Obchody dla obchodów?
Uczestnicząc w i zarazem obserwując ceremonię poniedziałkowych, ważnych historycznie wszak obchodów; 97. rocznicy "Plebiscytu na Ziemi Malborskiej" oraz obchodzonej tego samego dnia 74. rocznicy "Rzezi Wołyńskiej"- miałem mieszane uczucia. (11 lipca)To nie pierwszy raz, i nie tylko to jest domeną, tych czy innych ekip pełniących funkcje samorządowe. Przez lata organizując „uroczyste obchody” niczym nie zmącone refleksyjnością, urzędniczo skupiają ciągle tych samych ludzi, przedstawicieli tych samych organizacji, urzędów i służb.
Ciągle według tego samego scenariusza. Godziny takie ... kiedy większość mieszkańców jest właśnie wtedy w pracy (godzina 11.00 - 12.00) i kompletnie nie ma czasu na jakieś celebrowanie, czy oglądanie jakiejś rocznicowej celebry.
Każda delegacja "uzbrojona" w kosztowne wiązanki kwiatów (no bo jak przedstawiciele starostwa, służb mundurowych czy urzędnicy magistratu mogliby przyjść z jednym kwiatkiem, albo jedynie z dobrym słowem pamięci?!
Obowiązkowo autobus podnajęty, by poprzewozić uczestników z miejsca na miejsce upamiętniające, tablice itp. Pozostali wedle swojej rangi, swoimi służbowymi samochodami.
Potem padają istotne przemówienia, słowa artykułowane najczęściej do samych siebie.
Bowiem ani tłumy mieszkańców starszych, ni w wieku tzw. produkcyjnym, ani tłumy młodzieży, tym bardziej turystów – takim wydarzeniom nie towarzyszą. Nie przybywają tłumnie i nie przypatrują się uroczystościodawcom i upamiętniajacodawcom w tym czasie.
Z drugiej strony, jakże ważne jest aby o wielu rocznicach istotnych mówić, wspominać, przybliżać. Bo przepadną, przepadnie sens ich pamiętania, etc.
Co jest paradoksem, w czasie poniedziałkowych przemówień padło wiele istotnych słów, nawiązań do historii miasta, historii mieszkańców, tła historycznego, etc.
Mówił i burmistrz i inne osoby. Przede wszystkim ludzie, którzy żyją historią, tradycją z różnych szacownych organizacji. Tylko … komu? Tylko dla kogo?
Może warto by było zastanowić się nad zmianą formuły, bo przecież nie zaniechania.
Może te wydane środki przeznaczyć np. na spot informacyjny w lokalnych mediach, lub inną formę popularyzowania tego, co ważne było w historii, lub tego, co upamiętania tragedie, sukcesy naszych przodków, pionierów, etc.
Nie wyzłośliwiam, ale tak sobie myślę, że tego dnia trudno było załatwić coś w różnych wydziałach instytucji samorządowych skoro urzędnicy byli zajęci uroczystościami. „Musieli” je zorganizować, natrudzić się logistycznie itp.
Gdyby się nagle okazało, że nie przybyłaby żadna osoba z mediów, to by zapewne niewielu mieszkańców wiedziało, że takie uroczystości w ogóle miały miejsce i o co w nich chodziło.
Uczyniłem przed i po a nawet w trakcie małą sondę pytając czy przechodzący obok ludzie wiedzą co jest upamiętniane, lubo jaką to rocznicę i czego właśnie mamy, tu celebrujemy, obchodzimy uroczyście.
Niestety miałem pecha, nikt z indagowanych nie umiał mi odpowiedzieć. Chociaż wielu było mieszkańcami miasta.
Czasy mamy takie jakie mamy, robi się coraz nerwowo. A demokrację, wolność i Polskę mamy nie jakby mogło się wydawać ... na stałe „z urzędu”. Nie pielęgnując, nie dbając i „niefrasobliwiąc” możemy się (co nie daj Boże!) obudzić z ręką w nocniku.
Może te środki przeznaczyć na wystąpienie przed kamerami, jakiś oryginalny spot na stronach internetowych miasta, w lokalnych mediach – który nauczyłby, przybliżył i mieszkańcom, starszym i młodszym i turystom starszym i młodszym,
Warto się chyba pochylić nad problemem, bo on już tak od wielu lat drepcze, a nikt nie ma odwagi powiedzieć, że …”król jest nagi!”
Krzysztof Hajbowicz
12 lipca 2017r.
12 lipca 2017r.
Szkoda, że nie wiedziałam o tej uroczystości, bo chętnie bym przyszła. Może za rok... 30-latka
OdpowiedzUsuń