czwartek, 19 października 2017

Ważna opinia i myślenie

Bronić czy milczeć

Między innymi w związku z programem „POP” o którym pisaliśmy wcześniej, programem realizowanym przez zespół Centrum Profilaktyki i Terapii Uzależnień w Malborku.  Dyrektor  Andrzej Anuszkiewicz przesłał nam bardzo ciekawy tekst Anny Bakuły, który poniżej cytujemy;
Anna Bakuła; Psycholog,  specjalista psychoterapii uzależnień certyfikat PARPA.  Autorka programu Studium Terapii Uzależnień realizowanego od 2007 roku w szkole w Broku, wykładowca STU. Doradca Dyrektora PARPA do spraw lecznictwa odwykowego. Kierownik Poradni Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia, psycholog w PZP. Wykładowca MCPS i CMPPP przy MEN. 

Anna Bakuła 

"Mój artykuł adresuję do wszystkich terapeutów uzależnień, ale szczególnie do tych, którzy wierzą, że leczenie uzależnienia powinno opierać się na mocnej, brutalnej nawet konfrontacji. Którzy myślą o osobach uzależnionych w kategoriach, że są to osoby pokrętne i manipulacyjne i że  trzeba z nimi uważać, bo mogą wykorzystać terapeutę, oszukać i tu cytuję ,,zaprowadzić pod budkę z piwem’’. 

Piszę do tych terapeutów, którzy karzą pacjentów za objaw głodu i związane z nim złamanie abstynencji wyrzuceniem z placówki, do tych, którzy używają wobec pacjentów słów pogardy, którzy nakazują im kim mają się stać i jacy  powinni być wierząc głęboko ,że wiedzą lepiej ,niosąc w sobie poczucie mocy, potrzebę kontrolowania i wychowywania. Być może w dobrej wierze.
Piszę  bo mam wrażenie ,że system leczenia uzależnienia w pewnej swojej części, z jakiegoś powodu stał się mocno opresyjny i bardzo ostro odbiega sposobem myślenia o pacjencie i traktowaniem go od wszystkich znanych szkół psychoterapii.

 Tu nie chodzi już o to, że wiele placówek nie zmienia swoich skostniałych programów terapeutycznych od 20 lat, że wielu terapeutów zatrzymało się w swoim rozwoju zawodowym na latach 90 tych, ale o styl uprawiania terapii . Skostniały program mniej bowiem szkodzi człowiekowi niż okrucieństwo terapeuty. Mam swoje lata pracy w zawodzie i wiem że nigdy nie wiadomo co może zadziałać, czasem pacjenci samoistnie, bez naszej pomocy trzeźwieją, czasem program im pomaga a czasem to nie sukces placówki ale Grupy AA albo przypadkowego wydarzenia. Jedno co wiem z pewnością, zawsze pomaga dobra relacja, poszukiwanie porozumienia z pacjentem, dbałość o niego, szacunek i empatia. Nie poniżanie, nie ośmieszanie, nie głoszenie swoich mądrości przez terapeutę dodające mu zresztą, w jego mniemaniu splendoru.

Od 14 lat uczę terapeutów uzależnień zawodu, słucham uważnie co nasi uczniowie, młodsi koledzy mówią. Przez kilka lat prowadziłam STU w Błękitnym Krzyżu, teraz  prowadzę szkołę CARE Brok. Zawsze uczyłam humanistycznego, ludzkiego podejścia do osób uzależnionych, pracy na dobrej relacji, szacunku, dialogu motywującego do zmiany nie tylko jako metody motywacyjnej ale i  jako stylu uprawiania terapii.

Pacjent jest podmiotem nie przedmiotem, terapię uprawiamy z pacjentem, dla pacjenta a nie na mim, bez nawiązania dobrej relacji nie ma dobrej terapii, motywacja jest ważna, szacunek jest ważny, akceptacja jest ważna. Mogę tak wymieniać w nieskończoność. Nic nowego, wszystko oczywiste dla każdej szkoły psychoterapii, ale nie dla leczenia uzależnień. Bo tu króluje nadal świat oparty na myśleniu : ,, pacjent oszukuje, manipuluje, chce pić, udaje’’, tu króluje myślenie ,, skonfrontuj go mocno, wstrząśnij nim żeby zabolało, musi boleć, pokaż mu kim jest, niech się dopije a potem zgłosi na leczenie’’. Czasem pojawia się tekst o którym ostatnio mówiła mi jedna z terapeutek ,, jesteś pasożytem, nierobem’’, ,,nic z ciebie dobrego nie będzie’’. Ja się pytam, w której szkole psychoterapii takie teksty mówi się do pacjentów ?

Myślenie o pacjencie w kategoriach ,, wiem lepiej co dla niego jest dobre’’, ,, to ja określam jaki ma pacjent problem i cel’’ , ,, jak będzie mnie słuchał to wytrzeźwieje’’ jest szkodliwe dla pacjenta, nieprofesjonalne, nie poparte żadną wiedzą psychoterapeutyczną .A jednak jest codziennością, czyżbyśmy byli wszechwiedzącymi Bogami leczenia uzależnień ? nie jesteśmy nimi, wystarczy popatrzeć na statystyki i to na jak długo pacjenci zatrzymują się w terapii, ilu tak naprawdę ją kończy. Te wyniki to moim zdaniem powód do głębszych rozważań i poszukiwań odpowiedzi. Ja myślę, że w dużej mierze to styl terapii oparty na przemocy jest tego powodem.

Karanie pacjentów za pierwszy znany wszystkim objaw głodu alkoholowego przejawiający się nie tylko w myśleniu o piciu ale i samym piciu wyrzucaniem z placówek jest dziwnym ale ogólnie przyjętym zwyczajem. W szpitalach psychiatrycznych nikt przecież nie wypisuje pacjentów z to że halucynują. Łamanie abstynencji oznacza nie to, że pacjent jest niezdyscyplinowany i lekceważy personel i zasady ale to, że nie radzi sobie z głodem alkoholu. Łamanie abstynencji w czasie terapii oznaczać może zresztą wiele innych rzeczy a rolą terapeuty jest wspólne z pacjentem oglądanie problemu. Osobie uzależnionej należy się leczenie i gdyby pacjenci potrafili się bronić wiele placówek miałoby poważne problemy formalne.
Mówienie w zespole o nielubieniu pacjentów, śmianie się z nich, zdradzanie ich tajemnic, mówienie o pacjentach ,, muminki’’,, zryte bereciki’’, współki, nadawanie im różnego rodzaju  przezwisk. Cóż, jak myślimy tak mówimy i stosownie do tego się zachowujemy. Język jakim posługujemy się w zespole odzwierciedla nasz stosunek do pacjenta. Język jest wyrazicielem naszych postaw, naszych problemów ale i lęków.
Jak to możliwe ,że takie rzeczy mają miejsce , jak to się stało, że pacjentom dzieje się krzywda, że wobec chorych stosuje się ,nazwijmy to jasno przemoc( bo kryteria przemocy są tu spełnione, jest nierównowaga sił, jest intencja wychować, kontrolować i muszą być emocje, bo znieważanie blisko złości mieszka). Czy to syci, czy to rozwija, czy to pozwala być zadowolonym z wykonywanego przez siebie zawodu terapeutą ?

Zabieranie pacjentom na oddziałach telefonów, kipisze w salach, wybudzanie w nocy na dmuchanie w alkomat, zabranianie czytania książek, oglądania telewizji. Mówienie im jak mają myśleć, jak mają żyć, zabranianie odwiedzin bliskich. Przecież to ograniczanie praw obywatelskich, łamanie Praw Pacjenta. Czy to można wytłumaczyć frazesem ,że to dla ich dobra ? A kim my jesteśmy żeby mówić ludziom co jest dla nich najlepsze ? Jesteśmy jedynie po to aby tak z nimi rozmawiać, żeby oni sami to zobaczyli.
Publiczne dmuchanie w alkomat każdego kto zgłasza się do ambulatorium i wskazywanie palcem drzwi gdy nie jest trzeźwy, bez paru minut zwykłej rozmowy. Znam wiele placówek które to robią , ja się pytam jakim prawem i dlaczego to robią. Żeby ukarać czy żeby pomóc ? Psychologia mówi, że poniżanie, upokarzanie nie pomaga w budowaniu relacji. A jeśli ten nietrzeźwy pacjent mający promil alkoholu na progu poradni upadnie z drgawkami, bo tak z medycznego punktu widzenia  może być, a jeśli wróci do samotnego domu i zacznie się stan deliryjny w rezultacie którego umrze, to kto powinien ponieść odpowiedzialność, jeśli ktokolwiek ją oczywiście poniesie. Dzieje się tak, bo wielu wie, że nikt się za uzależnionym nie wstawi. On też się nie obroni utwierdzony w myśleniu, że jest nikim.

Szafowanie słowem stygmatem , słowem piętnem ,, alkoholik’’. Zmuszanie pacjentów by tak o sobie mówili, tak się nazywali, określali. Konieczność przyjęcia ,, tożsamości alkoholika’’. Czy jest jakakolwiek szkoła psychoterapii która nakazuje przyjąć pacjentom jakąś tożsamość. Czy psychoterapia osób z zaburzeniami z kręgu schizofrenii każe im przyjąć tożsamość schizofrenika, a terapia osoby chorej na gruźlicę tożsamość gruźlika. Ludzie nie przyjmują łatwo narzucanej im tożsamości, oni mają swoją własną nabywana latami, oni wiedzą kim są i jacy się stali. Nie ma już w DSM V uzależnienia od alkoholu, są zaburzenia związane z używaniem alkoholu, nie ma w ICD 10 alkoholizmu, jest zespół uzależnienia od alkoholu. Dawno temu był pijak, dypsoman a potem alkoholik. Może to czas na zmianę nazewnictwa. Może wystarczy żeby pacjent rozpoznał swój problem i wyciągnął z niego wnioski, określił czego potrzebuje, czego chce.

Negatywny stosunek do tego co nowe w uzależnieniach, brak rozwoju, nieczytanie nowych publikacji, deprecjonowanie nowych rozwiązań, kurczowe trzymanie się czegoś co tak naprawdę nigdy się w uzależnieniach zbytnio nie sprawdziło. Deprecjonowanie zalecanych przez PARPA programów redukcji szkód, bez 5 minut refleksji, bez zapoznania się z literaturą, odcinanie pacjentów od nowych możliwości leczenia. Straszenie nowymi podejściami.

A przecież w Prawach Pacjenta wyraźnie jest napisane ,że ma on prawo być leczony zgodnie z najnowszymi standardami wiedzy medycznej. Jak to jest możliwe, że to się dzieje, dlaczego. Czy z lęku przed koniecznością uczenia się, czytania, zmiany myślenia, a może z niemożności pokonania własnych problemów, z własnych złych doświadczeń, z nieprzepracowanej traumy w dzieciństwie. Może warto przystanąć, zastanowić się chwilę. Odpowiedzieć sobie na pytanie, co czuję gdy siedzi przede mną osoba uzależniona. Może warto z szacunkiem podchodzić do superwizji, mówić śmiało swoich problemach. Mamy dobrych, doświadczonych superwizorów , oni mogą pomóc. Słaby zespół może stać się silnym zespołem, postawy można zmienić, literatury przedmiotu jest sporo, programy można zmieniać, trzeba tylko chcieć. Trzeba zmieniać myślenie, szukać dobrych, sprawdzonych rozwiązań. I porzucić język pogardy i opresji.

 W Polsce mamy kilka szkół dla terapeutów uzależnień, żadna z nich nie uczy przemocy wobec pacjenta, wszyscy mamy w programach zajęcia z etyki. Może więc czas na etyczne zachowanie. Może czas aby nie milczeć, gdy widzimy  krzywdę osób uzależnionych i ich rodzin. Bo pogarda i złe zachowanie dotyczy też rodzin. Pogarda której wyrazem jest tak często stosowane, z taką lekkością wymawiane słowo ,, współka’’.

Bycie terapeutą uzależnień jest związane z misją pomagania drugiemu człowiekowi. Znam wielu wspaniałych terapeutów ,którzy misję tą realizują. Ale oni mi często mówią,  że trudno im pracować w opresyjnych ośrodkach, boją się ,że pewnego dnia staną się tacy sami, że wypalą się zawodowo.
Dużo napisałam smutnych słów, napisałam o tym co słyszę w szkole, odważyłam się. Tak wiem, to może niektórych obrazić, zezłościć.
Ale myślę, że głównie tych, których to dotyczy. Ja nie myślę zresztą pisząc ten artykuł tylko o terapeutach, ja myślę przede wszystkim o naszych pacjentach, o nich mi chodzi. Jeśli uważacie, że wasz pacjent potrzebuje terapii wstrząsowej to może i moje słowa taką dla niektórych będą. A może nie."
Anna Bakuła

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz