poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Przejawy wiosennego życia

Z perspektywy peta i śmiecia rzuconego

Wiosna nie tylko budzi się pełnią do życia wszystkim tym, co ma w całej swojej wiosennej mocy. Przyroda przykrywa wstydliwie to, czym ludzie rzucają na lewo i prawo, bez opamiętania… śmiecąc. 

Jeszcze nie w tym roku, jeszcze nie tym razem wiosna nie przegra z człowiekiem w obronie piękna, radości rodzenia się życia, zieleni, kwiatów. Buchając całą swą złożonością i pięknem  Przyroda  „zjada” strzelistością zielonej trawy, kwiatków, pąków, nieśmiałych listków cały koszmar wyrzucanych śmieci. Plastików, petów, butelek, szkła, kartonów i całego tego odoru pozostałości po zimie i ludzkiej głupocie.  







Na przekór śmieciom, na przekór ludzkiej niefrasobliwości i głupoty pną się do góry, do słońca pąki, pączki, listki źdźbła i ździebełka. Zieleń zaczyna czerpać ze wszelkich odcieni jakie Jej dała „Matka Natura”. A ta mnogość odcieni zieleni (od mięciutkiej po soczystą) może powalać na kolana i budzić szacunek. 

Wokół tej zieleni zaczyna się targowisko kwiatów dla motyli, pszczół i wszelkich zapylających owadów  i takich, które latają  na wiosnę chyba, by ją jeszcze bardziej uatrakcyjnić. Przyroda już nie pełznie leniwie do słońca. Ona zaczyna galop życia, którego póki co żaden śmieć, żadna butelka i żaden pet z poziomu trawnika nie jest w stanie zatrzymać. 

Tylko nachodzi taka smutna refleksja. Jak długo da ona jeszcze radę wygrywać odwieczna walkę o życie z najgorszym swoim wrogiem i zarazem najbardziej kochającą ją istotą – człowiekiem?!




Ten sam człowiek potrafi ekscytować się Jej pięknem, podziwiać ją, pisać o niej wiersze i piosenki. Leniwie kłaść się błogo na trawie i zarazem ten sam człowiek, każdego roku zostawia raniąc Ją tysiące ton śmieci, butelek, puszek,  „foliówek”, reklamówek, papierów kubków, etc, etc.



Za każdym razem jeszcze wiosna to połyka… ale coraz częściej się krztusi.  Byśmy jej tylko w tym nie pomogli, z własnej głupoty i niedbalstwa.

Więc warto się przez moment chociaż zastanowić ...wyrzucając kolejny papierek po Snickersie, kolejny plastikowy kubek, kolejną zgniecioną puszkę po coli, czy foliówkę … ot tak gdzie popadło, byle nie do kosza. 
Byle jak, ot w lesie, parku, na ziemię. 

To coś tak, jakbyśmy naszemu najlepszemu przyjacielowi wbijali ohydnie nóż w plecy. 

A przecież przyroda taka piękna! Czy może jesteśmy jedynie bandą popapranych psychopatów, patrzących na wszystko z perspektywy porzuconego peta i śmiecia na ulicy?!  

Weronika Hajbowicz 
& K.H

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz