Pierwsza "zdziczała rzeka" w Europie
Powiedział tak Wojciech Skóra, komandor wyprawy Wisłą
Spotkanie w ramach „Wiślanego Okrągłego Stołu” odbyło się - jak to zaznaczono w urzędowym piśmie - „w przeszklonym budynku nad Nogatem”. Czyli po naszemu, w tutejszym "naszym" języku, w „Szkole Łacińskiej na Starym Mieście”
Organizatorem i zarazem oficjalnym przedstawicielem przybyłych i nieprzybyłych samorządowców był Marek Charzewski, burmistrz Malborka oraz Jerzy Wcisła, senator Rzeczpospolitej m.in. z Parlamentarnego Zespołu ds. Narodowego Programu Rewitalizacji, Rozwoju i Wykorzystania Potencjału Gospodarczego Polskich Rzek. Razem z burmistrzem przerzucali się grzecznościowo rolą gospodarza spotkania. A tak służbowo technicznie obsługą zajęci byli pracownicy z Wydziału Promocji, Turystyki i Współpracy z Zagranicą UM w Malborku.
Atmosfera była iście wodniacka. Konferencja czy jak kto woli "Wiślany okrągły stół" zaczął się od tsunami na cateringowe frykasy. Kiedy przybyli - się posilili, zaczęto na poważnie.
Wystąpienia w ramach prelekcji mogły „zjeżyć włos na głowie” niejednemu słuchaczowi, gdy ten się dowiedział o stanie w jakim jest Wisła – J.W. królowa naszych rzek. Gro uczestników stanowiły w większości „wilki rzeczne”. Ci wodniacy przebyli drogę rejsem żeglarskim praktycznie od źródeł Wisły po jej ujście.
- Rejs rozpoczęliśmy w czerwcu symbolicznym wodowaniem łódki u źródła Wisły na stoku Baraniej Góry – powiedział Jerzy Wcisła
Relację z tego (kompletnie niełatwego) wyzwania przedstawiono w Malborku ... właśnie. Zapoznano słuchaczy-widzów, ze stanem rzeczy. Właściwie przedstawicieli mediów, reszta (bo w większości) doświadczyła na własnym komandorze wyprawy ale i na własnej, swojej skórze jak jest z żeglownością Wisły w istocie. Zapoznano z tragicznym jej stanem - jeśli chodzi o warunki żeglugi turystycznej górnej Wisły i ... jaśniejącą "przyszłością turystyki europejskiej" warunkami na wysokim poziomie - w jej dolnym biegu.
Wodniacy na czas konferencji zacumowali w Białej Górze.
Tak a ‘propos Sejm RP przyjął by rok 2017 stał się oficjalnym „Rokiem Wisły”. Zaiste ważne wydarzenie, bo inaczej pewnie nie byłoby możliwości aby normalnie rozmawiać, lobbować za drogami wodnymi, turystyką, marinami czy śluzami na Wiśle i jej dorzeczach.
A przecież co podkreślali uczestnicy, mówcy transport wodny to teraz wymóg przyszłościowy gdy Europa krztusi się ciężarówkami. A transport wodny to siedmiokrotne więcej możliwości i tyleż samo zdrowiej ekologicznie. No ale te drogi trzeba mieć, a kosztują sporo. Na zachodzie w Niemczech czy Francji oraz krajach dawniej zarwanych krajami Beneluksu wiedzą to od dawna zwiększając za pomocą takiej logistyki przewozowej swoje PKB.
Ponadto jak powiedział m.in. senator Wcisła a potwierdził Michał Górski, prezes Pętli Żuławskiej - turystyka wodna to niesamowicie dochodowa gałąź gospodarki. Niestety nie wszyscy o tym wiedzą wśród osób decyzyjnych i projekty są traktowane po macoszemu tak można było odczytać z ich wypowiedzi. Szkoda
Słuchając wszystkich wypowiedzi można było również odnieść wrażenie, że w urzędach, parlamencie niektórzy kompletnie nie rozumieją tych potrzeb. Stawiają na tradycyjne środki transportu i jego logistykę. To krótkowzroczne.
Gdy mowa jest o drogach wodnych to nie tylko koryto rzeki – to kanały to śluzy to dorzecza żeglowne nie tylko w obrębie kraju. Takimi dla naszego regionu są E-40 związana z biegiem m.in. Wisły do Dniepru i nie tylko ich dorzeczy a więc przez szereg państw m.in. Białoruś, Ukrainę, etc. oraz E-70 – to dostęp rzeczny od Kaliningradu po Bydgoszcz i dalej. Ale czy tak będzie? Tu warunkują rozwój także względy polityczne, brak perspektywicznego myślenia, zwykłe zacietrzewienie, itp.
Decydują też koszty w ramach projektów transgranicznych, czy z Unii i tak trzeba mieć wkłady tzw. własne a to jest bagatela ok. 40-50 miliardów złotych. Prelegenci zajmujący się tematyką wspominali o modułowym działaniu rozłożonym na szereg lat, ale i do tego potrzebne jest zrozumienie. Polityka i działania polityczne, przepychanki kto mocniejszy i ważniejszy będą w tym przeszkadzać i niewiele zdaje się można w tej materii zmienić by było inaczej.
Trochę optymizmu tchnął realizator projektu Pętla Żuławska prezes zarządu Michał Górski, który przybliżył rozkład i perspektywy regionalnych działań na dorzeczu. To ponad 300 kilometrów dróg wodnych, 23 porty, mariny, przystanie i całe entourage temu przydatne.
To sprawdzające się „HausBooty”
http://czarter-mazury.com/futura-36/ |
Co potwierdził Marek Charzewski. Ta gałąź ma szansę przynosić krociowe zyski – pod warunkiem że samorządy będą mogły w nią inwestować. Ale jak podkreślił Marek Charzewski często priorytetami są inne infrastrukturalne potrzeby miasta. Remonty ulic, domów, wsparcie lądowych niezwykle potrzebnych miastom inwestycji.
http://www.bogatyelblag.pl/pierwsze -hausbooty-juz-w-elblagu,32872.html |
Burmistrz Malborka widać doskonale przygotowany, radził sobie dobrze z wodniakami i senatorami przy okazji wspominając o walorach nie tylko miasta, zamku i okolic. Ale o historii i uwarunkowań w obszarze.
Dużą i istotną uwagę mógł przykuć Wojciech Skóra komandor wodniackiej wyprawy wzdłuż biegu Wisły.
To on przedstawił złowrogi stan żeglowności w jej górnym biegu i dantejskie sceny zaniedbań. Udokumentował to fotograficznie i przedstawił szczegółową relację. Jest się nad czym pochylić i wzbudza refleksję.
- Wisła to pierwsza w Europie „zdziczała rzeka”, która straciła walory żeglowności – powiedział między innymi - ale jeszcze pozostaję piękna nawet w tym, co niedobrego się z nią wiąże.
Jest źle i niejednakowo oznakowana dla żeglugi. Ongiś tętniąca transportowym i wodniackim życiem dzisiaj zwłaszcza w swoim górnym biegu przypomina obraz nędzy i rozpaczy. Powyżej Warszawy a na pewno Modlina i Włocławka w dół rzeki, jest już dużo lepiej, chociaż i też są miejsca wołające o pomstę do nieba i takoż inwestycje, których realizatorzy nie liczą się w ogóle z potrzebami wodniaków.
Nie mamy się czego wstydzić. Ba padały pytania wodniaków o zwiększenie ilości pomostów i możliwości cumowniczych na nocowiska. Pytano burmistrza Charzewskiego nawet o możliwość wykorzystania do tego celu przystani pasażerskiej na Nogacie nieopodal zamku.
Podczas spotkania omawiano cały szereg różnych aspektów – była mowa o projektach, analizach, itp. – tym zajął się Rafał Wasil kierownik Przedsięwzięcia Strategicznego Departamentu Infrastruktury z Urzędu Marszałkowskiego, Marek Kamm z Elbląga przybliżył walory turystyki rowerowej po obu stronach Wisły.
Poza tym padało wiele wypowiedzi głównie skupionych przy kosztach cumowania. Wspominano, że są niektóre działania pozarządowe, gdzie to społeczność lokalna wymusza inwestycje. Ale jako przykład podano tylko Warszawskie działania społeczne.
Mówiono popycie na czystą, wskrzeszeniu transportu wodnego, etc.
Szkoda, że prócz "fajnej" atmosfery (bowiem większość mówiła sobie po imieniu od senatora po wodniaka), to nie było osóbdecyzyjnych i nie przysłuchiwały się temu spotkaniu osoby bezpośrednio i odpowiedzialne za taki stan rzeczy.
Oby to co padło dotarło do takich, jeśli w ogóle w jakimś departamencie w jakiejkolwiek strukturze są tacy, którzy podejmą rękawice, uderzą się w piersi i coś realnie zrobią … prócz gadania.
Krzysztof Hajbowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz