poniedziałek, 27 marca 2017

Jak pomagać?

Z całą pewnością pierwsze co przychodzi do głowy to słowo – skutecznie. Drugie zaraz po tym to – mądrze.  Niestety te dwa słowa często toną w innych powodach i motywacjach pomagania. Na pierwszym miejscu plasują się deklaratywnie niestety „dobre chęci” . Jak powiadają starsi ludzie i doświadczeni życiem „że dobrymi chęciami to i piekło wybrukowane”. 

Nie odstrasza to wszelkiej nieodpowiedzialności, niekoniecznie wiedzy, powodów pozornej pracy a szkodliwej u podstaw. Często niefrasobliwości i braku wyobraźni lecz to rzadziej, bo ludzie, zazwyczaj, mądrzy życiowo są, nie tylko doświadczeniem. 

Co to znaczy mądrze pomagać? No aby nie filozofować. „Pomaganie daje radość płynącą z kontaktu z drugą osobą oraz z poczucia czynienia dobra. Pozwala wyjść ze sfery własnej wygody i komfortu. W pomaganiu kierujemy „wzrok serca” na potrzeby i pragnienia bliźniego. Niestety jest wiele pułapek, w które może wpaść osoba pomagająca. Istnieje wtedy niebezpieczeństwo nieświadomego przejścia z poziomu pomagania do… poziomu krzywdzenia drugiej osoby. (Była o tym mowa między innymi w niejednej rozmowie, podczas spotkań Malborskiego Forum Pomocowego, w którym biorą udział pomagający z rożnych środowisk i obszarów. Była o tym mowa podczas warsztatów dla wolontariuszy - organizowanych przez stowarzyszenie Teen Challenge przy Zborze Zielonoświątkowym, itd.Przyp.Red.)


Pierwsza pułapka związana z pomaganiem zawiera się w odpowiedzi na pytanie: Komu tak naprawdę próbuję pomóc, kiedy pomagam? 

Czasem zdarza się, że angażując się w pomoc innym, poszukujemy w pierwszej kolejności pomocy dla samych siebie. Pomaganie staje się swoistym sposobem radzenia sobie z własnymi zranieniami i niepowodzeniami życiowymi oraz poczuciem bycia gorszym. W takiej sytuacji człowiek będący w potrzebie i otwarty na przyjęcie pomocy może zostać wykorzystany dla podbudowania ego drugiej osoby. Najczęściej dzieje się to nieświadomie. Takie „pomaganie” nie jest korzystne ani dla osoby potrzebującej, ani dla tej, która pomaga. Zadaje ono bowiem kolejne rany. 
(…)

Pomagając, możemy wpaść w pułapkę błędnego przekonania o własnej wyższości nad bliźnim

 Możemy myśleć, że to my, pomagający, wiemy lepiej, co drugiej osobie jest potrzebne oraz jak powinna postąpić w danej sytuacji. Potrafimy przy tym dokładnie wypunktować jej błędy i zaniedbania. Taki sposób patrzenia sprawia, że zaczynamy przejawiać tendencję do narzucania innym swojego, nie zawsze właściwego, sposobu oceny rzeczywistości. 

Nasza pomoc zaś nabiera cech dyrektywności. Tymczasem nikt nie zna lepiej osoby potrzebującej pomocy od niej samej. Z tej samowiedzy bierze się ogromna życiowa mądrość dotycząca własnej osoby. 

Dlatego każdy z nas sam najlepiej wie, jaki brak odczuwa w danym momencie. Nieraz potrzebujemy specjalistycznej wiedzy, której nie mamy, wsparcia finansowego, emocjonalnego lub duchowego innych osób – wtedy sięgamy po pomoc innych.
 Samo otwarcie się na przyjęcie pomocy jest czymś pięknym i godnym pochwały. Nie wskazuje ono bowiem na słabość, lecz jest jednym ze sposobów radzenia sobie z trudną sytuacją.

Osoba potrzebująca pomocy ma wiele możliwości, by komunikować, czego potrzebuje. Może zwyczajnie opowiedzieć o tym, ale może też używać niewerbalnych sposobów porozumiewania się – mimiki twarzy, gestykulacji, sposobu zachowania w danej sytuacji. 

Chciejmy wsłuchiwać się w drugiego człowieka i to, co chce nam o sobie powiedzieć.
 Bardzo często o ważnych potrzebach serca, takich jak poczucie bycia kochanym, ważnym, potrzebnym, zauważonym, trudno jest mówić wprost. Wtedy ich brak wyrażamy naszą postawą. Trudno także bezpośrednio mówić o przeżywanym lęku, bólu i niepokojach. Często to nasze ciało i zachowanie przekazują innym informacje o tym, co dzieje się w naszym wnętrzu. My jednak nie zawsze jesteśmy tego świadomi. W codziennym zabieganiu zbyt często zamykamy się na te ważne komunikaty, które skrywają ludzkie zachowania.

Niebezpiecznie często, pomagając, oczekujemy czegoś w zamian

Niektórzy wpadają w pułapkę wypominania innym, w tym najbliższym osobom, jak wiele dla nich robią każdego dnia. Tak jakby się bali, że dadzą za dużo, a dostaną za mało. Dawać mądrze to znaczy nie wyręczać, nie zwalniać innych z ich obowiązków, nie brać na siebie powinności bliźniego, która została przez niego zaniechana z powodu lenistwa. 


Ważne jest wsłuchanie się w rzeczywiste potrzeby drugiej osoby, by nie uszczęśliwiać jej na siłę takimi formami wsparcia, których ona aktualnie nie potrzebuje. Aby dawać mądrze, należy czynić to w zgodzie z własnym sercem i sumieniem oraz z pełnym akceptacji uszanowaniem drugiej osoby”.

A teraz z innej perspektywy


Czy stanąć po stronie potrzebującego jest łatwo czy trudno? Odpowie wielu że przecież każdemu coś potrzeba. Nie wszyscy "muszą mieć" - są też tacy którzy tak odpowiedzą. Odpowiedzą też jeszcze inni ze np. bezdomni sami są sobie winni że tak mają. Powiedzą. 
Bezdomność to nie nasz, nie mój  problem? 
"Wystarczy redukcja etatów i zabierają nam wymarzone mieszkanie. Zostaje ulica"
O bezdomnych myślimy zazwyczaj w okolicach zimowych mrozów. Kiedy robi się cieplej – dla wielu problem znika. Tymczasem bezdomność to zagrożenie, przed którym wbrew pozorom stoi każdy z nas. – Ludzie marzą o mieszkaniach i chętnie biorą kredyty. Wystarczy jednak redukcja etatów, nagle przychodzą nam to wymarzone mieszkanie zabrać i zostaje ulica. Nasze pokolenie, które kredyty tak chętnie zaciąga będzie miało z bezdomnością naprawdę wielki problem – pisał  Bolesław Sameryt, szef Praskiego Centrum Pomocy Bliźniemu „Monar – Markot". - O bezdomnych mówi się tylko zimą, gdy przychodzą mrozy i ludzie umierają na ulicach. Latem bezdomnych jest mniej?
Problem po prostu robi się teraz mniej dostrzegalny. Ludzie bezdomni, gdy robi się ciepło opuszczają noclegownie i ośrodki, ponieważ tam panuje zakaz spożywania alkoholu. A dla wielu z nich to problem i wybierają mieszkanie na jakichś opuszczonych działkach lub w pustostanach, ruderach rumowisk, bo z Wagonów teoretycznie wygoniono.  Bo tam mogą pić do woli.

Pod określeniem „menel” w Słowniku Języka Polskiego znajdziemy następujące wyjaśnienie: „osoba z marginesu społecznego budząca lęk lub odrazę swoim zachowaniem i niechlujnym wyglądem”. W mojej rodzinnej miejscowości wystarczy kilka dni wiosennego słońca, aby rodzimi kloszardzi pojawili się natychmiast na ulicach, deptakach, parkach i ławkach

Kim jest przeciętny bezdomny Polak?

To dość skomplikowane. Bezdomnych można dziś podzielić na kilka kategorii. Jedna to osoby starsze, które z racji swojego podeszłego wieku nie mogą liczyć na pracę, nie mają renty ani emerytury lub mają je bardzo niskie. Stają się bezdomnymi, ponieważ za długi wyrzuca się ich z dotychczasowego mieszkania. To ludzie, których po prostu nie stać na życie. Nawet na opłacenie czynszu i kupienie jedzenia.

Drugą dużą grupę bezdomnych stanowią natomiast ludzie w średnim wieku, u których główną rolę w życiu odgrywa alkohol. To on jest przyczyną ich bezdomności. W ośrodku mam kilka takich osób. One otrzymując pierwsze pieniądze zarobione za drobne prace od razu myślą o tym, by się szybko upić. Są też młodzi bezdomni, którzy również zwykle są uzależnieni od alkoholu lub narkotyków. Ostatnia typowa grupa bezdomnych to ludzie chorzy psychicznie, którzy nie wytrzymali dzisiejszego tempa życia.

Wszystko się zmienia. Teraz mamy do czynienia głównie z bezdomnością z powodów ekonomicznych. Bezdomni to dziś ludzie, którzy najpierw nie mogą znaleźć pracy, a w efekcie tego zaczynają mieć problemy z utrzymaniem mieszkania. To spora grupa osób, które nagle przechodzą traumę, załamanie związane z problemami finansowymi i mieszkaniowymi. Z tymi osobami mamy później bardzo trudną pracę psychologiczną. Po tym wszystkim one czują się bowiem bezwartościowe i musimy najpierw pomagać im odzyskać chęć do życia. Dopiero wtedy, małymi krokami mogą spróbować wyjść z bezdomności, zacząć od znalezienia pracy.

Wydaje się, że stawanie się bezdomnym to długi proces. Zdarzają się osoby, które na ulice trafiły z dnia na dzień
W tym przypadku również mówimy zwykle o krachach finansowych. Takie przypadki dotyczą osób, które zakładały różnego rodzaju spółki, a wspólnicy ich później okradli. Wtedy taki ktoś musi nagle zastawić mieszkanie, by spłacić dług. Szybko zostaje mu więc tylko i wyłącznie ulica.

A Państwo jakie macie na ten temat zdanie? Czy podzielacie przedstawione z różnych źródeł poglądy? Jaki jest Wasz ogląd. Do wymiany spostrzeżeń i refleksyjnego oglądu zapraszamy i w komentarzach, i w e-mailach 
na adres gazeta-obywatelska@wp.pl  

źródła;
zebrał również refleksyjnie ABAH
Krzysztof Hajbowicz
Aneta Pisarczyk
BANWI
Wojciech Fułek

FOT BANWI
Z serca dziękuję widocznej Osobie  na zdjęciu, dedykując ten zbiór przemyśleń. Obyśmy wszyscy razem związani z tym wpisem, choć odrobinę "zmusili" innych do refleksji nad pomaganiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz