wtorek, 31 lipca 2018

Za każde miłe słowo, uśmiech, życzliwość

Malbork - dziękuję

Anna Kozłowska

Odwiedziłam je po 46 latach. Pierwszy raz to była szkolna wycieczka tylko na Malborski Zamek. Tym razem indywidualny wyjazd. Między innymi na zaproszenie od kogoś, kto pokochał to miasto, przyjeżdżając tu kilka lat temu. Miałam więc przewodnika, który pokazał mi różne oblicza tego miejsca. Teraz … już i jego miejsca.


Podziwiałam miasto, okolicę - kiedy słońce już schowało się w za horyzontem. Z drewnianego, kołyszącego się mostu. Podziwiałam Zamek w pięknym odbiciu na ciemnej tafli Nogatu. Obraz zapierał dech w piersi. Zapisywałam to to też w pamięci aparatu, ale głównie swojej. Kolejne dni wciąż zaskakiwały. Zwiedziłam Zamek a właściwie poprawnie chyba – Muzeum Zamkowe.  W każdym jego zakątku czułam taki swoisty klimat minionych czasów. Może to tylko wyobraźnia. Chłonęłam każdy obraz. Ruszyłam na zamkową wieżę, widziałam panoramę miasta. Najpierw zachwyt, a potem zdjęcia. To miasto przecież to nie tylko Zamek. 

Zachwycił mnie park

piękny, zadbany, wspaniałe zaaranżowany. Widać tu dbałość o każdy skrawek zieleni. Zobaczyłam niesamowite widoki z bogatą roślinnością, łabędzie, kaczki. 

Zadbaną przystań, z wiodącą bielą jachtów. Tu, nad pięknym Nogatem zrobiłam prawdopodobnie tzw. „zdjęcie życia”. No i potem ten domek, hotel dla owadów … a to był dla mnie dopiero szok. - Kiedy podeszłam poczułam zapach dzieciństwa, zapach taty i jego pasieki. Łzy zatrzymały mnie w tym miejscu na dłużej, przeniosły w świat utęskniony. W tym odległym dla mnie miejscu znalazłam cząstkę domu. 

Niesamowity punkt spacerowania - Park Dinozaurów. Pomyślałam o wnukach, świetnie, by się  tu bawiły. Spacerowaliśmy dalej uliczkami sporo oddalonym od centrum. Na każdym kroku zaskakiwały mnie porządek, dbałość o każdy detal. I zazdrościłam miastu, że mają dobrego gospodarza. Widać, jest bliskie jego sercu. I miałam to szczęście poznać go, zamienić kilka słów. Dla mnie to będzie miłe wspomnienie. 


Zwykła turystyka i miłe spotkanie z włodarzem grodu, proste, serdeczne bez bufonady. Sądzę, że jest swoiście wartościową wizytówką tego miasta, elegancja, kultura i pewnie oddanie temu do czego został powołany. Wiem, że to moje subiektywne odczucia, ale tak to czułam. 

W ostatni dzień w otrzymałam niesamowity prezent, zaproszenie na koncert w Karwanie w ramach festiwalu kultury białoruskiej, czy jakoś tak. Niesamowite przeżycia, w cudownym klimacie i atmosferze. 

To miasto zaskoczyło mnie jeszcze czymś innym


ludźmi, których tu spotkałam. Ogromem życzliwości. Pani Ela witająca kawą i ciasteczkami nieznaną jej osobę, ale jak ciepło i jak życzliwie! Panie Ula, Bogusława, Marzena i rozmowa z niezwykle ciepłym Panem Tadeuszem. Nietuzinkową Adą, Arturem z jego uśmiechem od ucha do ucha - co pewnie burzy każdy smutek … i wielu innych, których imion nie pamiętam. Ale obraz tych postaci zapisał się mi w pamięci. 

A serce skradła rezolutna mała Wiktoria i jej mama Kasia. W każdym miejscu, gdzie byłam, witała  mnie życzliwość – przechodniów, kelnerów, sprzedawców, pasażerów autobusu MZK. Wszystkich tych, których spotkałam. Czułam się jak tu wyjątkowo. To miasto jest jak ,,zaczarowany ogród,, pełen piękna i tajemnicy. Łatwo je pokochać. Mam nadzieję, że jeszcze tu wrócę. Ba na pewno polecę je serdecznie najbliższym i znajomym. 

MALBORK, dziękuję 

i Wam, których tu spotkałam. Za każde miłe słowo, uśmiech, życzliwość. Nie pamiętam wszystkich imion, ale twarze zapisałam w pamięci.
Anna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz