środa, 15 lipca 2020

Może właśnie dziś warto pochylić się nad historią

"Na grunwaldzkich polach znowu słychać szczęk oręża" tak zaczyna wpis większość witryn promujących książkę  Jana Wróbla "Grunwald 1410"

Czy tylko historia bitwy pod Grunwaldem?!

.
Niedawne wybory prezydenckie przeszły już do historii. Historii czyli takiego tygla, z którego czasem warto by czerpać. Historia to ... prawda o naszej przeszłości ... mówią zwycięzcy, mówili to też ludzie faraonów, satrapów, wypisując ich sukcesy i wielkość. I mówili inni, w całej naszej przeszłości a i mówią po dzień dzisiejszy.

Tak było zawsze, że tą prawdę pisali ci, którzy byli właśnie u steru władzy. Po dziś dzień prawdy historyczne (nawet te najnowsze) bo z naszego pokolenia mają jakąś skazę. 
W zależności od tego kto ją przedstawia. Ostatnie czasy i walka wyborcza pokazywała jasno co wielu uważa za prawdę, bo może wyraźniej było widać? 
Bo co to jest prawda? - tym zagadnieniem zajmowaliśmy się w artykule;  "Dylematy - czymże jest prawda?!" - kliknij

Dziś w rocznicę warto i może bezpieczniej warto pogrzebać w tej dalszej historii. Wielu się pewnie zadziwi, kiedy pochyli nad 15 lipca 1410 roku.





Bitwa pod Grunwaldem to dzisiaj legenda. Nasze największe zwycięstwo w dziejach rozpala wyobraźnię każdego Polaka. W 610. rocznicę bitwy historyk Jan Wróbel na nowo przedstawia konflikt Polski i Litwy z państwem krzyżackim. Odtwarza przebieg starcia, zagląda do średniowiecznych kronik i najnowszych prac badaczy. Zaskoczy cię, ile tajemnic kryje Grunwald. Nawet dziś.


Kto zwyciężył pod Grunwaldem? Król Polski Jagiełło czy wielki książę litewski Witold?
Dlaczego wojska polskie nie zdobyły Malborka?
Czy Krzyżacy byli... Polakami?
Jakie niewygodne fakty próbowali ukryć kronikarze polscy i krzyżaccy?
Dlaczego największą konną batalię co roku odtwarzamy… na piechotę?
Myślisz, że o zwycięskiej bitwie z Krzyżakami wiesz wszystko?

Polecamy do przeczytania i wielości zastanowień nad tamtymi czasy i nad najnowszymi 
Poleca Lokalna Gazeta Obywatelska - korzystając z fragmentów, cytatów i grafik Wydawnictwo "Znak", Ksiażka Jana Wróbla "Grunwald 1410"

DLACZEGO WYGRALIŚMY?

Wojska przyprowadzone przez zakon miały „twarde jądro” – wyćwiczoną własną ciężką konnicę. Do tego „gości” oraz zaciężnych, nie tylko licznych, ale i chyba wprawionych w boju, bo zakonni eksperci zbyt dobrze się znali na wojnach, aby kapitanowie najemnych wojsk mogli ich łatwo oszwabić. Jak pamiętamy, wojsk zakonnych było natomiast raczej mniej niż polskich, a jeszcze doliczyć trzeba spore wojska litewskie. O wyniku bitwy decyduje wiele czynników, nie tylko jakość i liczebność wojsk, jednak nie wynika z dostępnych źródeł, aby w jakimkolwiek momencie bitwy wydarzyło się cokolwiek zupełnie niespodzianego, co zachwiałoby krzyżackim wojskiem czy wywołałoby na przykład panikę. (Chociaż… Długosz opisał dziwny obłok, w którym ukazał się patron Polski, św. Stanisław, ale posłużył się bezpiecznymi konstrukcjami: „widzieli niektóry…”, „mniemano, że…”. Zatem – efektowny literacki ozdobnik. Trochę szkoda).

W psychologiczno-taktyczno-historycznych rozważaniach snutych na podstawie niepełnych źródeł łatwo o wspaniałe hipotezy. Trudno się je potwierdza, ale i trudno obala! Nie tracąc z oczu tegoż zastrzeżenia, połączmy ze sobą dwa fakty: wojska koalicji krzyżackiej były mniej liczne niż koalicji polskiej, a mimo to właśnie one przez dłuższy czas utrzymywały inicjatywę. Zaatakowane przez wrogie oddziały cofnęły się na początku bitwy, aby niebawem w ładzie odeprzeć napastnika. Wielkiemu mistrzowi plan bitwy poniekąd sam się ułożył – wypchnąć z pola boju liczne, ale słabiej uzbrojone skrzydło (krzyżackie lewe, „nasze” – prawe, z Litwinami i Tatarami). Innymi siłami związać centrum, a następnie wspólnymi siłami centrum i uwolnionego od Litwinów rycerstwa lewego skrzydła zyskać przewagę w centralnym polu bitwy. I, jak napisał Henryk Sienkiewicz, nie w Krzyżakach zresztą, lecz w Trylogii – dorżnąć watahy.

Wielki mistrz zdaje się w tej bitwie postępować tak, jakby spieszył się z osiągnięciem przewagi w centrum. To jest możliwe wyjaśnienie trzech prób „przebicia się”, o których informował autor pruskiej Kontynuacji… – trzy uderzenia nawracającymi chorągwiami w środek królewskich wojsk. Być może von Jungingen kalkulował rozumnie, że doborowymi, ale mniej licznymi siłami musi rozstrzygnąć bitwę szybko, by zneutralizować Litwinów, zdobyć taktyczną przewagę w centrum, rozbić je i – niejako na deser – rozgromić drugie skrzydło. Taki plan tłumaczyłby zostawienie sporej liczby rycerzy w odwodzie – zmęczone centrum skupiłoby na sobie naturalny kontratak polskiego lewego skrzydła, a wtedy krzyżacki odwód zmiótłby Polaków z powierzchni ziemi. W decyzji wielkiego mistrza widać (to znaczy widać, jak chce się zobaczyć, bo każda rekonstrukcja przemyśleń XV-wiecznego bohatera tkana jest z mgły) przecenienie pozytywnych skutków uderzenia na chorągwie litewskie. W istocie bowiem, jak się okazało, znaczna część jego wojsk wypadła z gry wskutek pogoni za Litwą, a Litwini dość szybko wrócili do boju. A przy tym Jungingen po prostu nie docenił odporności rycerstwa polskiego na ataki krzyżackiej, wspaniałej zresztą, jazdy. Przewaga liczebna Polaków i Litwinów (oraz Rusinów i Tatarów) miała spore znaczenie dla przebiegu bitwy. Na nic by się zapewne nie zdała, gdyby nie wykazana wytrwałość i dzielność.

Przyczyna krzyżackiej klęski jawi się zatem jasno. Zbyt wielu rycerzy pomknęło za Litwinami i zbyt wielu czekało u boku wielkiego mistrza na swoje pięć minut. W efekcie polskie główne siły atakowane były zbyt szczupłymi siłami krzyżackimi. Przełomowy moment bitwy to ten, w którym rycerstwo Jagiełły zdominowało centrum, a von Jungingen nie zareagował na zmianę sytuacji w odpowiednim momencie. Jego odwód dotarł na pole bitwy zbyt późno, w rezultacie starł się z Polakami już panującymi na placu boju. Nie przeważył szali, bo szala już była przechylona na polską stronę. 

fragment pochodzi z książki "Grunwald 1410. Świętością nie wygrasz", autor:Jan Wróbel, Wydawnictwo "Znak"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz