środa, 14 listopada 2018

Jak pomóc mądrze i skutecznie bliskiej osobie uzależnionej (cz.II)

Kompetencje czyli gdzie szukać i kogo szukać 

Krzysztof Hajbowicz

Ważne jest by w skutecznym pomaganiu odnaleźć kompetentnych pomgaczy - fachowców pełną gębą. Ale trzeba być uważnym na wiele aspektów. Przybliżę poniżej tylko niektóre meandry i niebezpieczeństwa a także rozwiązania - które wydaje mi się warte są rozważenia na różnych poziomach. 

Przede wszystkim warto sobie odpowiedzieć co jest istotą, co jest najistotniejszego w celu jaki chcemy dla siebie, dla bliskich osiągnąć. Musimy przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie  

Jak pomagać ... 

Jak w nadtytule - mądrze ale nade wszystko skutecznie. Napisano bardzo wiele mądrotliwych i fachowych rzeczy – wszystkie one są ważne, by wiedzieć. Zwłaszcza adeptowi sztuki pomagania, który kończy któreś z szacownych  miejsc kształcących w tym zakresie. Potrzebne - by zdać egzaminy, po stażu zdobyć certyfikat i powiesić go dumnie na ścianie.


Lecz ta wiedza potrzebna przy egzaminach przez szanownymi komisjami, przy prowadzących, superwizorach, mentorach, kolegach o fachu - musi być zweryfikowana mocno praktyką. Nie zawsze ilość wywieszonych certyfikatów na ścianach jest adekwatna do siły i mocy terapeutycznego skutecznego 
pomagania. 

Pomagacz musi mieć to „coś” – czego nie zdobędzie siedząc w książkach, skryptach, „kotując” (jako koterapeuta), przypatrując się działaniom podczas pracy różnorodnych grup. Tego nie znajdzie podczas zebrań i spotkań zespołu klinicznego, etc. 

Nie sama iskra Boża i dobre chęci 

To coś, ta „iskra Boża” jak mawiała moja szacowna Babcia, nie ma też nic wspólnego z apoteozą przypadku, brakiem wiedzy lub ignorowaniem całego bagażu mądrych i ważnych aspektów zdobywanej profesjonalnej edukacji. 

Często tak wielu o tym zapomina. Zarówno tych poszukujących pomocy dla kogoś, jak i tych którzy pomagają a nie zawsze mają kompetencje. 
Często jest tak, że wydaje się co osobiste doświadczenie, poradzenie sobie samym z problemem a to w ramach grup samopomocowych (np. AA), a to po przejściu własnej indywidualnej terapii i dalej trwaniu w abstynencji – już daje glejt na pracę pomagacza, na pace z innymi. Ależ nie! W żadnym takim wypadku. Owszem może być pomocne, ale nigdy nie powinno być przedmiotem pomysłu, że to samo już  wystarcza!

Śmierdzący przykład

To tak jakbyśmy po poradzeniu sobie indywidualnie z rozległym długotrwałym i upierdliwym rozwolnieniem – mając doświadczenie jak to przebiegało mogli zostać np. lekarzem gastrologiem i leczyć innych. Tu Widzicie Państwo absurd zjawiska – prawda? 

W wypadku pomagaczy czasem ten absurd znika z pola widzenia gdy wchodzimy w obszar grup AA, AN, czy innych samopomocowych. Żadna przynależność do środowisk, które potrafią zachować abstynencję, osób - które wyzwoliły się pajęczej sieci nałogu, pracują nad sobą i się rozwijają - nie są dostatecznym „uprawnieniem” do leczenia innych. 
Owszem mogą być pomocne ale nie jedyne. 

Potrzeba dużo profesjonalnej wiedzy i sprawdzalnej poprzez kontakty w ramach profesjonalnych zespołów, oglądu superwizorów, etc. by podjąć się indywidualnego pomagania.

I nie może być tak by po ukończeniu jakiegoś indywidualnego programu, warsztatów, szkolenia można brać się za profesjonalne pomaganie innym. 

Niestety w naszej rzeczywistości często tak się dzieje, że z potrzeby chwili, potrzeby przepisów szkoli się np. pracowników pomocy społecznej, policji, pracowników PCPR-ów, Poradni, instytucji typu PUP, lub jeszcze innych a potem Ci ludzie zasiadają w różnorakich komisjach, uważani są za specjalistów, itp. często taka maszyna biurokratyczna wprowadza w błąd obywateli, którzy jeszcze bardziej nie pojmują co jest istotne, a co nie. Bo niby skąd?! Skoro nie ma ogólnej edukacji w tym zakresie. 

Niestety ze swojego doświadczenia zawodowego znam takie miasta, i takie komisje i taką politykę - gdzie osoby, które liznęły obszar wiedzy dla pomagaczy, (choć im się wydaje, że zdobyły duuużo więcej), zasiadają w różnych decyzyjnych gremiach, decydują o losach ludzkich.
Niestety wyrażają zobowiązujące, nawet prawne opinie dla instytucji, komisji, ciał samorządowych.

Nikt za bardzo tego nie rozpatruje bo na urzędniczym papierze, w realizowanych projektach wszystko „się zgadza” i jest zgodne z prawem do kontroli. Niby jest O.K. – tylko tak naprawdę jest do luftu. 
Potem konsekwencją jest ogłupiałe środowisko – bo wystarczy kilku manipulantów, kilku nawiedzeńców i urzędników z niskim poczuciem własnej wartości. To horror którego nikomu bym nie życzył. 

Ale nawet jak takie zjawisko zostanie zauważone – to nikt nie będzie tego zmieniał – no bo po co – skoro „jest dobrze”?

Są miasta, w których komisje Rozwiazywania Problemów Alkoholowych pracują za darmo – są takie w których zasiadają też  „fachowcy po szkoleniach”, pracownicy MOPSu, Policji, urzędnicy – i obradują w godzinach swojej pracy w urzędzie, w czasie służby, etc. No i otrzymują gratyfikacje, biorą i nie mrugną nawet okiem, że to wszak niemoralne. Sama zaś komisja decyduje czy jakiś zgłoszony w jej tryby delikwent nadużywa, „prowadzi się źle i hulaszczo” naruszając ogólnie przyjęte, normy moralne – bo ktoś zgłosił. To tak jakoś zakrawa na hipokryzję – czyż nie? Niestety są miasta w których tak jest. 

Są też miasta gdzie środki z funduszu tzw. „korkowego” lub jak kto woli „kapslowego” wypracowywane w myśl przepisów ustawy * 
*„Korkowe” lub „kapslowe” to potoczna nazwa określająca specjalny fundusz samorządowy, powstający z pieniędzy pochodzących z opłat za zezwolenia na sprzedaż napojów alkoholowych. Ramy funkcjonowania „funduszy kapslowych” opisuje ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Z pieniędzy tych, jak łatwo się domyślić, pokrywane są lokalne działania dotyczące rozwiązywania problemów alkoholowych
są dzielone zgodnie z wypracowanym wspólnie z mieszkańcami i fachowcami w dziedzinie profesjonalnego pomagania pomysłem, programem Miejskim bądź Gminnym Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (i innych uzależnień – kwestia nazwy). Programem który zatwierdza wójt, burmistrz, i Rada Miasta ale pieniądze  de facto są pieniędzmi obywateli i jako takie podlegają jak wszystkie inne – społecznej kontroli i decyzyjności. 

Ten obszar niestety jest zawładnięty wszelkimi możliwymi bzdurami, mętnymi decyzjami określonych i mających z tego bezpośredni zysk, lub przewidywany. To w Polsce już jest niestety patologią.  Zajmowałem się zawodowo rozpoznawaniem tego patologicznego obszarach w ramach wielu projektów naprawczych – i to temat "na inny raz", lub do indywidualnych kontaktów.  Dość, że na piszę, co wszelkie środki na prace komisji bardzo ważnych i odpowiedzialnych ludzi grupie pracowników MOPS, policji, urzędników w godzinach ich innych zajęć i pracy  – idą m.in. właśnie z … funduszu korkowego & kapslowego.

Reasumując; potrzebne są kompetencje

Aby pomagać potrzeba mieć i wiedzę, i kwalifikacje, i umiejętności,  i czyste ręce oraz otwartą głowę. Potrzebne są kompetencje. W żadnym wypadku nie może być mowy o mądrowaniu się, licytowaniu - kto ważniejszy. Kompetencje pomagaczy tak naprawdę są jasno określone przepisami. Wystarczy nic nie naciągać, by świecić, być ważną (nym). 


Po prostu mieć świadomość wzajemnego działania i współpracy, dzieleniem się wiedzą i przekierowywaniem do osób z określonymi kompetencjami.
Już przykładowo tłumaczę – osoba po szkoleniach, warsztatach i kursach nie może mieć „tabliczki” z napisem terapeuta (w obszarze uzależnień). Psychoterapeutą zaś nie może nawet być psycholog po studiach o ile nie ukończył szkolenia z zakresu psychoterapii (trwające minimum 4 lata i obejmujące własną psychoterapię i superwizję) w szkole rekomendowanej przez któreś z PTP lub PFP i świadczy usługi psychoterapeutyczne w ramach własnej działalności gospodarczej lub w placówce mającej kontrakt z NFZ.* kliknij a przeczytasz więcej o kompetencjach.

Niestety jest wielu „instytucjorosłych” specjalistów, którzy posiadają kolorowe certyfikaty z dużą ilością kolorowych pieczątek. Ładnie i poważnie na ścianach to wygląda ale poza tym nic prócz kasy dla posiadacza tychże nie wnosi i „spokoju” w papierach w razie kontroli. Ale czy jest to rzeczywista kompetencja – cóż można się spierać. 

Pomagać często się garną osoby które z różnych wewnętrznych przyczyn takie parcie mają. To tak jak w wypadku motywacji do pozostania wolontariuszem. Jeśli uczciwie nie udzielisz sobie odpowiedzi  po co chcesz pomagać i „pójdziesz realizować, dopieszczać, podnosić swoje ukryte niedobory” – to lepiej abyś tego nigdy nie robiła czy robił.

Chcąc pomagać musimy mieć w głowie

że robimy to z drugim żywym człowiekiem. Czy chcielibyście by jakiś idiota, z niskim poczuciem własnej wartości, nawiedzony jakąś fałszywą myślą lub ideą – mieszał w Waszym osobistym życiu. Poddalibyście się takim przypadkom?
Jeśli byście  nie widzieli innych wyjść i nie mieli wiedzy – to z pewnością istnieje szansa, że uchwycilibyście się  i tego. W desperacji czynimy czasami przedziwne ruchy i przedziwne podejmujemy decyzje. 

Niemniej ten odcinek o pomaganiu miał za zadanie uwrażliwić Ciebie w wyborze poszukiwania osób, które rzeczywiście mogą pomóc. 

W swojej drodze zawodowej zauważałem jedno – że jeśli ktoś odkrywał ze jego kompetencje się kończą i pokazywał kto takie w tej okolicy ma (nie ważne czy wiedział czy nie wiedział co można z przypadkiem zrobić) – to to znaczyło ze mamy do czynienia z fachowcem. 

Jeśli zaś jakieś „mądrotliwe” próbowało brać się za coś co przekraczało jego możliwości, wiedzę i kompetencje – to znaczy że najprawdopodobniej z idiotka lub idiotą nie szanującymi drugiego człowieka. W niektórych europejskich krajach zachodnich, baa - zamorskich takich jak USA – za tzw. otwarcie pacjenta (nie na stole operacyjnym) – „nagrzebanie” mu w psychice i pozostawienie go samemu sobie, broczącego rożnymi zaprzeszłymi lubo teraźniejszymi traumami, emocjami wszelkiego rodzaju (choćby np. lekiem) grozi prawnie sankcjonowana kara. 

Pomyślałem sobie, że gdyby coś takiego sumiennie i pod groźbą sądu (byle uczciwego) dotyczyło to także księży, biegłych sądowych, pracowników Opieki Społecznej, członków Komisji PA (Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych) odpowiedzialnych m.in za decyzje dwuletnią w sumie w sprawie wniosku do Sądu o zobowiązanie do leczenia, wystawieniu opinii, etc.) byłoby znacznie mniej pochopnych a więcej pragmatycznych odpowiedzialnych działań. 

Waga ludzkiego życia

Ludzkie życie jest warte tego, a nie pochopnych i lekkomyślnych, w sumie beztroskich bez zastanowienia – niekompetentnych myśli a nie daj Boże decyzji. Drugiemu człowiekowi, aby pomoc trzeba czynić to rzetelnie, z sercem, wiedzą i długimi latami doświadczenia i zawsze konsultując się. Przejrzyście, transparentnie poddając swe decyzje superwizji. 

Pamiętajmy o tym dokonując wszelkich wyborów i poszukując pomocy. Następny odcinek będzie o lekach, które powoduje terapia, leczenie uzależnienia osoby bliskiej – i u nas i u niej.
Krzysztof Hajbowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz