wtorek, 13 listopada 2018

Jak pomóc mądrze i skutecznie bliskiej osobie uzależnionej

I nie wpaść w pajęczynę niemożności 

Krzysztof Hajbowicz

Mam dwójkę znajomych, jedno z nich jest uzależnione, drugie chce pomóc uzależnionemu z całego serca i duszy. Nie odpuszcza, ale coraz bardziej brnie w bezsilność swoich pomysłów i działań. 

Ręce opadają 

Choćby nie wiem jakbyśmy chcieli, modlili o to, myśleli po nocach, kontrolowali zachowania i wysłuchiwali kolejne tysiąc sześćset siedemdziesiąte siódme obietnice uzależnionej osoby – co to;
Już nie będzie ona piła, że to wszystko przez brak pracy, że to wszystko przez nadmiar pracy, że to przez szefa, szefową, teściową lub teścia, że winna jest polityka, że czuje się niekochany(na), że siostra wyjechała za granicę, ze brat kupił wiertarkę, że starać się będzie wszystko naprawić "jak Boga kocha …"!

I … mówi prawdę! Bowiem w nią świecie wierzy, niestety. Nie widzi, co tak naprawdę leży najczęściej, u przyczyn wszelkiego nieszczęścia – własne uzależnienie. 


https://myloview.pl/f
ototapeta-sylwetka-rysunek-czlowieka-w-pajeczynie-nr-7D07FE
Osoba uzależniona jest jak mucha oblepiona pajęczyną

Czym więcej bezsensownych ruchów, tym gorzej. Oblepia się i coraz bardziej zatraca. Potem przydreptuje niewidzialny pająk i wysysa to, co do życia przypisane, pozostawiając same nieszczęścia, tragedie a w końcu wysysa i samo życie. 

Nie wiem jak bardzo chcielibyśmy pomóc, to samymi prośbami, dobrymi radami, chęciami naszymi, groźbami „w imię dobra”, przekupstwem, litością, powoływaniem się na Boga, teściową, dzieci – nic nie zwojujemy. Nie mamy takiej mocy.

To leży po stronie osoby uzależnionej. To ta osoba „musi”, by cokolwiek zrobić w zahamowaniu swojej destrukcji. Aby ją w ogóle zauważyć (tą destrukcję) dokonać rewolucji w swoim sposobie postrzegania. 

Mechanizmy 

Każdy z nas jest tak skonstruowany, że;  i kłamie, że i zaprzecza, że i się złości, i oczekuje ciepła, i musi przejść proces żalu po stracie, żeby wybaczyć komuś (dla własnego dobra). Etc. Etc. … Tego jest bardzo wiele.

Tak jesteśmy psychicznie zbudowani, taki nasz "człowieczy urok". Czy to katolika, czy buddysty, czy islamisty, itp. Religia nie ma tu nic do rzeczy, nie ma wiele z tym wspólnego … chociaż wiele może pomóc w motywacji. 

To wspomniane kłamstwo, zaprzeczanie, racjonalizacje (wszelkie np. ponieważ …., że , bo …) i tak dalej to „zwykłe” chociaż ukrywane przez nas przed innymi, mechanizmy obronne naszej konstrukcji psychicznej (ogólnie rzecz biorąc i nie wdając się w szczegóły). Jeśli więc ktoś Wam wmawia, że się w ogóle nie złości nigdy, że nie kłamie, i tak dalej … no to kłamie!

Te mechanizmy mają za zadanie ochronę, jak wspomniałem naszej konstrukcji psychicznej, niezwykle skomplikowanej. Stąd chociażby wypiera nam z głowy, np. czasem to, co traumatycznego przeżyliśmy w dzieciństwie. Ale i czasem to , co całkiem niedawno. Stąd zachowujemy się tak czasami, jakbyśmy realizowali nie swój scenariusz życia, wpadając w jakieś wytłoczone koleiny. 


Np. młode dziewczę patrzące na tragedię własnego taty, czynnego alkoholika  i doświadczające tego w różny sposób – postanawia za młodu, dziecięciem będąc jeszcze, że „w życiu za alkoholika nie wyjdzie jako dorosła kobieta”. 

W rezultacie, po latach, znajduje swojego „księcia z bajki” co to on nie pije, nie pali i grzeczny taki jest w sam raz. Po kilku latach jej wymarzony pije, czasem pali, czasem bije – a ona bidulka zastanawia się jak to ją los pokarał. Nie musi tak być, aczkolwiek często jest.

Rzadko odkrywa, że to zadziałały mechanizmy naszej psychiki, pewne wzorce, przyzwyczajenia wyniesione z dzieciństwa. Oczywiście jest na to panaceum, ale ona nie zdawała sobie sprawy, i z groźby, i konsekwencji ignorowania zjawisk. Wszak tych, które funkcjonują czy nam się podoba - czy też nie. Coś tak jak prawa fizyczne. Na przykład prawo ciążenia. Jeżeli coś podrzucimy, tu na ziemi, to nie wiem jakbyśmy chcieli, by latało, tylko poprzez samo podrzucenie – no to nie będzie i … spadnie.  

Często sobie nie zdajemy sprawy z różnych prostych rzeczy

Nikt tego nas nie uczy ... lub uczy co prawda - ale wciskając multum fałszywych stereotypów, mitów i nieprawd. Karmieni jesteśmy tym od dziecka. Nikt też tego nie robi sądzę celowo i złośliwie.  To wynika z naszej kultury, wiedzy (na tu i teraz) i postrzegania. Z naszych przyzwyczajeń, przekonań od innych (nam się często wydaje autorytetów, etc.). To niezwykle skomplikowane. Ale jest na to sposób – pogłębianie i poszukiwanie wiedzy, rzetelnej – nie mitów. A to już nieco trudniejsze, chociaż możliwe. 

Wracając do mechanizmów uzależnienia. One są bardzo ciekawe, choć smutne i mało zabawne (choć się z nich śmiejemy np. „Panie władzo ja tylko jedno piwko” mówi osoba z dwoma promilami we krwi. „Kochanie ja piłem bo musiałem a mamusia się nie wtrąca …” Każda okazja jest „usprawiedliwiona” utrata, zysk, przyjazd, bo inni tez to robili, etc.).

Czasem sobie tłumaczymy, że wszystkiemu winna jest … słaba wola naszej bliskiej osoby.  Na tym się opierając - tłumaczymy sobie wszystkie nieszczęścia nasze i tej bliskiej, często uzależnionej osoby. To nie jest tak. Silna wola …. 
Cóż napiszę coś nieterapeutycznego  - ale w zupełności pozwoli zrozumieć ten mechanizm „silnej lub słabej woli”;. Pomyślcie ile ma wpływu silna wola przy silnym rozwolnieniu?!

Alkoholizm jest – czy się komu podoba czy też nie, konsekwencją używania alkoholu. 
xx

Dla jednego jest to okres dłuższy, inny uzależnia się szybciej. Alkohol w naszej kulturze „pomaga” w funkcjonowaniu. I pomaga skutecznie np. na odwagę, na śmiałość, na "czarną rozpacz", na radość, na wszystko …

Ta skuteczność wynika  z przykrywania tymczasowego naszych niedoborów,  nieumiejętności i braków. Często nieuświadamianych. 

Gdy już tak się „przyzwyczaimy” – że pomaga, to trudno z tym wsparciem się rozstać. Chociaż czasami zaczynamy już dostrzegać sami, że "coś nie tak".

Czasem pozostaje tylko przekonanie potrzeby wsparcia i "chęć" - by ono pomogło. Często cena jaką płacimy, za to przyzwyczajenie i ułudne wsparcie naszych niedoborów – to proces uzależnienia.  Uzależniamy się od wielu rzeczy, mikstur, zachowań, etc. 

Zdejmijcie buty i spróbujcie biegać po nieznanym trawniku – zobaczycie jak wielu z Was "wyhamuje" natychmiast. Uzależniamy się i nie zauważamy - bo nie szkodzi lub w minimalnym stopniu przeszkadza konsekwencjami. Alkohol niestety i inne używki zmieniające świadomość – po jakimś czasie zabierają ogromnie więcej niż dawały ongiś. 

Co najgorsze, wspominane mechanizmy obronne chroniące naszą konstrukcję psychiczną, chronią … w pewnym sensie chorobę, uzależnienie – pisząc trywialnie i uogólniając. 

To skomplikowany proces. Dość, że napiszę, że aby „przebić” się do świadomości zagrożenia i pojęcia uzależnienia od alkoholu (ale tak jest też z narkotykami, czy wszelkimi środkami psychoaktywnymi zmieniającymi świadomość) to trzeba „rozbroić mechanizmy uzależnień” uzależnionej osoby.

Ale nie wiem jak bardzo byśmy chcieli ... to my możemy jedynie chcieć … 

to po stronie osoby uzależnionej jedynie jest możliwość praktycznego ich rozbrojenia, uratowania siebie i przy okazji wszystkich, którzy są w jakiś sposób uwikłani i „współuzależnieni” w relacjach (z nim, nią - z tą osobą uzależnioną).

W rozbrajaniu „mechanizmów obronnych choroby” możemy jedynie pomóc dobrą i skuteczną motywacją, racjonalnymi relacjami (czasem to boli mocno i jest trudne). To osoba uzależniona ponosi konsekwencje swojego picia, brania. 

Ty jeśli chcesz pomóc nie pomagaj ukrywać i łagodzić skutków.
To taka twarda miłość, ale skuteczniejszej drogi, by osoba  podjęła pracę nad sobą, rozpoczęła leczenie i rozpoczęła rozbrajanie własnych mechanizmów uzależnienia – uwalnianie się z sieci pajęczego, zniewalającego uzależnienia – nie ma.

Wiśta wio – łatwo powiedzieć. Ale jak zrobić?! O tym w następnym odcinku. 


W sposób "do strawienia" postarał się przedstawić Państwu
Krzysztof Hajbowicz


Krzysztof Hajbowicz - m.in bloger, dziennikarz, publicysta, popularyzator zajmujący się obszarem działań w zakresie edukacji przeciwdziałania wykluczeniom społecznym. Ongiś wydawca, redaktor,  twórca branżowych miesięczników dotyczących profilaktyki i leczenia uzależnień m.in. LUMEN, Dromader. Od wielu lat zajmujący się zawodowo między innymi problematyką profilaktyki, terapii uzależnień, infrastrukturą „AfterCare” i działaniami w tym zakresie.  Twórca Malborskiego Forum Pomocowego i spotkań integracyjnych różnorodnych środowisk (ludzi organizacji, stowarzyszeń, instytucji, wyznań) w tym obszarze.
Profilaktyk, zarazem z zawodowej  praktyki również  twórca autorskich programów i projektów  psychoprofilaktycznych, terapeuta - instruktor terapii uzależnień. M.in absolwent warszawskiego Centralnego Ośrodka Metodyki i Upowszechniania Kultury Dorosłych. Warszawskich; Studium Pomocy Psychologicznej, Studium Terapii Uzależnień oraz Szczecińskiego Studium Socjoterapii oddziału ETOH.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz