czwartek, 13 sierpnia 2020

Jacy jesteśmy?

Refleksje mieszkańca habitatu Malborka

Czy wystarczy lustro i wyobrażenie, poczucie świadomości?

Nie wiem, coraz bardziej nie wiem. Czym więcej i dłużnej żyję – coraz więcej mam wątpliwości. To co nazywałem poczuciem tożsamości nagle okazało się opakowaniem myśli o własnym jestestwie. Psychologia do kosza? 

Czym człek młodszy tym nasączony przekonaniem własnym, odkryciami, które okazują się już dawno otwartymi drzwiami. Chociaż nie zdajemy sobie z tego wówczas sprawy – wywalamy barkami te przejścia samodzielnie, dumni z faktu i z siebie, że je odkrywamy to … co wszyscy już wiedzą lub wiedzieć powinni.

Czym starszy ... ma coraz więcej wątpliwości ale ... Często dla „świętego spokoju”, mości sobie w przestrzeni społecznej takie "gniazdowanie" jak umie, czy jak mu się uda, na ile sprzyja los a on umie to wykorzystać. 












Kiedy coś nie wychodzi, lub coś się nie zgadza lubo zgadza mu się ale … lub jeszcze z innego powodu – to swoje postrzeganie radykalizuje. Często "wie na pewno", na sto procent i wtedy problem mają np. inni jego pobratymcy idący za jego koncepcją lub przeciwko niej. 

Czasem tak radykalizuje, że strach się bać – okopuje myślowy matecznik i wara się sprzeciwić. Tak   ogólnie rzecz biorąc i spłycając „rodzą” się fanatycy wszelcy.  

Religia (wszelkie wyznania) próbują to ubrać w logiczną i sensowną całość, by się lepiej społecznie żyło. By były zasady …! Kłopot w tym, że tylko w obrębie tego wyznania czy religii. Oczywiście każdy może teoretycznie przystąpić do wspólnoty współwyznawców. Pod warunkiem zaakceptowania sposobu i systemu wierzenia (choć i to też nie tak do końca, bo są różne odłamy i sposoby „widzenia” drogi).

Tymczasem "współczesny świat", współczesne życie w pewnym sensie „kotłasi” dawne struktury społeczne, miesza światopoglądy, miesza różne systemy widzenia świata i jego postrzeganie. 

Ludzie podróżują, uczą się widzą, wyciągają wnioski – takie czy inne. W rezultacie „na danym terenie” się tworzy społeczny miszmasz. Wtedy sądzę w poczuciu i z powodu różnych odkryć, poszukiwań wspólnego myślenia części tego społeczeństwa się najczęściej radykalizują, bo przecież nie uczą wzajemnego współistnienia i uczenia się wzajemnych różnic, akceptowania ich i prób połączenia w jeden jakże różnorodny organizm społeczny. Za tym, to i cały worek motywów, powodów, ambicji, etc. można znaleźć.

A tu, by chodziło tak sądzę, żeby taka społeczność była silna wspólnie nauczyć się współdziałania dla i na rzecz tej społeczności. Ale nie tylko pojedynczych ludzi to tyczy ale organizmów instytucji,  służb i administracji, poszczególnych kościołów, związków wyznaniowych, firm, biznesów i organizacji pozarządowych. 

To mój osobisty na tu i teraz "konik" – wszak po to stworzyłem, wraz z przyjaciółmi, w Malborku „instytucję” Malborskiego Forum Pomocowego. By (trawestując) „wespół w zespół żądz swych poszczególnie indywidualnych moc móc zmóc – dla dobra wszystkich współobywateli”.


To chyba jedyna droga, by organizm w tym wypadku Malborka, swoisty system naczyń wzajemnie a  subtelnie połączonych rożnymi dążeniami, ambicjami, kierunkami polityki, chcenia lubo niechęci, potrzeb,  marzeń, procedur, etc. etc. Aby ten organizm mógł pragmatycznie funkcjonować i być użytecznym jako całość wszystkim mieszkańcom i osobom związanym w jakiś sposób z Malborkiem. 

Aby ten system nie tylko pomagał najsłabszym ogniwom społeczności, ale i dawał narzędzie, co by te ogniwa naprawiać, pomóc rozwijać się tym, którzy tego pragną (zarówno ludziom, jak i instytucjom, organizacjom,  wspomnianym biznesom – które w nim funkcjonują). 

Brzmi pewnie ten pomysł, dla wielu, jak idee fiction, ale jest możliwym, bo w jakiś sposób przez cztery lata sprawdzony i przynoszący małymi kroczkami oczekiwane rezultaty.


Piszę to w kontekście coraz większego rozwarstwienia, rozregulowania - wydającego się w (przekonaniach wielu z nas), że Polska, Polacy – są monolitem z określonym bliżej spójnymi tożsamościami, hołdujący w miarę spójnym ideom, itp. A coraz bardziej widać, że tak nie jest – więc może sposób Malborskiego Forum Pomocowego jest jakimś panaceum?! Nie pragnę "uzdrawiać świata", Polski, czy czegoś w tym rodzaju. Szukam rozwiązania dla własnego habitatu.

Bo kocham to miasto emocjonalnie, jestem z nim już związany na dobre i na złe – więc pragnę Jego dobra i dobra wszystkich obywateli. Do których się  zaliczam. 

Jestem jedynie małym elementem (jak każde z nas z osobna) tego mechanizmu jakim jest Malbork. Co pewnie dla wielu może wybrzmieć obrazoburczo, ale ani lepszym ani też gorszym od pozostałych. 

Różnimy się rolami, wiekiem, płciami, zasobami i wiedzy majątków, etc. 

Ale wszyscy powinniśmy dla siebie być ważnymi i traktować się z szacunkiem. Wiem, że wielu z nas to czasem perfidnie wykorzystuje różne rzeczy - od walenia w rogi instytucji pomocowych po działania gospodarcze na krawędzi prawa. Ale i nie ma takich ludzi, którzy nie popełniają błędów. To z różnych przyczyn i powodów.

Wszak z drugiej strony patrząc, system i procedury, którymi posługują się instytucje, służby czy administracja (czyli też prawo) są ułomne i ... często "nieludzkie", mało empatyczne z litery prawa. 

Więc to od naszej wspólnej mądrości, empatii własnej w naszym habitacie – Malborku zależy przede wszystkim komfort naszego życia i wzajemnych relacji. 

Pamiętajmy o tym, nawet gdy oglądamy codziennie telewizory, płacąc czy nie płacąc abonament. Bo ten cały entourage, tego co myślimy a robimy lub nie – to i tak temat na inny raz.  

Życzą Państwu byśmy wszyscy się uporali jak najszybciej z nielubieniem, nienawiścią i posiadaniem wszystkiego, często w tych tylnych obszarach (nie tylko rozumowania). Byśmy innych współobywateli próbowali chociaż zrozumieć, zdobyć więcej wiedzy o sobie i nauczyć akceptacji tego, że każdy ma prawo być innym (oczywiście w obszarze prawa jakie obowiązuje - nim kto tego prawa nie zmieni na poziomie Sejmu).

Wtedy nie potępimy w czambuł tego, co ten „inny” robi, myśli i kim jest. To ważne, bo równie nasze poglądy, czyny, itp. mogą się nie podobać tym innym i koło się zamyka. 

Uczmy się siebie wzajemnie – to trudny proces ale możliwy. A jak się  się już poznamy - wtedy łatwiej razem wespół w zespół zmieniać mądrze i rozumieć. 

Nawet, to co jest dla wielu trudne … by zaakceptować, że są wśród nas osoby tzw. niebinarne, nie pisząc tu o całej gamie innych tożsamości, bo już mniej więcej nam znanej. 

Kiedyś afrykańscy niewolnicy pracujący na plantacjach traktowani byli ja zwierzęta. Baa, podparte to było całymi ideologiami, prawem, religijnymi dogmatami. Czas na szczęście to zmienił. chociaż ... Po dziś dzień mamy wszelkie kompletnie od czapy rozumienia i postrzegania rasistowskie. Najwyższy tez czas dojrzeć i poznać więcej niż to, co „chyląc ku ziemi poradlone czoło, takie widzi świata koło, jakie tępemi zakreśla oczy”.

Z szacunkiem, jeśli dotarliście Drodzy Państwo do końca tego przemyślenia. Zapraszam do dzielenia się refleksjami i opiniami w temacie - na adres redakcji gazeta-obywatelska@wp.pl lub poprzez narzędzia  FanPage facebookowego profilu.

Z poważaniem 
Krzysztof Hajbowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz