środa, 6 września 2017

Pamięć

Smutna rocznica

uroczystosci w Malborku, upamiętniajace pierwszego września 1939r.

W zawierusze politycznych przepychanek od małostkowych, kto ważniejszy a skończywszy na istotnych kwestii dla przyszłości demokracji, gdzieś po drodze gubi się sens jakim ma być pamięć o  rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej.

Oby historia „nie lubiła się” powtarzać. To przypomnienie o tym, co i jak zdarzyło się pamiętnego września 1939 w Polsce. Jakże innej, tamtych wrześniowych i przedwrześniowych dni - od tej, którą po latach „mamy”.  







Powtarzanie, że nic raz nie jest dane na zawsze, ani demokracja, ani wolność, ani pokój byłoby chyba truizmem. Ale pamięć o tym, powinna tkwić w tyle głowy każdego dorosłego Polaka, bez względu na poglądy i wierzenia. Tak samo powinno być priorytetem, jeśli chodzi o naukę historii - wśród najmłodszych, młodych i już prawie dorosłych. Tu zaczynają się schody. 

A gdy dodamy do tego polityczny zaścianek, i takież partykularne interesy grup, partii i cały konglomerat różnych spoglądnięć na „koncepcje" Polski ... no to możemy się obudzić któregoś dnia z ręką w nocniku i w innej rzeczywistości. 
Póki co, tylko wyimaginowanej s-f politycznie (political fiction). Niemniej wcale ta fantastyka nie jest pozbawiona realnych podstaw, niesie pełno obaw, znaków zapytania - niestety.

Na pozór pamiętamy, na pozór czcimy pamięć tych, którzy i tu w Malborku przecież, na początku wojny, zginęli.  
Ładnie zorganizowane uroczystości, kompanie wojska, kompania celników, poczty, służby mundurowe, cywile, przedstawiciele samorządów, establishment przedstawicieli instytucji, ważnych i ważniejszych osób od generałów po ministrów a także młodzież z kwiatkami. 







Werble, apel poległych, powoływanie się m.in na pamięć prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz Pana Boga.  
Wszystko tak jak powinno być … chyba. Bowiem nieodparcie odnosiłem wrażenie, że uczestniczę w jakimś "nieszczerym spektaklu", chociaż sądzę, że z  nutą szczerości smutku mimo i współczucia dla tych, którzy polegli.





Gdyby wyłączyć glos i mikrofony napuszonym słowom, zostawić całą dostojną oprawę... byłoby to znacznie więcej przestrzeni dla myśli. Więcej, niż w niektórych słowach, w których ani szczerej refleksji, ani pokory, ani dobrej woli - jakoś trudno było usłyszeć. Może żem głuchy już, lobo na plewy za stary. 









Z jednym się warto zgodzić i zresztą podkreślali to mówcy bez względu na strony, szczeble i wartości, którym oficjalnie hołdują. "Nigdy więcej wojny…!" Ale czy umiemy tak uczynić i sprostać tej deklaracji jako zwykli ludzie, obywatele i mieszkańcy tej ziemi? Oby!

A niebo deszczem tego dnia płakało, jakby ludzkich serc w sercach było mało...


BANWI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz