poniedziałek, 19 czerwca 2017

Stacjonarny, wakacyjny obóz przetrwania dla Rodziców

Dni Malborka głośne głośnikami, tłumnie przed sceną, kolorowe postaciami (zwłaszcza tymi z  Ukrainy, ale nie tylko) odtrąbiły w Mieście i okolicy to, co rozpoczęło się w całym kraju ... „wakacyjne szaleństwo”. W tym tygodniu szkoły kończą oficjalnie „rok szkolny” i rozpoczyna się  … (za moich czasów nazywano potocznie to labą). Więc zaczyna się laba…

No tak ale, nie dla wszystkich to czas wolny od zajęć. Wręcz przeciwnie obowiązków przybywa. Teoretycznie okres wakacyjny, urlopowy. Dzieciaki, młodzież starsza i młodsza ma wolne od nauki. Lecz nikt nie dał wolnego rodzicom, opiekunom. Teraz muszą mieć oczy wokół głowy, by wiedzieć gdzie są ich ukochane pociechy. Jak może niektórzy z nas, Was, oraz innych – pamiętają, że wakacje i wszechobecne poczucie "wakacyjności" skłaniają szczególnie  do eksperymentów na życiu. Więc w łepetynach "młodych poznawaczy życia" nie koniecznie naukowców, powstają setki pomysłów na eksperymenty z różnych dziedzin. Myśmy to również robili, robić to będą następne pokolenia. Chodzi tu o to, żeby to rozluźnienie nie wpłynęło na rozluźnienie uwagi wszystkich. Bo ogarnąć w karby, w wakacje żywioł młodych ludzi to… 

Oglądałem kiedyś wypuszczone na wybieg młode cielaki. Ograniczały je jedynie  i to nie zawsze, mocne belki ogrodzenia. Konkluzja?! Zadbajmy o te  ogrodzenia w sensie społecznym, ale serdecznym i życzliwym. Pamiętając, że każde  z nas było takimi samymi młodymi ludźmi ongiś. 


To trudne w dzisiejszych czasach bowiem tyle stereotypów i głupot sami sobie do łbów włożyliśmy, przenosząc to na bzdurne przepisy. Dając młodym osobom nieograniczoną przestrzeń, bez możliwości społecznej temperówki. Teraz procedury – czasem naiwnie głupie, czasem mądre wśród naiwnych, etc. Teraz za pomocą procedur obowiązujących w różnych instytucjach próbuje się regulować, to co sprowadzało się do dawnego słowa – wychowanie.

Wszyscy "starsi" gdyby im teraz „MOPSy” zrobiły testy, okazałoby się, że wychowywaliśmy się „w patologicznych” warunkach. Takie memy bardzo często spotkać można w sieci internetowej. 
Ten sygnał przecież o czymś świadczy. Miejmy to w tyle głowy. To temat na inne dywagacje. Wracamy do letniej kanikuły (teraz to też pewnie dla niektórych brzmi niepoprawnie politycznie).

W czasie kiedy rodzic idzie jak zawsze do pracy, niewiele jest miejsc, gdzie młodzi ludzie tak naprawdę mogą pójść z radością i chęcią. Konia z rzędem temu, kto wymyśli jaki wakacyjny magnes (za darmo lubo za niewielkie pieniądze), by małolata w niezauważalny sposób, dla niego,  przyciągnąć na kilka godzin i odjąć  tym sposobem odrobinę stresu rodzicom.  

Najczęściej te role przejmuje przysłowiowy komputer, a właściwie sieć oraz telewizja z krociem kanałów. Zarówno sieć jak i wiele kanałów nie wspiera wychowania i budowania mądrego, empatycznego  kręgosłupa psychiki Twego dziecka. Nad budową, których ty się tak często trudzisz. Niestety wielokroć burzy je.  


Warto więc przemyśleć w jaki  sposób  możesz zapewnić czas wakacji w bezpieczny i sensowny  sposób, samemu(samej) „ryrając” jak wół; w pracy, „na taśmie”, „na kasie”, na budowie, na i w wszystkim, nie mając czasu. Czasu, który właśnie ustawowo „sobie zrobiła” wolnym część społeczności do której należysz. To nie tak proste a ustawowo wystarczy "klepnąć" czasem bez pomyślunku. To też na temat, na kiedy indziej. Ideałem byłaby faktyczna współpraca w środowiskach na zasadzie wierszyka z mojego dzieciństwa „murarz buduje domy, piekarz piecze chleb …” 

Niestety nie ma takiej, bo prawo nie nadąża a procedury są często koślawe. 

Więc tym bardziej szacunek należy się tym, którzy próbują temu zaradzić sensownie. Ale życie jest okrutne, wielu jest też takich, którzy myślą jedynie o kasie, jak wycmoktać Ciebie z Twoich ciężko zarobionych pieniędzy. Organizują, niekoniecznie z myślą o dzieciach, wakacyjne COŚ. 

To "coś" trwa dwa, czasem trzy lub jedynie tydzień i … co dalej? A wakacje? 

Z wydrenowaną kieszenią trudno jest „coś” dalej wymyślać. Więc, by się nie narażać na stwierdzenia tych, co "mają" zawsze, typu’ : ”sorry, ale trzeba było oszczędzać w ciągu roku!”. Warto nawet teraz spotkać się przy ładnej pogodzie, z sąsiadami, jeśli jeszcze ich nie znamy i dograć pewne szczegóły; co i jak gdy sami jesteśmy w pracy, a inni są akurat w okolicy, bo mają wolne w tym czasie. Może właśnie takie sąsiedzkie kontakty pozwolą wprowadzić trochę spokoju, zamiast ustawicznego lęku i niezliczonych telefonów do  własnych dzieci (i z troski o nie) na wakacjach … w miejscu.

Co Państwo o tym sądzicie? Jakie Macie pomysły? Podzielcie się swoimi przemyśleniami! Zapraszam serdecznie do dyskusji, swoistego forum, które może być wszak inspiracją - jeśli z głowy wypadły już wszystkie możliwe kombinacje i pomysły. 

Wspierajmy się sami, licząc najbardziej na siebie wzajemnie niż na często ładne z wierzchu oferty. Świat jest piękny jeno żerowanie na niewiedzy prowadzi do nieszczęść tak samo jak tej wiedzy brak. Pomóżmy sobie wzajemnie.   


Krzysztof Hajbowicz

P.S znam jedna wspierając się grupę, to prawie setka osób, które potrafiły się społecznie zorganizować. Czas może teraz na takie grupy. Wykorzystajmy tą samą technikę, która czasem nie służy Waszym pociechom a Wam spędza sen z powiek gdy nie macie kontroli rodzicielskiej – internet. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz