środa, 8 listopada 2017

Franciszek Potulski napisał

Mój kot, moja żona i ja

Franciszek Potulski

W polityce ukazał się artykuł o argumentach przeciwników udomawiania zwierząt. Czy posiadanie zwierząt w ogóle jest etyczne?


W czasie mojego, przydługiego już nieco, życia w relacji człowiek – zwierzę dokonała się radykalna zmiana. Pies na łańcuchu przy budzie przeniósł się do mieszkania, w którym żyje człowiek. Kiedyś razem żyli w jaskini, każdy na swoim legowisku, potem człowiek przeniósł się do ogrzewanego domu a pies został w budżecie na podwórku. 
Teraz znowu są razem. 

Zdarzają się zwyrodnialcy, ale jest ich coraz mniej i coraz więcej ludzi traktuje „swoje” zwierzęta po ludzku a nawet lepiej. Fakt, jesteśmy mięsożerni, a nawet w kulturach dalekiego Wschodu jemy psy, ale już niedaleko do przyznania, że zwierzęta też mają duszę. 

Przez wieki całe powątpiewano czy kobieta ma duszę właściwie ze względu na „drugi opis stworzenia człowieka”, w którym Pan Bóg zbudował niewiastę z żebra Adama. I działo się tak, pomimo tego, że wiele kobiet rządziło światem. Było, minęło, czasami wraca. 

Dzisiaj zwrot „moja żona” nie oznacza, że jestem jej właścicielem. 
Mamy kotkę, fakt, że wbrew jej woli została wysterylizowana. Ale to ona rządzi w domu. 

W trakcie dnia razem z panią okupuje komputer. Jedna przy klawiaturze i ekranie, druga na komputerze. Rano jedna śpi, druga domaga się żeby wypuścić ją na balkon. 
Czasami tylko na chwilę, wraca szybko po to aby za moment znowu miałczeć i żadna zmiana czasu jej nie dotyczy. To ja „pan domu” muszę wstawać godzinę wcześniej bo tak sobie życzy Lulka i pilnować żebyśmy oboje byli cicho jeszcze przez godzinę, żeby pani nie obudzić zbyt wcześnie, bo wtedy czasami demonstruje brak humoru. 

Gorzej gdy mi się nie uda i obie demonstrują brak humoru. „Mój” kot, „moja” żona i ja, który jestem ich, bo zostałem udomowiony.
Franciszek Potulski
7.11.2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz