sobota, 30 października 2021

Memento ...

Czy tak będzie i w tym roku?

.

Tłumy ludzi na wszelkich cmentarzach, których otoczenie, (i często one same)  przeradzają się ... w bazary. Samochody zaparkowane na każdym skrawku możliwości, czasem nawet wbrew przepisom i rozsądkowi. Proszę założyć maseczkę ... A pocałuj mnie pan wiesz gdzie...

Czy i w tym roku mimo całego galimatiasu, gdzie pandemiczne obostrzenia przeplatają się z rozsądkiem i skrajnymi hasłami (z gwiazdkami czy bez). 

Na ostatnią  chwilę  tłumnie przybędą wszyscy jakże zgodnie (mimo różnic)  "dekorować mogiły".  Bowiem posprzątać szkoda, że tylko groby, to już znacznie  wcześniej trzeba było! 
Teraz tony zniczy, lampek, kwiatów w doniczkach, sztucznych bez doniczek. Wszystko „chryzantemopodobne”. No i ... "odwiedzamy  zmarłych". Potem trzeba będzie wszystko wrzucić do koszy na cmentarzu lub ... wywieźć jeden Bóg wie i gdzie się da, by "dekoracje" nie zaśmiecały. Ciekawe, co na to zmarli?

Trudno mieć taką wiedzę, chociaż niektórzy twierdzą, że wiedzą. 
W każdym bądź razie statystycznie, nagle  w przypływie „polskiej listopadowej katolickiej tradycji” przypomina się nam, o tych co odeszli już z tego świata.  My zaś wszystkim, pozostałym żyjącym,  „musimy udowodnić”, że czcimy pamięć o naszych zmarłych z rodziny, przyjaciół czy  znajomych.
Tak, jakby Oni na to czekali, w te dni szczególnie! 

Panie „tradycja wszak dyktuje”. 
Więc w imię tego, co przekazano nam za młodu, co wynika z takiego swoistego „katolicko-handlowego przymusu”. Nakręcanego wszakże, przecież niekoniecznie, przez Stwórcę, a bardziej przez nas ludzi. 

Jeśliby ktoś, te dni próbował oprotestować,  jako że one bardziej bałamutne, nasycone hipokryzją, etc. - pewnie spotkałby się, ze zdecydowanym świętym oburzeniem. 

Czy czymś tam podobnym. Bo to teraz i takie czasy polityczne, że nawet jak wyłapiesz co absurdalnego w zachowaniu - przykryte powiedzmy  hasłem -"Bóg, honor i Ojczyzna" - to po łapach w najlepszym wypadku "opinia publiczna narodu" politycznie "natrzaska", jeśli nie motywacyjnie to i  prawnie nawet. 

„- Jak to?!  Przecież tak trzeba!”
– Z pewnością dałoby się i da się tak usłyszeć. Bez względu na filozofię, na rozsądek, na to, co niesie  ów wewnętrzny lub zewnętrzny przymus. Czy wykładnia instytucji kościoła katolickiego, czy co kto tam wyczyta z świętych pism katechizmu, biblii, etc. To każdy "wie swoje" i basta. To "Polska Narodowa Tradycja i koniec!" Ręce precz od zamachu na „Świętości Narodowe”!.

„A to, że parkuję  swoje auto na trawniku?! Że mam gdzieś maseczkę, podstawy grzeczności, uszanowania innych, szacunek dla miejsca. Itp. No bo „chamy” jedne nastawiają tych pojazdów, że nie ma gdzie. Patrz jak temu tam po prawej, o z tej „BMW-icy” o tam …  kapie olej na ziemię. No i a te służby jedne z drugimi, te sobie nie radzą ... no jak co roku, to te władze, urzędasy jedne, i trzeba z nimi  … Zresztą a gdzie miałem zaparkować?! Mama chora, to muszę podjechać jak najbliżej bramy! A w końcu raz nie zawsze. Kurczę, tam te chryzantemy, były tańsze. Cholera co? Po ile?! Pewnie kradzione te znicze, bo tak tanio. …”

Szkoda, że w tym pędzie zatracamy sens tego, co miała tradycja przypominać, a wyznanie jednoczyć we wspólnocie przeżywania, refleksji.

Podobnie jak z innymi „naszymi” świętami przechodzą one coraz  bardziej w tryb handlowo biegany i wielu z nas przypomina "amnezyjne owieczki w stadzie",  przeganiające się same  gdzieś, za czymś … Wytracając sens, i istotę wszystkiego.  Odpowiedzialność, rozwaga, uważność, wrażliwość i mądrość - wydają  się coraz bardziej mniej w cenie. 

Nieodparcie to przychodzi mi w zadumie na myśl; 
Czy gdy tak w tym pośpiechu za chryzantemami. Klnąc na czym świat stoi - w korkach, na drogach dojazdowych i wyjazdowych z cmentarzy, kupując po kilka, kilkanaście  zniczy (w tym również  te z elektronicznymi pozytywkami grającymi  - tylko komu, czy świecącymi diodami)  na nagrobek, etc, etc.

To, czy ja przysparzam więcej pamięci o konkretnych zmarłych, czy tylko ulegam społecznym stadnie handlowym zachowaniom?!
Czy to co czynię, ma jeszcze przesłanki refleksyjności czy już tylko jakiegoś owczego pędu? (Przepraszam tu wszystkie owieczki i ... barany).

Czy dzięki temu bardziej pochylam się nad „Memento mori”, nad przemijaniem, pamięcią tego co było, odeszło wraz z ludźmi. Czy ich jeszcze pamiętam, czy …? Czy już się stałem hipokrytą tak bardzo, że zatraciłem sens i szacunek dla życia i żywych. Bo chyba w tym wszystkim jeśli jest Bóg, w co wielu  wierzy, to na pewno coś usiłuje nam pokazać... Ale co? A może każdemu z nas co innego?
- To po ile ma pani te „stroiki”, a ten elektroniczny znicz? To Pani da dwa opakowania i tamte sztuczne …

A w tym zabieganiu niknie gdzieś protest pewnego katolickiego księdza, który miał już dosyć zakłamania, buty, pychy i oszukaństwa oraz tego wszystkiego, co sobie ludzie powymyślali, że trzeba! Jak tradycja głosi, 31 października 1517 roku, przeciwko takim właśnie nadużyciom, myśleniu , wzywając do dysputy... przybił do drzwi „kartkę” z 95 tezami, było to w przedsionku kościoła zamkowego w Wittenberdze. 

Tezy, które podzieliły wkrótce nie tylko społeczności. Nawet jeśli tak nie było tak dokładnie,, z tą kartką i jest to tylko legenda, to historycy uznają ów bunt za początek reformacji - wielkiego ruchu religijnego, a później też społecznego i politycznego, który zmienił oblicze Europy.

Historia Chrześcijaństwa jaka by nie była, jest bardzo zagmatwana i niekoniecznie znana tak do końca. Niemniej dla wielu stanowi wykładnię sposobu patrzenia. Ale czy wyraźniejszego?  Może warto by trochę, w tych dniach zastanowić się, przemyśleć dokąd podążamy … bo za chwilę do sklepów, nim zwiędną chryzantemy na grobach i nim wypalą się znicze - wejdzie pan „Święty Mikołaj”.
- Ho, ho, ho! - zawoła po „amerykańsku” i zacznie się kolejne zakupowe bieganie, etc, etc. lub jak kto woli „w kółko Macieju”. No bo się skończył przecież „Halloween" czy jak kto to nazwie "Wszystkich Świętych”. 

I pomyśleć, że znów tradycja zakupów "żłobkowobożonarodzniowych" weźmie górę. Teraz sejmowo "zalegitymizowanymi" większościowo  działaniami poniektórych  "Dbających o Honor Boga i Ojczyzny". Słusznie i jedynie prawie myślącej pono całej reszty "broniącej świętych świętości" i cnót wszelakich w narodzie. 
Zatracając sens wszystkiego - wszyscy jak leci - zapominamy o tym - co wszystko przemija i blednie, wobec kresu życia. 

Może dbając o siebie nawzajem czy jesteś od Bąkiewicza, czy z innej strony. Miast dzielić się jak tylko wychodzi politycznie - może stańmy w polu, na dworze, przy mogile, przy drugiej osobie pamiętając pewną sentencję.

Memento mori
- jakkolwiek ją rozumiejąc czeka nas to bardzo demokratycznie i nieuchronnie - kimkolwiek Byś nie Była i lub nie Był.

Krzysztof Hajbowicz   

P.S. Wszystkim rozczarowanym moimi poglądami, także przypomnieniem onego tekstu w jakimś sensie - chciałbym podać rękę i podaję. Wobec przemijania, śmierci nasze kłótnie, nasze swary nie mają sensu. Wszyscy jesteśmy równi wobec wspomnianego wyżej. Śmierć wyrównuje - zadbajmy więc o siebie i swoje relacje póki jeszcze żyjemy, starając się dobrem wobec innych a nie agresją, złością i butną pogardą. Choć jakże nie jesteśmy od tego wolni - co nawet ten tekst to pokazuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz