Jeśli ktoś mnie spyta raz jeszcze … jaki jest Malbork. Odpowiem
bez namysłu … jest o tej porze roku zwłaszcza, przepięknie niepowtarzalny!
To nie jest tak, że inne z miast i miejsc są
jakieś brzydsze, czy coś w tym guście. Nie! I to nie jest też tak, że to zasługa czyjaś organizacyjna, specyficzna li tylko w ludzkim wymiarze dla Malborka.
Po prostu jest tu pięknie, tak jak samo "Życie", które samo w sobie jest O.K. i „de best”, itp. O tej porze nie
zakochać się w Malborku ... to grzech.
Przyszło mi trochę wędrować po różnych zakątkach Polski,
trochę Europy. Dla jednych pewnie to może być niewiele, dla drugich wręcz nieprzyzwoite
i karygodne łazęgostwo. Bez stałego zacumowania. Było w moim życiu
wiele zachwytów nad miejscami, ich transcendentnym pięknem.
Tak mógłbym przedstawić całą listę godnych takiej uwagi nazw
miast, krain, skrawków lub wielkich przestrzeni. Tutaj w Malborku, jest być może jeden z ostatnich moich przystanków, a w każdym
bądź razie tak mi się na tą chwilę kołata po łbie. Może to i warunkuje sposób postrzegania?! Pewnie tak.
Niemniej ta niesamowita metafizyczna plecionka cegły (tu chapeau bas! dla mimowolnego twórcy skojarzeń Bernarda Jesionowskiego), historii, mnogości nacji, kultur, ważności i poniżenia, świetności i upodlenia tego miejsca.
Niemniej ta niesamowita metafizyczna plecionka cegły (tu chapeau bas! dla mimowolnego twórcy skojarzeń Bernarda Jesionowskiego), historii, mnogości nacji, kultur, ważności i poniżenia, świetności i upodlenia tego miejsca.
Długo by tak wymieniać co jeszcze.
Ten swoisty konglomerat "rozmaitych różności", gdy rąbka uchyliwszy jedynie,
udało mi się nieco poznać, stanowi dla mojego postrzegania podstawę do tego "wypowiadanego" tu zachwytu.
Zachwytu nad miejscem, historią i różnorodnością, tyglem ludzkich losów. Pewnie wszędzie jest podobnie, tylko trzeba to zauważyć! Ja dostrzegłem … w Malborku.
Nie powiem, żeby to była zaraz miłość odwzajemniona, ale … na tu i teraz, bycie w tym miejscu dało mi możliwość spostzreżenia tego "co widzę" i czym się fascynuję. Dało mi też nowych, wspaniałych Przyjaciół i Ludzi, z którymi przychodziło i przychodzi się mi spotykać.
Zdaje się, że dobiłem do właściwej kei. Cieszy mnie to i zarazem smuci.
Czyżby koniec podróżowania?
Póki co, tak!
Póki co, tak!
Dlatego przepraszam wszystkich Czytelników, Oglądaczy i Przeglądaczy blogu Lokalna Gazeta
Obywatelska za przerwę, którą Wam i sobie funduję.
Przepraszam też za osobisty i
emocjonalny ton tego wpisu. Może brzmi złowróżbnie, ale jest tak naprawdę pełny
nadziei „na jeszcze”, „na potem” i „na więcej” w przyszłości. Więc chyba nie
jest aż tak źle.
Nie jestem, wraz z osobami wspierającymi prace na blogu, instytucją,
choć głęboko wierzę, że kiedyś się to uda. Chcąc być przydatnym innym, poczytnym i
pomocnym - zmuszony jestem chwilowo ogłosić przerwę "w nadawaniu", wpisywaniu i cyklicznym uaktualnianiu.
Mam nadzieję, że krótką - acz niezależną od mojego
chcenia.
Pozdrawiając Państwa kwieciście, majowo, ciepło a wiosennie, dziękując
za Wasze komentarze, e-maile - zapraszam ponownie po przerwie.
autor blogu
Krzysztof Hajbowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz