" rybę, zabijanego karpia. Czy jałówkę, wieprzka, ułamaną gałąź, posypaną RANDAPEM trawę.   Czyś ateistą, chrześcijaninem, buddystą, czyś „wyznania mojżeszowego”. Czyś Szyitą i Sunnitą lubo innej denominacji. Itp.

Wszyscy tak mamy! 

Choć nie wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę i wierzymy różnym kłamstwom, przekonaniom trwającym od wieków a pochodzącym z niewiedzy lub czasem jeno z głupoty. 

Może warto na siebie spojrzeć inaczej?! Bowiem sądzę, jestem przekonany co żaden Bóg, żaden przejaw Transcendencji, Los, Opatrzność nie pragnąłby - aby Jego wyznawcy czy zwolennicy-  byli głupcami. 

Może tylko nie zawsze umiemy prawidłowo spoglądać?! No i po prostu być dobrymi hmm, np. dla innych stworzeń, siebie i mądrze wspólnie wespół w zespól budować przyszłość. 

Z pokorą i poważaniem

Wasz Szanowni Czytający
Krzysztof Hajbowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz