Dlaczego warto czytać?!

Dlaczego warto czytać – czyli o miłości do języka ojczystego

Dominika Siwińska

Dominika Siwińska
Czy warto czytać i tracić czas na pochłanianie kolejnych książek? Jestem jedną z osób, które spokojnie mogłyby założyć koszulkę z napisem „Kocham język polski” :-) Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że sama wciąż robię błędy… i tylko ja wiem ile pracy i wysiłku wkładam w to, żeby tych błędów robić jak najmniej. W mojej codziennej pracy często poprawiam różne teksty – jest to cześć moich obowiązków, którą bardzo lubię. Jednocześnie męczę się, kiedy muszę sprawdzać własne teksty – najczęściej przeskakuję wzrokiem całe partie tekstu – w końcu i tak wiem co jest tam napisane;-)


Dlaczego warto poprawie mówić po polsku

Zdaję sobie sprawę, że droga do poprawnej polszczyzny jest wyboista… co krok czyhają pułapki w które zdarza się wpaść nawet największemu pasjonatowi języka polskiego. Nasz język jest na tyle skomplikowany i nieoczywisty, że ciągle z ciekawością sięgam po słowniki, czytam fora i poradniki językowe. Wam też polecam w wolnej chwili odwiedzić chociażby poradnię językową na stronach PWN – uwielbiam m.in. komentarze profesora Mirosława Bańko oraz to, z jaką cierpliwością tłumaczy te wszystkie meandry poprawnej polszczyzny.

Uważam, że dbałość o język ojczysty jest moim obowiązkiem, ale też przywilejem. Cieszę się, że jestem Polką i doceniam to, że mogę mówić po polsku. Choć są też momenty, kiedy zastanawiam się, czy nie byłoby mi łatwiej mówić w jakimś popularnym języku europejskim, bez konieczności uczenia się tych wszystkich wyjątków, skomplikowanych deklinacji, pokrętnej ortografii. Wybierając wiele lat temu polonistykę na UW, nie byłam przekonana czy to właściwa decyzja. Moje obawy tylko wzrosły po słowach, które padły podczas rozpoczęcia roku akademickiego, skutecznie gasząc mój wątły entuzjazm:


Cieszymy się, że wybraliście ten kierunek studiów, ale musicie zdawać sobie sprawę z tego, że po tych studiach będzie Wam bardzo ciężko znaleźć pracę.

Studia na filologii polskiej na UW

Idąc na studia liczyłam, że będą one wspierać moją pasję do czytania. Oczekiwałam, że pogłębią moją wiedzę z zakresu literatury, poszerzą horyzonty czytelnicze, że odkryją przede mną nieznane nurty, pokażą coś nieoczywistego. Po latach muszę przyznać, że te oczekiwania nie zostały zaspokojone. Lekcje literatury nie różniły się od lekcji w liceum. Jedynie podręczniki były kilkakrotnie grubsze, a ilość treści do wyuczenia na pamięć byłaby w stanie zniechęcić nawet największego pasjonata.

Muszę jednak napisać, że studia na polonistyce pozytywnie mnie zaskoczyły pod względem języka jako narzędzia. Zajęcia, które wspominam najlepiej, to kultura języka polskiego oraz gramatyka historyczna języka polskiego. Do tej pory zajęcia z rozbioru zdań i zasad interpunkcji zdążyły mnie skutecznie zniechęcić do poszerzania wiedzy w tym zakresie. Dzięki studiom zaczęłam patrzeć na język w inny, nowy sposób. Z większym szacunkiem, ciekawością, odkrywając, że dla Polaków język jest jedną z najsilniejszych więzi, które pozwoliły nam przetrwać zawirowania historii. Studia obudziły moją pasję do języka jako systemu i narzędzia – do tej pory lubię przeglądać słowniki i dociekać dlaczego dane słowo wygląda i odmienia się akurat w taki sposób.

Język i system postrzegania świata

Szczególnie bliska jest mi hipoteza Sapira-Whorfa, która zakłada, że język jakim się posługujemy, kształtuje nasz indywidualny sposób postrzegania świata. Nasz język ojczysty jest niepowtarzalny – jako narzędzie służy nie tylko do komunikacji, ale determinuje także naszą tożsamość, może być unikalnym zwierciadłem skomplikowanej historii Polski. Kiedy prześledzimy losy Polaków na przestrzeni ostatnich kilkuset lat, łatwo zauważymy, że język chłonął jak gąbka to, co się działo wokół nas. Zmieniał się, kiedy zmieniała się nasza historia.

Język, jak każdy żywy organizm, ma zdolność do ewolucji – zmienia się każdego roku, każdego dnia. W dużej mierze to od nas zależy, jak będzie wyglądał w kolejnych dziesięcioleciach. Nie jestem przeciwnikiem wszystkich zapożyczeń z języków obcych, jednak bardzo przeszkadza mi, kiedy w codziennej komunikacji bezrefleksyjnie zastępujemy wyrażenia z ojczystego języka. Niechlubnym przykładem stają się wszechobecne anglicyzmy – czy naprawdę słowo spotkanie jest mniej wyrafinowane niż meeting? Czy ktoś kto ma niezły look prezentuje się lepiej niż ktoś kto po prostu dobrze wygląda? Od razu zaznaczę, że sama czasami używam angielskich słów – zazwyczaj kiedy chcę coś skrócić (choć wiem, że to nie jest żadne usprawiedliwienie). Mam na przykład problem ze słowem call – często używając wyrażenia mam call o 10, niestety rzadziej korzystając z  dłuższego polskiego odpowiednika – mam rozmowę telefoniczną o 10.

Dla mnie język to dziedzictwo, które trzeba wspierać i pielęgnować. Ale żeby móc je pielęgnować, trzeba ćwiczyć. Moim zdaniem najłatwiej poznawać język regularnie czytając. Z tym, że to bardzo ważne co i gdzie się czyta. Według mnie lepiej trzymać się z daleka od popularnych portali internetowych, ponieważ z każdym dniem jakość publikowanych tam tekstów znacząco się pogarsza. Czasem sama zastanawiam się jak poprawnie napisać dane wyrażenie, ponieważ tak często spotykam błędne formy, że mój wzrok zaczyna się do nich przyzwyczajać i przestaje wychwytywać „zbrodnie” przeciwko językowi.

Co czytają Polacy?

Niestety moja nadzieja na to, że Polacy zaczną czytać, legła niedawno w gruzach. Zgodnie z raportem opublikowanym na stronie Biblioteki Narodowej Polacy po prostu nie chcą czytać. W 2015 roku lekturę co najmniej jednej książki zadeklarowało tylko 37% badanych. To co dla mnie jest jeszcze bardziej niepokojące, to deklaracja respondentów, po jakie książki sięgali najczęściej. W tej kategorii liderem był – podobnie jak w poprzednich latach – Henryk Sienkiewicz. Poważnie? Jeśli tak, to jeśli w Polsce czyta tylko 37%, a Ci co czytają sięgają po „Krzyżaków”, to ile osób czyta coś spoza kanonu lektur? 10%? Szczerze mówiąc nie przyjmuję do wiadomości wyników tego badania. Tak chyba będzie mi łatwiej;-)

Sama czytam nałogowo. Kiedy wchodzę do księgarni czuję się jak małe dziecko w sklepie z zabawkami. Gdybym mogła czytałabym tygodniowo co najmniej jedną książkę – niestety ostatnio nie jest to możliwe. Wyjątek: wakacje. Zazwyczaj pół mojej walizki wypełniają książki. Jednocześnie nie przywiązuję dużej wagi do kolekcjonowania książek. Zakładam, że dużo więcej dobrego mogę zrobić, kiedy dam ją kolejnym osobom, niż wtedy, kiedy zostawię książkę na półce, żeby zarastała kurzem.

Przeglądając wnioski ze wspomnianego powyżej badania, można także zauważyć, że znaczna cześć czytelników to internauci. Internetowi czytelnicy najczęściej korzystają z internetowych encyklopedii, poszukują praktycznych porad, a także informacji związanych z pracą lub nauką, czytają prasę bądź wiadomości. 25% z tej grupy to osoby czytające blogi. Zainspirowana tymi wynikami postanowiłam, że właśnie na blogu przybliżę Wam zasady poprawnej polszczyzny. Skoro i tak wiele osób nie sięga dobrowolnie po książki i słowniki, to może proste zasady przedstawione na blogu będą jakimś wsparciem.

Poradnia językowa

W kolejnych wpisach będę przedstawiać najczęstsze błędy językowe oraz postaram się krótko wytłumaczyć, które formy i dlaczego są poprawne. Większość z przykładów pochodzi z mojej codziennej pracy i dotyczy pytań, które często otrzymuję od znajomych. Dla swojej wygody postanowiłam stworzyć wirtualne pogotowie językowe. Liczę, że zebrane przykłady zachęcą Was do samodzielnego zgłębiania wiedzy tajemnej jaką jest nasz język ojczysty:-)


Dominika Siwińska
przedruk za zgodą autorki

1 komentarz:

  1. CZYTAJCIE !

    Chciałbym rzucić wszystkim szalone wyzwanie:
    Weźcie wy się wreszcie, psiakrew, za czytanie!
    Przecież w PRL – u wszyscy to robili
    I coraz mądrzejsi od czytania byli!
    Zawsze do nauki miałem dobre chęci
    I wszystkie lektury mam w swojej pamięci.
    Czasem się zdarzało ostatnie pieniążki
    Wydawać w księgarni, żeby kupić książki.
    Książka to przyjaciel, życie nam umila,
    Cenna z nią spędzona dla mnie każda chwila.
    Dziś mamy Internet, też dobre narzędzie,
    Ale dla mnie dobry jak książka nie będzie!
    Słowo jest potęgą, zewsząd nas otacza –
    Gdzie spojrzę, tam napis – każdy coś oznacza.
    Czytam mimo woli, zbieram informacje
    I wiem zawsze dobrze, gdzie znajdę atrakcje.
    Inni nie czytają, o niczym nie wiedzą,
    Więc zamiast się bawić, w czterech ścianach siedzą
    I z wielu dobrodziejstw też nie korzystają,
    Bo tych informacji nigdy nie czytają!

    Tadeusz Łachacki



    OdpowiedzUsuń