środa, 19 września 2018

Trudne, ważkie tematy

Przyjaźń i nie tylko

Krzysztof Hajbowicz

Ongiś słyszałem od ówczesnego mojego przyjaciela, że przyjaźń zależy poniekąd od wypadkowej dwóch zmiennych; od czasu i od odległości.  

Z biegiem lat ta ówczesna nasza przyjaźń właśnie nie wytrzymała próby czasu, a że funkcjonowaliśmy w życiu dorosłym w znacznym oddaleniu, zamieniła się w fajne wspomnienie, i znajomość serdeczną. 

Teraz chyba głównie ograniczająca się do składnia sobie różnych życzeń z różnych okazji i takim zdawkowym “a co tam u Ciebie słychać?!”  
Jakby na potwierdzenie, tamtej wymyślonej, teorii o istocie zależności.  

Pojęcie przyjaźni też obarczone jest mitami 

Czasem ponadczasowymi określeniami, które w pewnym sensie niosą za sobą prawdy, ale nie zawsze. Niemniej w powiedzeniu “Stara przyjaźń, nie rdzewieje” coś jest o czym piszący te słowa sam się mógł przekonać.  

Przyjaźń potrzebuje też zaufania, nie deklaracji, ale takiej prawdziwej ufności, zaufania by móc polegać jeden na drugim, jedna na drugiej, jedno na drugim.  

Tu też zaraz wkrada się garść mitów na temat przyjaźni damsko - męskiej, co to “wiadomo czym się kończy” ... ale czy na pewno?!  

Przyjaźń potrzebna jest w każdym związku a na pewno w partnerskim, małżeńskim, braterskim i siostrzanym. Przyjaźń jest potrzebna w relacjach z bliskimi, rodziną i to bez względu na różnice międzypokoleniowe, różnice związane z wiekiem. Te ostanie jakby nie mają większego znaczenia – chociaż są istotne.   

Kiedy traci się wzajemne zaufanie 

- przyjaźń nie wytrzymuje tej próby. 
Gdy przyjaciel okazuje się niegodny bycia nim, zrobi coś za naszymi plecami, zamieni przyjaźń na doraźną korzyść, zdradzi (dotyczy to też relacji i konfiguracji między kobietami i też mieszanych). Kiedy więc utracimy zaufanie do drugiej osoby, stracimy przyjaciela, przyjaciółkę lub podejmiemy decyzję, by .. nie być wykorzystywanym (ną) i nie dać się dalej naiwnie wykorzystywać - wówczas pojawia się ból utraty. Jakby śmierci, odejścia kogoś bliskiego, straty.  

Podlega tym samym prawom i mechanizmom procesu co żal po stracie. Po nieodwracalnej stracie kogoś niezwykle bliskiego. 

Niemniej w wypadku utarty przyjaźni, przyjaciółki, przyjaciela jest coś. co odróżnia taką stratę od straty, gdy ktoś bliski nam umrze.  

To co trudne jest dla wielu z nas, często stanowi obszar dla nas “nie do psychicznego przebrnięcia”. Chodzi tu mianowicie o … wybaczenie.  

Wybaczenie

Nawet gdy nam się wydaje (tak to odczuwamy), że ktoś wsadził nam nóż w plecy, w ten sposób potraktował naszą przyjaźń. Kiedy wydaje się, że w myśl chociaż zasad to ta osoba nie godna jest naszego szacunku, naszego myślenia, naszej uwagi to … 

To i tak wielokroć będzie tym bólem utraty, zdrady, etc. - zatruwać, absorbować nasze myśli. Czy nam się to podoba czy też nie.  To nas będzie bolało a nie - często tego kogoś lub tą. Gdy nie wybaczymy – a to trudny proces dla każdej psychiki, dla każdego i każdej z nas osoby. Różnie - dojrzalej lub mniej dojrzale, ale nieuchronnie.  

Z tym wybaczeniem to jest tak jakbyśmy “na złość”, “na przekór” agresorowi nie wyciągali tego przysłowiowego noża z pleców, a częściej (w przenośni) z serca. Ale to nas boli i staje się nie logiczne. Gdy ostrza nie wyciągniemy, bez względu, gdzie ono tkwi, to rana - pamięć o zdradzie, podłości czy nadwyrężeniu zaufania nie ma szans na zagojenie. 

Czas leczy, 

ale jeśli w ranie tkwią odłamki, ostrze to ciągle będzie ona ropiała, bolała i nieustannie nam przypominała o naszym skrzywdzeniu. 

Więc dla własnego dobra, dla własnego ozdrowienia warto rozpatrzeć wyjęcie ostrza zdrady, podłości z bolącej rany. Trudne … ale możliwe. A na pewno zdrowsze niż infekowanie nienawiścią, złością i niewybaczeniem. Wierzący Chrześcijanie mają to wpisane w postawę wynikającą z zasad pisma, zasad biblijnych, z nauk i kręgosłupa postaw. Ateiści również to wiedzą i też takich samych potrzeb, oraz zasad, które wszak mają tak samo wrażliwe jak osoby wierzące, upatrujące w transcendencji swój byt doczesny i przyszły. Wszyscy mamy tak samo. 
Lecz nie wszystkich z nas na to stać, by wybaczyć ...


Krzysztof Hajbowicz
Bloger, dziennikarz, publicysta, popularyzator zajmujący się obszarem działań w zakresie edukacji przeciwdziałania wykluczeniom społecznym. Ongiś wydawca, redaktor,  twórca branżowych miesięczników dotyczących profilaktyki i leczenia uzależnień m.in. LUMEN, Dromader. Od wielu lat zajmujący się zawodowo między innymi problematyką profilaktyki, terapii uzależnień, infrastrukturą „AfterCare” i działaniami w tym zakresie.  Twórca Malborskiego Forum Pomocowego i spotkań integracyjnych różnorodnych środowisk (ludzi organizacji, stowarzyszeń, instytucji, wyznań) w tym obszarze.
Profilaktyk, zarazem z zawodowej  praktyki również  twórca autorskich programów i projektów  psychoprofilaktycznych, terapeuta - instruktor terapii uzależnień, m.in absolwent warszawskiego Centralnego Ośrodka Metodyki i Upowszechniania Kultury, Studium Pomocy Psychologicznej, Studium Terapii Uzależnień oraz Szczecińskiego Studium Socjoterapii oddziału ETOH. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz