Kicz, szmira, chała czy refleksyjny czas przemyśleń
Krzysztof Hajbowicz
Zaczyna się dobry tydzień zwany „Wielkim” , czas do przemyśleń. To okres refleksji nad zmianą, przemianą i odrodzeniem. W naszej kulturze naznaczonej historycznie katolicyzmem to dobry okres na spokój wewnętrzny. Nadchodzące święto zmartwychwstania niesie możliwość wyciszenia, i oglądu dotychczasowego swojej podróży przez życie.
Jest jakkolwiek do spełnienia kilka warunków, by tak było.
Przede wszystkim to święto Chrześcijan. Osoby wychowane w kulturze europejskiej, w jej dziedzictwie i całym entourage, nawet gdy nie są wierzące, są ateistami, z całą pewnością mogą wykorzystać ten czas podobnie.
To może dawać (podobnie jak drugie ważne dla Chrześcijan święto Bożego Narodzenia) możliwość, że większość wyciszy emocje, dając sobie i innym szansę na wiele przemyśleń, na konstruktywną wycieczkę w głąb siebie.
Ci, którzy nie wychowali się w naszej kulturze i tradycji - wcale nie muszą i na pewno nie będą rozumieli. Nie oczekujmy od nich tego. I nie karzmy im obchodzić hucznie święta "skoro u nas są i żyją". Bo to niezbyt mądre a co dopiero grzeczne.
To coś jakby od nas np. hindusi oczekiwali, byśmy cieszyli się i radowali z bycia posypywanym kolorowymi farbkami podczas ich święta Holi. Odpowiednik polskiego śmigusa-dyngusa ale z dużo większym przesłaniem i tradycją. Poniekąd wielu młodych hindusów „przegina” podczas tego święta i wręcz tym molestuje, zwłaszcza kobiety innych nacji. Ale to inny temat. Przypomnijcie sobie tylko naszego dyngusa śmigusa i potrzebę regulacji prawnych! Pamiętam czas gdy trudno było wysiąść np. z autobusu miejskiego, czy PKSu suchym.
No i to właśnie przyczynek do dalszych rozważań nad nadchodzącym tygodniem.
Nie tylko inne nacje się gubią w świętowaniu. My Polacy gorąco i deklaratywnie związani z tradycją mamy też kłopot w tym względzie. Dla wielu Wielkanoc to pisanki, zajączek, kurczaczek i śniadanie w niedziele a w poniedziałek lanie wodą.
Ot i tyle.
Przedtem jest histeria i szał zakupowy, które umiejętnie podsycane przez handlowców zamieniają ten tydzień w nieustanny pościg, wyścig i maraton, którego sens się gubi w zawartości portfela i reklamach.
Nawet niektóre MOPSy swoiście „głupieją” rozdając dodatkowe środki biedniejszym obywatelom „by się radowali”. Przez cały czas pono realizując racjonalny program. Wszelcy koordynatorzy, doradcy, realizatorzy specjaliści, inspektorzy do rożnych spraw (mierząc swoją wyuczoną kulturowo miarką i przeniesieniami) serwują swoje pomysły na ludzi, których próbują uczyć racjonalności. Na dwa dni wolnego rozdają coś, czego ich beneficjenci gdyby chcieli w innym czasie… nie dostaną.
Dla niektórych natomiast ten tydzień ma inne znaczenie. Bowiem traktują go w innym wymiarze. Dla wielu osób, począwszy od czwartku, to Triduum Paschalne, to tydzień głębokiej refleksji nad śmiercią i życiem. Przygotowanie się i skupienie do swoistego odrodzenia.
To uczestnictwo w liturgiach, nabożeństwach, w skupieniach i adoracjach – w zależności od odcienia religijności, poczucia przynależności do wspólnoty określonego kościoła.
Wielkanoc, gdy nadchodzi, to czas radości – o którego korzenie lepiej nie pytać chrześcijanina, katolika - nie chcąc się narazić na gromy i "święte oburzenie", kiedy mu się wyłuszczy co z czego pierwotnie. A przecież nie o to w tym wszystkim chodzi, czyja „Bozia jest ważniejsza”.
Tylko o sens refleksji i zmian.
Mniemać pragnę, tusze, i modlę się w duchu, że na ten nadchodzący czas przede wszystkim politycy się wyciszą. Chociaż, osobiście wątpię. Teraz rządzi taka grupa - bo przecież nie klasa, która żyje z podsycania i ciągłego szukania dziury w całym... Nie tylko czasami a nazbyt często. Teraz też widzimisię pojedynczych osób przerabia się w pośpiesznym tempie (często w trybie nocnym) w obowiązujące prawo.
Na przykład daty kalendarza zamienia na święto – najczęściej martyrologię NARODU POLSKIEGO. Ciekawe, że my chyba nie umiemy się cieszyć i świętować radośnie. O tragediach zaś – pamiętać z refleksyjnością.
Tu na odwrót, „trupy wieszamy święcie na ścianach, pomnikach, symbolach” i hołdujemy im z biciem w piersi nierzadko z hipokryzją. Natomiast wszelkie objawy uśmiechu i radości z życia są ... niewskazane i potępiane nie tylko z mównicy sejmowej. Czy to nam „komuna” zrobiła? Czy mamy takie cudo w genach?
A co Wy Państwo o tym sądzicie?!
Jak zwykle czekam na e-maile, komentarze i kontakty. Wszystkim zaś czytającym, oglądającym blog – serdecznie dziękuję. I życzę takiego obchodzenia, świętowania i refleksyjności jakiego pragnie, stać go i wymyśli sobie. Bez narzucania, bez nacisków, bez politycznej urawniłowki.
Jesteśmy wolnymi ludźmi i cieszmy się tą wolnością mądrze, nie tylko od święta. Te mijają, jak i nie pielęgnowana wolność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz