niedziela, 19 maja 2019

Bardzo długi i nudny felieton o eurowyborach oraz nie tylko

Środek Europy, wszechświata i ludzkich przekonań

Wraz przypisami jak wygląda "najbliższa" okolica i te "nieco" dalsze według stanu nauki na dzień dzisiejszy. Bez zaklinania rzeczywistości, tylko mowa jak jest (bez Mariusza Maxa Kolonko).  

Ostatnia prosta przedwyborcza do Europarlamentu obnaża miłościwie nam manipulujących w ich prawdziwych postawach, myślach i uczynkach. 


Politycy, bo o nich tu mowa, prześcigają się w włażeniu w tylne partie elektoratów, aby je pozyskać, bo te górne lubo zdobyte, albo zniszczone, albo tak ogłupiałe, że szkoda na nich czasu. Więc to okres włażenia w co się da, by pozyskać.  

"Telewizornia", radio zwłaszcza te jedynie prawdomówne stacje, bo publiczne i w Polskich rękach, właściwie dobrze, że pokazuje przykłady oficjalnie tępionych form mowy nienawiści i fałszu. Początkowo się wkurzaliśmy – ale przemyślawszy dogłębnie, zrozumieliśmy.  

Tak jak za dawnych, paskudnych, wszetecznych, zdradzieckich, totalitarnych, postsocjalistyczno - radzieckich,  partyjnie mafijnie “esbeckich” czasów (nie chcę się już dalej wymieniać nazw wskazujących na owe warcholstwo i tych podnoszących rękę na socjalizm. Albowiem powiadamy wam, brzmi znajomo ino w innym entourage (czyli ten kto podnosił rękę na PZPR – to podnosił rękę na Polskę, Ojczyznę naszą ukochaną!)  

"Miłosierdź"

“Miłosierdź” nienawiści kapiący z ust interlokutorów w studiach pewnie przeżera podłogi, gdy kapnie na nie, jak w “8 pasażerze Nostromo”. Tak bezpardonowo kwitnie rzeczowa i merytoryczna dyskusja nad programami i wizjami ugrupowań, frakcji, poszczególnych jedynie prawych i słusznych polityków. 

To co pokazuje "telewizornia" ma przestrzegać Polaków przed pochopnym wyborem i to skutecznie ... zdaje się już czynić co widać w sondażach. Tylko dlaczego tak późno? 

Ale nie z tego powodu nie chce się oglądać - bo jak raz zobaczysz, usłyszysz ... to starczy. Ależ tego się nie da słuchać, by zrozumieć. Drą wszyscy buzie, czym głośniej zagłuszyć innych, tym lepiej. Zresztą, to (zdawać się może) nie miejsce dla inteligentnych – bo ci zawsze przerżną z kretesem, gdy prowadzące programy osoby (jakby się zmówiły do spóły z tymi z jedynie prawych i tak dalej). 

Przykład - dlaczego już przesyt

Nie daj Bóg wlezie do studia zaproszony jakiś z innej konsystencji politycznej. Brrr, zaraz go "zjadają żywcem". Niedawno widząc takie coś, gdy prowadzący groził (serio to była groźba, na którą pewnie i tak KRRiT nie zwróci pewnie uwagi, o zgrozo) - więc prowadzący sprowadzał rozmówcę do parteru. A ten człowiek, spokojnie punktował to, co mówił i wytrącał argumenty innym. No i pech chciał, że zwłaszcza jedynie słusznej opcji. Prezenter jakby bał się wylotu (za dopuszczenie do takiej sytuacji) ... z pracy, zagłuszał mówiącego i zaatakował w iście “PRLowskim” stylu. A czasy ponoć się zmieniły. Może trudno nam zrozumieć i się mylimy?

Wracając do wydarzenia podczas emisji w TV. Reszta dyskutantów wówczas  się przymknęła grzecznie. 
Reakcja na takie telewizyjne dictum, cóż ... na pierwszy ogień idzie pilot do odbiornika tv. 

Lepiej przełączyć na Czubównę

Lepiej przełączyć na Krystynę Czubówną, uspokaja. Ale i tam pojawia się dysonans. Bowiem ta znana lektorka m.in. filmów przyrodniczych, pokazujących europejską przyrodę i światy życia roślin, zwierząt wcale nie mówi o tym, że Polska jest sercem Europy. 

Człowiek tak dostaje w głowę, że to Polska jest sercem Europy, że kto uderza (znaczy punktuje złe uczynki, punktuje machloje ludzi, czy punktuje niechlubne i nieprzystające przedstawicielom instytucji aglomeratu kościoła katolickiego, a może zaraz będzie, że gdy mówi o zwierzątkach, roślinkach w kontekście ewolucji, etc. Uderza w Polskę! i tak dalej wnioskować się zdaje w ten sposób trzeba, no bo jak inaczej?  No w każdym bądź razie tak zdaje się idzie. 

A tu Czubówna mówi o tym, że zwierzątka się rozmnażają, że człowiek włazi ze swą "jedynie słuszną" cywilizacją, fabrykami, polowaniami np.. na dziki, ba na swojskie oszalałe krowy, zagrypione ptactwo, etc. No i … niszczy. Niszczy wszak to słychać i można przeczytać o tym w innych mediach, baa i nawet tych jedynie słusznych - ale aż się już nie chce. 

Nie jesteśmy najważniejsi?!

Bo my, jako ludzie ani nie jesteśmy najważniejsi na tym globie (no póki co empirycznie, organoleptycznie prócz obserwacji cząstki wszechświata i naszego układu planet, ich księżyców, planet karłowatych, większych asteroidów, komet, planetoid wszelkich, i wszelkiego kosmicznego gruzu) nie znamy innych, tak dobrze. Najlepiej znamy, i też nie tak do końca, Ziemię, dotknęliśmy ledwo Księżyca. Ale najlepiej astronauci ISS, kosmonauci, a na pewno astronomowie, astrofizycy, etc.  mogą się przekonać jacy jesteśmy malutcy wobec ogromu chociażby tego skrawka przestrzeni. 

Pokora z kosmosu idzie?!


Nie pisząc już jak nic nie znaczący ... wobec ogromu Drogi Mlecznej, innych galaktyk, ich gromad, super gromad, widzialnej części tej części wszechświata i całej struktury materii (będącej tylko niecałe pięć procent { 4,9%}), co stanowi według badań drobny ułamek w całości ( m.in. tak zwanej ciemnej materii 26,8 %, tzw. ciemnej energii 68,3%). To tak bez wdawania się w szczegóły.  
Gdy mamy pomyśleć o wiodącej roli człowieka Polaka, to nawet,  jakby być najbardziej niepokornym, to zestawienie wielkości i ogromu nakazuje klęknąć z szacunkiem wobec ogromu nas otaczającego. A nie mądrzyć się.  


Przekonanie

Sądzimy, że takie małe gniazdko ludzkiego mrowia, aby przetrwać ma tylko jedną drogę. Jednoczyć się w swych działaniach i rozwoju. Bez względu na poglądy, religie, zapatrywania ciągnące się z przeszłości. Konia z rzędem temu kto pierwszy to dokona. 

A potrzeba pilna. Wszelkie patrzenie z poziomu własnego kurnika na okolicę, gminę, powiat, województwo,  w Polsce (a w innych krajach np.. okręg, obłast`, land, stan, departament, etc), Nie jest dobrym rozwiązaniem. Potrzeba ludzi z klasą - a o tych, jak na lekarstwo – by podołali. Dla nas UE jest szansą, ale jeśli patrzymy na możliwości w krzywym zwierciadle, to szkoda, bo wtedy … nie mamy szans. 




Dlatego mając dość szczekania i ujadania – oraz pokazu jak można w prosty sposób skłócić Polaków. Kontestujemy.  Był kiedyś taki komunistyczny wiersz. Gdzie była mowa “są w kraju rachunki krzywd, obca dłoń ich nie wykreśli) dalej jest mowa o paleniu, bagnetach na broni, etc. Zamiast tych atrybutów wojny, potrzeba mądrości, rozwagi i mniejszych nosów od pinokiowego. Ale czy stać polityków na to? 

Co niesie "Błękitna kropka" w przesłaniu 

Wspólnie, gdy już mamy dosyć wrzasków i jedynie słusznych przemówień co to Polak powinien a czego nie, i kto jest prawym Polakiem a kto warchołem i wszystkim co najgorszym – wtedy, co uzgodniliśmy raczej przez “przypadek”, biorąc do ręki książkę Carla Sagana pt. “Błękitna kropka”. 

Gdzie we wstępie opisującym przemyślenia autora związane z fotografią Ziemi, którą uczyniła z rubieży Układu Słonecznego (nim wleciała do ogromu Pasu Kuipiera)  jedna z sond - Voyager 1 (1977 roku wysłane  w kosmos). 


Gdy czytamy, powraca pokora i ciepło dla innych współmieszkańców  - ludzi z planety Ziemia.  A przede wszystkim wiara i przekonanie, co do istnienia Stwórcy, wiary w pokłady transcendencji, których (na tym etapie świadomości i wiedzy),  nie jesteśmy nawet określić, a co dopiero poznać (wszak nie poruszając się po omacku w przeszłości rodzaju ludzkiego).  

Wtedy ten fragment stabilizuje i sprowadza pychę do parteru. Szkoda, sądząc jednak, że nie czytali, albo czytali z brakiem zrozumienia ci politycy, którzy tak całym tym politycznym zgiełku przedwyborczym się najprawdopodobniej pogubili - sądząc, że są pępkami ludzkości, Polaków i przedstawicielami całego Narodu. 


Obyście się Państwo politycy nie przekonali zbyt późno. To byłoby ze szkodą dla nas wszystkich. Wam dedykując cytujemy m.in. nieżyjącego już niestety ( zmarł w 1996r.) Carla Segana, (Żyda z pochodzenia, astrofizyka, popularyzatora nauki, twórcę m.in. projektów Voyager, pisarza, etc.) Cytujemy fragment wstępu do Jego “Błękitnej Kropki” 

"Spójrz ponownie na tę kropkę. To Nasz dom. To my. Na niej wszyscy, których kochasz, których znasz. O których kiedykolwiek słyszałeś. Każdy człowiek, który kiedykolwiek istniał, przeżył tam swoje życie. To suma Naszych radości i smutków. 

To tysiące pewnych swego religii, ideologii i doktryn ekonomicznych. To każdy myśliwy i zbieracz. Każdy bohater i tchórz. Każdy twórca i niszczyciel cywilizacji. Każdy król i chłop. Każda zakochana para. 

Każda matka, ojciec i każde pełne nadziei dziecko. Każdy wynalazca i odkrywca. Każdy moralista. Każdy skorumpowany polityk. 

Każdy wielki przywódca i wielka gwiazda. Każdy święty i każdy grzesznik w historii Naszego gatunku, żył tam. Na drobinie kurzu zawieszonej w promieniach Słońca. 

Pomyśl o rzekach krwi przelewanych przez tych wszystkich imperatorów, którzy w chwale i zwycięstwie mogli stać się chwilowymi władcami fragmentu tej kropki. 

Naszym pozom. Naszemu urojonemu poczuciu własnej ważności, naszej iluzji posiadania jakiejś uprzywilejowanej pozycji we wszechświecie, rzuca wyzwanie ta oto kropka bladego światła"

Jest to refleksja C. Sagana po obejrzeniu zdjęcia Ziemi w kosmosie, wykonanego przez sondę Voyager 1 w oddaleniu o 6,4 mld km od Ziemi, na którym to zdjęciu widać jedynie maleńką „Błękitną kropkę”, a która posłużyła do nadania takiego właśnie tytułu tej książce. 


 Efekt dyskusji sobotniej i rozważań kilkorga przyjaciół, spisany przez ABAH (co widać po stylu) za zgodą akceptacją ich wszystkich.


Najbliższa i nieco dalsza okolica zamieszkania całej ludzkości 

na podstawie skrótów ogólnej wiedzy pozyskanych chociażby z Wikipedii

Współcześnie - Według powszechnie przyjętych teorii potwierdzonych przez różne dane obserwacyjne wiek Wszechświata wynosi 13,82 miliarda lat. 

Średnica widzialnego Wszechświata (przy przyjęciu pojęcia współrzędnych współporuszających się) to ok. 91–93 miliardów lat świetlnych (ok. 28 miliardów parseków), czyli 8,8×1026 metrów. 

Nie da się określić rozmiarów całego Wszechświata – możliwe, że jest nieskończony. Obserwacje naukowe oraz rozwój teorii fizycznych doprowadziły do wnioskowania o składzie i ewolucji Wszechświata.

Historia zapatrywań na istotę tematu

W historii ludzkości powstało wiele hipotez na temat tego, jak wygląda Wszechświat (kosmologiczne) i jak powstał (kosmogoniczne). Większość z nich oparta jest na opisywaniu aktów stworzenia dokonanych przez różne bóstwa. 

Pierwsze teorie bezosobowego Wszechświata, kierowanego przez prawa fizyki, zostały stworzone przez Greków i Hindusów. Z upływem czasu rozwój technik obserwacyjnych i teorii fizycznych pozwolił na stworzenie dokładniejszych modeli Wszechświata oraz weryfikowanie hipotez dotyczących jego wieku i wielkości. 

Współczesne modele opierają się głównie na ogólnej teorii względności Alberta Einsteina, która umożliwia ilościowe przewidywania dotyczące początków, kształtu i dalszej ewolucji Wszechświata jako całości. Teoria ta zapoczątkowała nową epokę kosmologii – na niej, oraz w szczególności na modelu Wielkiego Wybuchu, opierają się najnowocześniejsze przyjęte teorie kosmologiczne. 

Obecnie brak teorii opisujących własności ciemnej materii i ciemnej energii uniemożliwia stworzenie spójnego modelu weryfikowalnego eksperymentalnie.

Modele filozoficzne


Najstarsze znane filozoficzne modele Wszechświata można znaleźć w Wedach, napisanych w 2 tysiącleciu p.n.e. Opisują one mitologię hinduską, w której Wszechświat stwarza Mahawisznu, następnie Brahma tworzy w nim Brahmandę – „kosmiczne Jajo”, które przechodzi poprzez cykle powstania, zniszczenia i odrodzenia, zwane Kalpami.  Występuje tam też teoria pięciu żywiołów tworzących Wszechświat: Waju (powietrze), Ap (woda), Agni (ogień), Prythiwi (ziemia) i Akaśa (eter). 

W VI wieku p.n.e. indyjski filozof Kanada opracował teorię atomizmu i twierdził, że światło i ciepło są przejawami tej samej substancji. 
Koncepcja ta przeniknęła później do starożytnej Grecji i została rozwinięta przez Leucypa, Empedoklesa i Demokryta.

W Europie pierwsze znane modele Wszechświata pochodzą od filozofów przedsokratejskich. Zauważyli oni, że to, co widzimy, może być mylące, w szczególności że materia może zmieniać swoją formę (np. lód w wodę, woda w parę). 

Pojawiły się koncepcje mówiące, że wszystkie istniejące substancje są formami jednej, pierwotnej, arché: u Talesa była to woda, u Anaksymenesa powietrze, u Heraklita ogień, u Pitagorasa były to liczby, a u Anaksymandera chaotyczna substancja, którą nazwał apeironem.

W odróżnieniu do starożytnych filozofów, którzy uważali Wszechświat za istniejący wiecznie i niemający początku, filozofowie średniowieczni uznawali, że miał on swój początek. Było to zainspirowane podstawami religii abrahamowych: judaizmu, chrześcijaństwa i islamu – stworzeniem świata przez Boga. 

Opierając się na niemożliwości istnienia aktualnej nieskończoności, żydowski filozof Saadja ben Josef oraz arabscy filozofowie Al-Kindi i Al-Ghazali dowodzili, że Wszechświat istniejący bez początku jest logicznie niemożliwy. Argumenty te zostały później przejęte przez chrześcijańskich filozofów i teologów.

Począwszy od połowy XVII wieku powstają nowe koncepcje wszechświata. W 1686 Bernard Fontenelle publikuje Rozmowy o wielości światów, gdzie podważa możliwość poznania natury wszechświata przez człowieka, będącego jego częścią. 

Ten sceptycyzm doprowadził pod koniec XVIII wieku do wprowadzenia przez Immanuela Kanta koncepcji rzeczy samej w sobie, co rozwiązało pozorną sprzeczność pomiędzy obiektem poznania i podmiotem poznającym. 

Na początku XXI wieku filozoficzne interpretacje wszechświata są silnie związane z najnowszymi wynikami badań kosmologicznych.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz