wtorek, 13 września 2016

Ku pamięci ...

Trzy tablice pamiątkowe na murze nie pozwolą zapomnieć  o ofiarach z masowej mogiły w ziemi, nieopodal malborskiego zamku


W poniedziałek 12 września odbyły się uroczystości upamiętniające ofiary zamordowane w ostatnich dniach walk o Malbork. Okoliczności tej straszliwej zbrodni ani  dokładnej liczby ofiar nie sposób jest  jednak (mimo oficjalnych wersji) … ustalić.  

Tak na trzech tablicach, w trzech językach angielskim, polskim i niemieckim wybrzmiał napis; 


„W tym miejscu odnaleziono podczas prac budowlanych w 2008 r. miejsce pochówku 2116 osób narodowości niemieckiej, które poniosły śmierć w Malborku / Marienburg w 1945 r. Szczątki tych cywilnych ofiar II wojny światowej zostały ekshumowane i pochowane w 2009 r. na niemieckim cmentarzu wojennym w Glinnej (gm. Stare Czarnowo, woj. zachodniopomorskie)”





Mogiłę odkryto w październiku 2008 roku przy dawnej ulicy Solnej (obecnie Sierakowskich) podczas prac ziemnych przed budową luksusowego hotelu, który ostatecznie nigdy nie powstał. Prace ekshumacyjne zakończyły się w kwietniu 2009 roku. Dziennikarz Radosław Konczyński dla  Naszemiasto.pl napisał ; 
Ofiary drugiej wojny światowej, których szczątki odkryto w latach 2008-2009 w masowym grobie koło malborskiego zamku, doczekały się upamiętnienia. W miniony poniedziałek  tablice zostały odsłonięte w poniedziałkowe przedpołudnie na murku od strony Starego Miasta, kilkanaście metrów od miejsca, gdzie znajdowała się masowa mogiła. 

Napis był konsultowany wcześniej przez Urząd Miasta Malborka z Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz jego niemieckim odpowiednikiem - Volksbund Deutsche Kriegsgräberfürsorge (Niemiecki Związek Ludowy Opieki nad Grobami Wojennymi). 

Tablice odsłonili: burmistrz Malborka Marek Charzewski, Cornelia Pieper - konsul generalna Niemiec w Gdańsku, Markus Meckel - prezydent Volksbund Deutsche Kriegsgräberfürsorge, Adam Siwek - p.o. dyrektora Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN oraz wojewoda pomorski Dariusz Drelich. 

- Był to czas trudny, również czas trudnych decyzji. Ponownie rozdrapane zostały stare rany - mówił burmistrz Malborka o momencie odkrycia masowego grobu na przełomie października i listopada 2008 roku. - Jednak udało się w ramach polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie doprowadzić do godnego pochówku ofiar w Starym Czarnowie. 


Burmistrz przypomniał, że podczas ekshumacji z mogiły u zbiegu ulic Sierakowskich i Piastowskiej, która trwała do kwietnia 2009 r., wydobyto szczątki 2116 osób - ludności cywilnej najprawdopodobniej niemieckiego pochodzenia, w tym 1001 kobiet, 381 mężczyzn, 377 dzieci i 375 osób, których płci i wieku nie zidentyfikowano. 

- Zostawili po sobie wiele pytań, ich tragiczny los nie został do końca wyjaśniony, ale pozostała po nich pamięć - dodawał Marek Charzewski. 

Markus Meckel w 2008 roku był posłem do Bundestagu i członkiem polsko-niemieckiej grupy międzyparlamentarnej. 

- Nie było łatwą decyzją, aby tutaj znalezionych zmarłych pochować tak daleko stąd, w Starym Czarnowie. Oczywiście, pojawiło się pytanie o okoliczności, w których stracili swoje życie. Jeśli mówimy o ranach, to dotyczą one oczywiście relacji pomiędzy naszymi narodami w minionym stuleciu. Pamiętamy o strasznej przemocy, o strasznych czynach oraz milionach ofiar, które Niemcy spowodowały w Polsce. Po wojnie trwało długo, aż my Niemcy przyznaliśmy się do popełnienia tamtych win - mówił m.in. Markus Meckel. 

- Dzisiaj można też uznać i zauważyć, że straszliwości związane z wojną pod koniec wojny dotknęły również Niemców. Kobiety, dzieci, a także mężczyźni, którzy tutaj bez wątpienia byli przede wszystkim mężczyznami starymi - można o nich powiedzieć, a przynajmniej o większości z nich, że byli ofiarami niewinnymi - dodawał szef Volksbund Deutsche Kriegsgräberfürsorge. 

- Jesteśmy wdzięczni, że możemy dzisiaj uczcić pamięć tych zmarłych i wspólnie ich wspominać. Najprawdopodobniej większość z nich pochodziła z miasta, ale można też spekulować, że to byli też uciekienierzy z terenów badziej na wschód, którzy starali się uciec przed pożogą wojenną i tutaj ich ucieczka się zakończyła. 



Także w poniedziałek w Szkole Łacińskiej odbywało się forum dyskusyjne na temat 25-lecia polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie. Wiele o nim powiedziano również na skwerze przy dawnej masowej mogile. 







- To efekt zaufania pomiędzy naszymi narodami, że możemy być tutaj na tej uroczystości i że obywatele Malborka umożliwili to, że mamy teraz te tablice upamiętniające ofiary wojny. "Nigdy więcej wojny", jak pan burmistrz wspominał słowa papieża Jana Pawła II. Wszyscy wiemy, jak straszne były wojny. Nigdy więcej wojny. To jest obowiązek dla nas wszystkich, aby pracować w tym kierunku, żeby nasza przyjaźń jeszcze rosła i stawała się silniejsza, niż jest - mówiła Cornelia Pieper.
Za Radosławem Kończyńskim z  Naszemiasto.pl
Zdjęcia Krzysztof Hajbowicz



Szkoda, że ...

w tym wszystkim zabrakło pomysłu na czas i jak największą ilość przybyłych na uroczystość mieszkańców Malborka, młodzieży, przyjezdnych, etc,
Takie wizyty notabli z zaprzyjaźnionych miast ustala się dużo, dużo wcześniej. Można było o tym pomyśleć budując informacje, zachęcać szkoły do udziału w uroczystości. Ba pomyśleć może o innym terminie?! 

To, że urzędnicy na to nie wpadli, to nie dziwota. Są przyzwyczajeni do tego, że mówią do siebie. Media i tak w ogóle potem opiszą  pokażą wszak co powiedzieli. 

Szkoda, że młodym z Młodzieżowej Rady Miasta też się omsknęło. Wszystkim nam się omsknęło. Bo jeśli ma być to dla przyszłych pokoleń ... to raczej był niewypał. Średnia wieku wśród przybyłych nie budziła młodzieżowego entuzjazmu.  

Byli z miasta ci co zawsze i ci „co musieli”. Prócz okazania szacunku, prócz upamiętnienia i zamknięcia pewnego etapu w historii. 

To było fajne,  że można było zobaczyć rozmawiających z troską o historii i dniu dzisiejszym notabli niemieckich i polskich, wojskowych i duchownych (ewangelickiego i katolickiego). 

Fajnie, tylko szkoda, że młodzi tego nie mieli okazji obejrzeć, posłuchać i doświadczyć na żywo,  wyciągnąć samodzielnych wniosków. 

Tak skazani zostali na reporterską papkę medialną i przetrawione czyjeś przemyślenia. Szkoda.   

No i potem rozsypał się "worek takich tamtych" pytań, refleksji, zadziwień. Dlaczego tak mało było informacji – pytali na portalach społecznościowych zainteresowani. Niektórzy dziennikarze zastanawiali się również, dlaczego tablice na murze a nie na trawniku w miejscu faktycznego  miejsca mogiły. 

Czy dlatego, że łatwiej skwerek utrzymać czy może dlatego ze za 30 -40 lat łatwiej będzie grunt sprzedać na np. BIG Cośtam, lubo super budkę z artystycznymi pamiątkami z plastyku. 

Takie farmazony snują się mi też po głowie po ważnej przecież uroczystości,  dla ludzi, ludzkości, nacji,  w sensie ogólnym wielu narodów, i dla szacunku dla tych, którzy odeszli w tak straszny sposób.  

Oby później, jakiś nieobecny na wczorajszej uroczystości dziś młody człowiek (a jutro poważny przedsiębiorca, biznesmen nie zastawi np. „laserową reklamą”, bo już nie wiszącym banerem, wszak ustawę można obejść)  trzech tablic z taka pieczołowitością potraktowanych 12 września AD 2016` roku. 

Bo… nie będzie widział sensu w papraniu się w przeszłości.  Świat wszak idzie na przód… Oby tylko nie za szybko. 
Krzysztof Hajbowicz



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz