"Rama" siódmy raz wiozła radość dzieciom w Mikołajkach Pomorskich
.
W sobotnie przedpołudnie, na placu przed zamkowymi kasami, pojawili się dziwni cykliści. Na przykład jegomość z brodą ni to król ni to Mikołaj. Zresztą oczom zdziwionych turystów wysypujących się z autokarów ukazały się postaci obojga płci przebrane m.in. to za reniferki, to za śnieżynki, etc. Ale zdecydowanie było najwięcej osobników w przeróżnych mikołajkowych czapach. Był nawet taki z wielką siwą brodą i dzwoneczkiem.

Odbywał się ten rajd już po raz siódmy

Zbierają też różnego rodzaju rzeczy które te paczki mogą uatrakcyjnić od darczyńców, donatorów i sponsorów wszelakich tych dużych i tych małych - ale nie obfitością wielkiego serca. Bowiem grupa rajdowców poprzez szerokie kontakty, wspólne zainteresowania i przyjaźnie ma wielu życzliwych i emanujących dobrem ludzi wokół tego co robią i czynią dla innych.
- Chciałbym wszystkim podziękować zarówno naszym jadącym w dzisiejszym rajdzie jak i tym, którzy byli szczodrzy i dostarczyli co mogli i chcieli – powiedział pan Zbigniew.
Jakby na zawołanie i dowod tych słów pojawił się (przywitany ciepło przez rajdowiczów) skromny i wydawało się nieśmiały mężczyzna. Przyniósł i złożył na ręce komandora Bociana zawiniątko. To do ogólnej puli paczek.
Paczki bowiem przygotowane zostaną w mikołajkowej remizie w Mikołajkach
dopiero otrzymają je dzieciaki następnego dnia. Wcześniej do remizy dotarł samochód z łakociami i nie tylko. Rajdowcy spodziewają się osiemdziesięcioro pięcioro dzieci wytypowanych przez lokalnych animatorów i liderów. Rajd mikołajkowy z Malborka dojedzie tam akurat na końcówkę organizowanego festynu przez Gminę i „odpalenie” choinki, jak mi opowiadają, mówią reniferki, śnieżynki i mikołaje stojący przy swoich rowerach. To "odpalenie" choinki, lokalna wielka iluminacja – nie może się odbyć bez uczestników tego rajdu.O Nich samych można pisać bardzo wiele. Ciekawa historia grupy i każdego z osobna uczestnika. Założycielami stowarzyszenia byli Malborscy Przewodnicy. Teraz już się tak wymieszało, że stanowią tylko ułamek procenta jeżdżących na wszelkie rajdy. Są tu ludzie różnych zawodów i profesji, są emeryci i ludzie młodzi – najmłodszy ma 13 lat i zadowoloną minę. Pozostali opowiadają o nim z szacunkiem. Onegdaj po długim etapowo rajdzie – jeszcze miał siły by pojechać za swoim tatą dalej i zwiedzać okolicę. Było tego ponad 90 kilometrów.
Zresztą każdy tutaj prócz piszącego spędza na rowerowym siodełku czas i pedałuje w wielu rajdach. Także takich, poza granicami Polski, ba a i zdarza się poza Europą na innych kontynentach. Ale o tym i o innych rajdach nieformalnej grupy „Rama” oraz osób z nią związanych napiszemy jeszcze kiedy indziej.
Dość tylko, że napiszę - co to na sobotni rajd przyjechali m.in. ludzie z klubów i zaprzyjaźnionych grup m.in. z Tczewa, Kwidzyna, Grudziądza, Trójmiasta, itd.
Słowem w rezultacie wyruszyło spod zamku około 30 osób. Mimo niezbyt sprzyjającej pogody dotarli i na miejsce, i na powrót wczoraj wrócili w doskonałych humorach. A to, że nieco zmęczeni … cóż to cała rajdowa radocha i nabranie sił na kolejne fajne i pełne szczytnych rzeczy rajdowe i nie tylko rajdowe pomysły
Banwi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz