środa, 9 sierpnia 2017

Cywilizacja

MY w XXI wieku …

refleksyjnie BANWI

Czasem przychodzi refleksja nad tym czy się cieszyć powinienem z „wysokiej” cywilizacji, która mnie otacza, czy pluć sobie w brodę, że ten zaszczyt mnie właśnie „uszczęśliwił”. I np.  teoretycznie powinienem być wdzięczny pokoleniom Polaków, Europejczyków za taki stan rzeczy. Gdybym myślał inaczej raróg bym był i niewdzięcznik jeden, i takoż pewnie byłbym postrzegany. 

Z drugiej strony gdy się tak zastanowić, to za co mam być przodkom wdzięczny. Za wolność? Fakt niewolnictwo i te rzeczy, wyzysk człowieka przez  człowieka, możliwość wygłaszania swoich teorii i życia swoim życiem, po swojemu, wyznając swoją religię …

Wdzięczny za cywilizację, technikę, i inne  dobrodziejstwa płynące z wynalazków? Smartfony, telewizję,  uprzemysłowienie, disco polo, kebab, fasfuoody , samochody, banki …
I tak dalej i tak dalej

Ale czy to jest miernik postępu cywilizacji? Taak?!

Pewnie z rozpędu wiele osób odpowie, święcie przekonanych o dobrodziejstwach współczesności, że tak, że nie powinienem narzekać na to co mam od ojców, praprzodków, przodków i dziadów w darze wypracowane.
No zaś, a nie pomyśleliśmy kiedyś, że to może być przekleństwo cywilizacyjne i choroba, która zamiast uszczęśliwiać, toczy to co zdrowe i powoduje, że co najważniejsze i najszlachetniejsze w nas to … umiera.

Proszę mnie nie zrozumieć źle. Nie utyskuję na wolność,…  i nie ckni mi się np. za złymi rozwiązaniami w moim przekonaniu dla mnie i innych moich współbratynców, czy innych ludzi - ot chociażby rozwiązaniami takimi jak niewolnictwo, dyktatura, faszyzm lubo inne przejawy znane nam ze szkół i książek.

Niemniej jakby się zastanowić to dobra cywilizacyjne dane nam przez przodków a wymienione przeze mnie chociażby w części na wstępie tego tekstu, wcale nie są, wcale a wcale „DOBRAMI i DOBRODZIEJSTWAMI”. 
Zastanówmy się jakim dobrodziejstwem jest np. instytucja telewizji (pomijając pewnie nasze super przyzwyczajenia i nasze uzależnienia od sportu, wiadomości, seriali czy „Rolnik szuka żony”, etc.). Jakie dobro cywilizacyjne stanowi super smartfon model super super full super coś tam coś tam – kiedy przypomnisz sobie jak wyglądają teraz randki, spotkania młodych ludzi„rozmowy z Twoimi dziećmi”, etc. Czy  masz prawo do  wygłaszania swoich nieskrępowanych opinii, swojego zdania wobec pracodawcy, urzędnika? No masz! Tylko spróbuj uczynić to w MOPsie, „Skarbówce”, etc. Czy wszak nie masz prawa żyć po swojemu swoim życiem? Ależ Masz …! Tylko zapłać za prąd, zapłać  za mieszkanie, zapłać podatki, etc. i sobie żyj jak chcesz! No chyba, że się komuś z sąsiadów nie spodobasz i ktoś na Ciebie doniesie łgając,  że np. bijesz dzieci, że nadużywasz, że hałasujesz, że … setki innych rzeczy które „normowane są procedurami, prawem i tak zwanymi poprawnymi stosunkami między ludzkimi  - których przecież Ty nie wymyśliłeś. 

Żeby nie było, nie jestem aspołecznym typem, który wolałby anarchię od porządku i nie godził się na ustępstwa, poprawne relacje. Tylko mam w głowie jeszcze, że nie wszystkie rzeczy są i powinny być normowane rygorystycznie tzw. procedurami, przepisami – bo to bardziej przypomina skrępowanie i związanie, niż wolność.  Której tak naprawdę już nie ma. 
I nie piszę tu, że za kradzież batonika przez osobę niepełnosprawną ta idzie zgodnie i w świetle prawa do wwiezienia – bo tak nakazuje procedura i cała maszyneria prawa. 

Piszę o tym, że cywilizacja a właściwie my sami – daliśmy się zagalopować i zakręcić na własne życzenie w oparach absurdu, przyjmując je często za normę! Nie wyobrażając sobie jakby mogło być inaczej.

To ten brak wyobraźni mnie przeraża. 

No a spróbuj powiedzieć teraz, że jesteś na przykład; wyznawcą Allacha, Jesteś z Towarzystwa Biblijnego lub ateistą. Teraz szczególnie, gdy już się mogło wydawać, że  cywilizacyjnie i światopoglądowo ludzie zrozumieli wiele istotnych dla świadomości swojej historii rozwoju ludzkości  rzeczy. 

Cóż … nie zrozumieli. Tak jak z systemem bankowości, czy innymi wyrafinowanymi strukturami np. korporacji, czy chociażby najzwyklejszych sieci sklepów.

Czy czujecie się wolni? Bezpieczni i pewni wsparcia Państwa, innych ludzi instytucji wyznaniowych i Kościoła jako instytucji? Z ręką na sercu, tak?! Czy w pełni ufacie politykom, chociażby własnej ideologicznie  opcji, tak?!
W wielu opracowaniach socjologicznych, popularnonaukowych oscylujących wokół socjologicznych zjawisk można znakomicie znaleźć kwintesencję takich dobrodziejstw cywilizacyjnych. Bardzo często ich autorzy podkreślają utratę a nie zysk.

To co my uwielbiamy nazywać pierwotnymi, lub pogańskimi, barbarzyńskimi czy wręcz „dzikimi” (tu w sensie „zapóźnienia” cywilizacyjnego) zwyczajami, zrachowaniami - stoi pod względem relacji międzyludzkich na dużo dużo większym poziomie niż „nasze współczesne dobrodziejstwa”, zachowania i przyzwyczajenia. 

Na pierwszy plan wysuwają się stosunki międzyludzkie, wzajemna pomoc, opieka. Wszelka wzajemność i dbałość wobec siebie. Głównie to cywilizacyjnie tracimy, jeśli nie już straciliśmy bezpowrotnie. Stąd łatwiej nam do wszelkich agresji, wojen i w konsekwencji nawet nie zawahałbym się póść na skróty i powiedzieć, napisać …ludobójstw. I to nie jest „koszt cywilizacyjny”– jak lubimy to nazywać, że niby mamy jakiś wysoki poziom cywilizacji.  Lubimy myśleć i mówić tak o sobie, że „MY w XXI wieku …”

To znaczy kto? Konkretnie! Chodzi o ludzi zamieszkujących centra miast, zwłaszcza europejskich, Ameryki Północnej, zindustrializowanej Azji, enklaw części północnych  Afryki (wszak znaczna ich część  przypominać za chwilę będzie jedno wielkie miasto). Czy inne  pasy, enklawy „cywilizacyjne” pod innymi szerokościami geograficznymi – to o tą część „szczęśliwego” cywilizacyjnie społeczeństwa chodzi? 

Czy może o „białą rasę”? Zastanówmy się czy to czym się tak lubimy chełpić, nie stanowi naszych pęt i kajdan cywilizacyjnych, naszego zniewolenia, i stania się społeczeństwem niewolników procedur, systemów które nic nie maja wspólnego z dobrem i rozwojem indywidualnym CZŁOWIEKA, (no nie jeśli służy maszynie systemom zniewalania).

Ci którzy tak pogardzani przez nas, żyją w hierarchiach plemiennych, rodzinnych – coraz częściej są przez nas niezrozumiani, boimy się ich przekonań, zwyczajów wkładamy do jednego wora z wszelkimi terrorystami,  obawami, nieumiejętnością postrzegania płciowości, różnorodności intelektualnej, światopoglądowej i tp.

Ale właśnie te nieliczne plemiona, ludy nie znające smartfonów, banków i broni masowej zagłady – tak podświadomie traktujemy z zazdrością. No bo oni sobie pomagają, mają szacunek i praktycznie go okazują  starszym, współdziałają, etc. 

No ale to dzikusy, latający po tropikach bez gaci, czy w sukienkach z trawy, wszak. Czujemy się lepsi  w swej cywilizacyjnej podłości, udawaniu i wierze w to, że to nas Bóg kocha przede wszystkim i wybrał do przewodzenia innym.  Szkoda, że przedstawiciele każdej wielkiej  religii myślą tak samo i tylko o swojej. Reszta to poganie, saraceni, goje, etc.   Nie warci miłości Bożej i co za tym idzie, naszej ludzkiej! 

Niestety nie wielu z nas ma świadomość, że nie jesteśmy jedynymi istotami na ziemi – że tak naprawdę tylko w naszej wyobraźni kształtowanej przez naszą świadomość tu i teraz wymyśliliśmy, że Bóg dał nam prawo o decydowaniu o losach innych ludzi, czy jak my to mawiamy „zwierząt”. Zapominając kim my jesteśmy. Lubimy zapominać. 

Natomiast „na obraz i podobieństwo” wpędza nas swoistym niezrozumieniem i brakiem wiedzy w pychę. I o ironio doprowadza w myśleniu do absurdów. Gdyby tylko nieszkodliwych to pół biedy, ale nam się roi, że jesteśmy równi BOGU (jakkolwiek Go pojmujemy, cokolwiek o takim bycie myślimy)  Sprowadzimy Go do swojego poziomu ludzkiego pojmowania i myślenia, wiedząc lepiej niż On, Jego byt, co tak naprawdę jest dobre, co potrzebne, etc.

Odrapujemy siebie z prawdziwej chronologii historii, z świadomości innych istnień od bakterii, mrówki po las na lewo od naszej chałupy i po dżunglę na innym kontynencie. Wiedząc wszystko o biblijnych Aniołach a tak naprawdę nic o potrzebach chociażby sąsiada z klatki schodowej. 

Jesteśmy często w swych zachowaniach żałosnymi egoistycznymi troglodytami a nie przedstawicielami „wysoko” rozwiniętej cywilizacji (to wszak nasze określenie). Zastanówmy się nad tym, nim „wydamy sąd” o Świadkach Jehowy, Arabach, (…)  „murzynach”, „pedałach”, etc, etc.     

Zastanówmy się co wynika z mitów, które chcemy, by istniały a co wynika z drobiny tego - co tak naprawdę dane jest nam zrozumieć jako ludzkości. 

Drobiny dotyczącej historii, wiedzy, czy poziomu cywilizacyjnego. Na osi czasu niewiele to znaczy między troglodytą a homo sapiens w skali milionów lat życia tutaj na Ziemi. 
Chociaż są i tacy, którzy twierdzą, że jest inaczej. Są i będą. Tak było i kilkanaście tysięcy lat temu, kilka, i w średniowieczu, renesansie, w XX wieku i dziś no i jutro. Tacy wszak już jesteśmy . 
BANWI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz