Doświadczeni własnymi przeżyciami, czasem traumatycznymi, doświadczeni swoim subiektywnym wytłumaczeniem wszystkiego, swoimi psychologicznymi przeniesieniami, racjonalizacjami często nieuświadamianymi, szczególnie łatwo ferujemy wyroki, osądy, itp.
Część z nas, już nauczona jest tym, żeby nigdy nie mówić „nigdy”, że to, co niemożliwe w stosunku do nas samych potrafi się „zmaterializować w mgnieniu oka prawie że”. W jednej chwili możemy stracić bliskich, majątek, zdrowie, zaufanie. Któż z nas nie potykał się o to w życiu choć raz?! Kiedy więc ktoś kogoś prosi o pomoc – zaraz szukamy wewnątrz siebie (z różnych przyczyn i kierowani różnymi motywacjami) odpowiedzi:
- No dobrze! Skoro prosi i ma biedę, to musi być jakaś przyczyna! Może sobie sam(a) zasłużył(a)?! I sam(a) sobie winny(a)?! I niczym „przyjaciele” Joba (fajna i pouczająca historia biblijna) dawaj … deliberować; a dlaczego, z jakiego powodu - a może z takiego … , a może z takiej przyczyny, a może to kara Boża, a może …
Takie myślenie nie ułatwia bycia człowiekiem. Nie ułatwia bycia dobrym dla innych. Nie ułatwia altruizmu. Jesteśmy wówczas jak (w przenośni) „urzędnik”, który miast pomóc, wesprzeć ... w każdym petencie widzi przestępcę, chcącego naciągnąć jego i „jego” urząd.
Dziś pisząc to, prosimy o pomoc dla matki, która odzyskała prawa do swoich dzieci. Czwórka jej dzieci wraca do domu rodzinnego. Jeśli spytacie, co się stało – długo by opowiadać. Jeśli chcemy, by ktoś nam kiedyś dał szansę, zróbmy to samo wobec innych. Jest potrzebna wszelka pomoc dla dzieci, aby miały zapewnione podstawowe rzeczy.
Nie mają nic, albo niewiele. Wszyscy mają gdzie mieszkać, co ważne. Poniżej napiszemy, co jest potrzebne. Ale nim to uczynimy, chcę napisać o jeszcze jednej naszej częstej przypadłości, która się uruchamia w takich sytuacjach.
W myśleniu, a i w komentarzach pojawiają się takie oto słowa: „No przecież sam(a) sobie, a nie ja jestem temu winny(a) i za to odpowiedzialny(a)….
Pewnie że nie! Nie Jesteś Opatrznością, Panem Bogiem, etc. Ale pamiętaj, „nigdy nie mów nigdy” i nie przekonuj świata, że Ty nigdy nie będziesz potrzebować, z jakichkolwiek przyczyn. Więc zamiast deliberować i dzielić włos na czworo – jeśli możesz, po prostu pomóż. Paplaniem, gadaniem, rozmyślaniem nad przyczynami i że Ciebie to nie dotyczy, Ty byś tak nie miał(a), przecież bo Ty… itd. na temat … niczego nie zmienisz.
Chyba, że potrzebne to jest w polepszeniu Twojego własnego samopoczucia, próżności, podniesienia własnej samooceny – wtedy to da się zrozumieć. Zrozumie to każdy psychiatra, psycholog i każdy inny mądry człowiek.
Pomoc potrzebna jest dla rodziny p. Agnieszki Suski, której dzieci wracają do domu rodzinnego po orzeczeniu sądu. Potrzebne są przybory szkolne na start, plecaki, zeszyty, kołdry oraz piętrowe łóżko. Niezbędna jest odzież i obuwie dla dzieci:
dziewczynka 14 lat, wzrost 164/167, rozmiar buta 38/39
dziewczynka 10 lat, wzrost 127/128, rozmiar buta 33
chłopiec 7 lat, rozmiar buta 30, wzrost 127 cm,
chłopiec 11 lat, wzrost 134/135 rozmiar buta 35.
Agnieszka Suska mieszka w Malborku na ulicy Fałata (zgodziła się na udostępnienie danych i wizerunku).
Całość akcji pomocowej koordynuje i wszelkich informacji na ten temat udziela małżeństwo Edward Skalany i Maria Czeszejko – Skalana (tel. 510 291 962 i 514 236 696 oraz e-mail edward.skalany@interia.pl), liderzy grupy, która zajmuje się działaniami pomocowymi, m.in. dla dzieci. Oni też mają zezwolenie na podawanie bezpośredniego telefonu do p. Agnieszki Suski.
Redakcja Lokalnej Gazety Obywatelskiej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz